Racing Point nie zmieni jednak nazwy przed sezonem 2019
Zespół Lawrence'a Strolla nie zmieni nazwy przed sezonem 2019. FIA niedawno zatwierdziła już nową nazwę zespołu, który funkcjonował pod nazwą Force India a po przejęciu w sierpniu ubiegłego roku przejściowo został nazwany Racing Point.Pierwszą jest zmiana Force India na Racing Point, które miało być jedynie przejściową nazwą. Rzecznik prasowy zespołu nie chciał komentować tej sprawy, co wiąże się zapewne z faktem, że nowa nazwa miała zostać przedstawiona podczas prezentacji zespołu w Toronto, którą zaplanowano na 13 lutego.
Z upływem czasu do mediów przedostają się jednak szczegóły zakulisowych działań Lawrence'a Strolla, który swojej nowej ekipie chciał zapewnić jedną z historycznych nazw. Jego planów najwyraźniej nie udało się sfinalizować. Miliarder miał udać się ze swoją ofertą do wielu podmiotów posiadających prawa do historycznych nazw F1, a jedną z nich była Lola.
Marka Lola jest dobrze zna w świecie spotów motorowych, ale na arenie F1, najbardziej będzie zapamiętana ze swojego ostatniego, haniebnego występu. Zespół sporadycznie pojawiał się w mistrzostwach świata F1 w minionym wieku, rozpoczynając swoją historię już w latach '60. Po raz ostatni zgłoszony został do mistrzostw w 1997 roku, ale wycofał się z udziału zaraz po tym jak nie udało mu się zakwalifikować do pierwszego wyścigu.
Komisja F1 większością głosów przeforsowała zmianę nazwy na Racing Point. Na 22 oddane głosy, tylko dwa były przeciw tej zmianie.
Inną zatwierdzoną zmianą było zastąpienie nazwy Sauber marką Alfa Romeo. W tym wypadku zatwierdzono ją jednomyślnie. Nazwa Sauber po raz pierwszy od 1992 roku, czyli debiutu w wyścigach Grand Prix, zniknie więc z Formuły 1.
komentarze
1. saint77
Kiedyś marka i znak marki były czymś szczególnym. Właściciel marki o nią dbał, wszystko co wiązało się ze sprzedażą markowych produktów było święte. Przede wszystkim jakość. Kupując markowy produkt miało się pewność, że kupuje się rzecz dopracowaną, wykonaną z najwyższą jakością. Pamiętam moje pierwsze oryginalne jeansy Mustanga, które dostałem od stryjka z Teksasu. Lata 80te ubiegłego wieku. Co ja w nich nie wyrabiałem na placach zabaw, piaskownicach grając w kapsle, na budowach jak z kolegami włóczyliśmy się przez całe dnie. Na parkingach kolanami po szirstkim betonie. Chodziłem w nich chyba ze 2 lata dopóki nie wyrosłem i już nie dało się wcisnąć. Wówczas mama naszyła kolorowe łaty na kolana i nosiła je młodsza siostra. A po niej poszły do kuzynki. Bez rozprutych szwów, z całym zamkiem, poprzecierane tak jak prawdziwe jeansy. To była marka. Ten znaczek nad tylną kieszenią coś znaczył.
A teraz? Byle biznesmen może sobie kupić prawa do nazwy i robić pod jej szyldem co mu się podoba. Ludzie już nawet nie mają pojęcia czym była marka. Produkt markowy. Teraz na spodniach czy butach można przypiąć znaczek markowy bez dbałości o sam produkt. I zawołać za spodnie 350 zł, które z bengalskiej fabryki kupują za 5 dolarów, drugie tyle za jch transport. Razem za 10 dolarów kupują ciś, co potem sprzedają za 100, tyle że z "markowym" znaczkiem. Dotyczy to wszystkiego, nie tylko spodni.
W F1 tzw. brandowanie silnika. RBR nie spodobała się jakość Rensult więc wzięła to na siebie Tag Heuer i już to nie jest silnik Renault chiciaż Tag Heuer poza przyczepieniem blaszki na silnik Renault nie zrobiło przy nim nic.
Gdybym miał sporo wolnej kasy to kupiłbym upadły zespół F1 oraz prawa do marki i byłbym właścicielm Lotusa. Śmieszne.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz