Berger: same kwalifikacje nie poprawią F1
Gerhard Berger jest kolejną dobrze znaną z padoku F1 osobistością, która uważa, że zespół Mercedesa w tym roku dalej będzie dominował na torach.„Musimy również liczyć, że Nico Rosberg zdoła utrzymać swoją formę z końcówki minionego sezonu” dodawał.
Zdaniem Bergera zacięta walka między Red Bullem, Toro Rosso, Williamsem i Force India będzie toczyła się w środku stawki.
„Niemniej to właśnie takiej zwartej stawki potrzebujemy w czołówce, w walce o mistrzostwo świata.”
Berger nie wierzy, aby zmiana formatu kwalifikacji miała wpłynąć na poprawę ogólnego widowiska jakim jest Formuła 1.
„Format kwalifikacji nie był problemem” mówił. „Nie zrozumcie mnie źle, gdyż nowy system kwalifikacji może być bardziej ekscytujący.”
„Niemniej nie jestem fanem tych wszystkich szczegółów, takich jak odpowiednie godziny startu wyścigu. MotoGP dla przykładu ściga się o tych samych godzinach a stanowią przykład najlepszego i ostrego ścigania.”
„Prawdziwym problemem w F1 są kontrakty. Wszystkie umowy ważne są do 2020 roku, a to oznacza, że wszyscy muszą się zgodzić jednomyślnie jeżeli chcą coś zmienić” tłumaczył Berger. „Niemożliwe jest, aby wszystkie zespoły na coś się zgodziły.”
Berger nie obwiniałby też za to Berniego Ecclestone, gdyż uważa, że „tak długo jak będą obowiązywały te umowy nic nie może zostać zmienione.”
Austriak został również zapytany o wzbudzający kontrowersje system ochrony kokpitu pod postacią niezbyt elegancko wyglądającego pałąku.
„Bezpieczeństwo nie musi i nie może być określane jako przesadne. Nie zapominajmy, że w ubiegłym roku zmarł kierowca [Jules Bianchi].”
„Bezpieczeństwa nigdy za wiele. Ale czy nie jest to zbyt perfekcyjne? Przeregulowane? Absolutnie tak. Przeciętny kibic nie chce czytać i ponownie wczytywać się w 1000 różnych reguł każdego roku.”
Bergerowi nie przeszkadza za to coraz obszerniejszy kalendarz wyścigów F1: „[21 wyścigów] to dużo, ale jedno Grand Prix więcej czy mniej nie zrobi tutaj różnicy.”
„Wyścigi muszą być bardziej ekscytujące. Tylko to się liczy.”
komentarze
1. Paweł1
Po pierwsze to nie była dobra forma Rosberga tylko po prostu facet postawił sobie cel żeby wygrać te trzy ostatnie wyścigi a wcześniej ta forma była gorsza bo on ma zupełnie odwrotny spokojniejszy charakter od Hamiltona, więc nie można mówić, że utrzyma tą niby "formę" e rym sezonie, bo w to wątpię. Po drugie ja też nie lubię zmian które mogą czasem przeszkodzić kierowcom, ale przynajmniej tak nie narzekam. A po trzecie czasami mnie zadziwia jak np. Niki Lauda twierdzi co innego, a Gerhard Berger zupełnie odwrotnie, dla mnie to jest wow.
2. dexter
Generalnie mowiac jesli wynik w klasyfikacji generalnej jest juz wczesniej znany, a wszystkie tytuly sa juz rozdane, to np. na ostatni weekend wyscigowy mozna pojechac bardziej odprezonym. Kierowca juz nie ma juz tak fundamentalnych interesow ktorych musi sie trzymac. Tzn. nie trzeba sie juz tak kurczowo wszystkich wytycznych trzymac.
W takim przypadku inaczej podchodzi sie do wyscigu. Jesli chodzi o strategie mozna przykladowo mowiac podjac wieksze ryzyko tzn. mozna zabetonowac zwyciestwo nie patrzac na straty. Nie trzeba juz tak mocno uwazac na kolege z zespolu ktorego normalnie trzeba uwzglednic podczac wyboru strategii. Wlasciwie taki wyscigowy weekend gdzie koncowy wynik nie jest juz zagrozony i jest wszystkim znany - jest bardzo motywujacy. Czlowiek (inzynier jak i kierowca) ma wieksza wolnosc i swobode w swoim dzialaniu a dokladnie mowiac podejmowaniu decyzji itd. itp.
Mozna bez duzych wytycznych spokojnie pocisnac, mozna pojechac na PP, nie trzeba patrzec na innych, mozna byc skoncentrowanym tylko na sobie. Do takiego weekendu wyscigowego podchodzi sie troche inaczej, ale nie znaczy to wcale ze mniej ambitnie czy bez koncentracji - wrecz przeciwnie. Aby z takich wyscigowo wyciagnac maksymalny osobisty sukces trzeba sie tylko skoncentrowac na samym sobie i tym sposobem wykorzystac w pelni caly wyscigowy weekend. W takiej sytuacji gdy tytuly sa rozdane kierownictwo zespolu tez daje calej druzynie wieksza wolna reke w podejmowaniu decyzji tzn. nie bedzie interweniowac. Wyscigi o przyslowiowa „pietruszke“ moga byc bardzo ciekawe, poniewaz moga sie bardzo roznie zakonczyc.
Dla mnie koncowka sezonu w wykonaniu Rosberga byla wysmienita.
3. dexter
"A po trzecie czasami mnie zadziwia jak np. Niki Lauda twierdzi co innego, a Gerhard Berger zupełnie odwrotnie, dla mnie to jest wow." - w jakim sensie?
4. dexter
"ostatnie wyścigi a wcześniej ta forma była gorsza bo on ma zupełnie odwrotny spokojniejszy charakter od Hamiltona" - a czy moglbys szerzej opisac co masz na mysli ?
5. belzebub
@1 Tylko dlatego Rosberg wygrał trzy ostatnie wyścigi, bo Hamilton po prostu odpuścił albo to była cicha decyzja szefostwa Mercedesa. Hamilton miał już majstra, więc mógł sobie spokojnie odpuścić. Dla Rosberga z kolei wazne było mocne zaklepanie drugiego miejsca. Mało realne i ciężko mi uwierzyć, że Nico nagle dostał skrzydeł i dostał zwyżki formy. Gdyby walka o majstra miała trwać do ostatniego wyścigu, Rosberg raczej by nie wygrał końcówki sezonu, bo Luis by nie odpuścił. Jest lepszy na torze.
6. Deejw
Dexter: zgadzam się z tobą. Ale też jest kwestia charakteru kierowcy. Jeżeli ktoś jest fighterem, to nie odpuści. Nawet, jeżeli tytuły są rozdane. Fighter zawsze do końca będzie walczyć, aby pokazać, że to nie był przypadek, aby zdominować i "upodlic" psychicznie kolegę z zespołu jak i resztę stawki. Chyba że na taką osobę wpływają czynniki zewnętrzne.
Ja jestem miękką pipka. Pewnie po rozdaniu tytułów na kilka wyścigów przed końcem sezonu, dał bym wygrywać koledze z zespołu. Ale znam osoby, które z nieukrywana satysfakcja w takim momencie by dakej cisnely i nie odpuszczaly, tylko po to, aby pokazać kto lepszy.
Dlatego nie uważam, że na takim poziomie, jaki reprezentują kierowcy F1, dochodziło do rozluźnienia psychicznego. Oni chcą walczyć do kina i pokazać, że ten tytuł to nie był przypadek.
Pozdrawiam
7. Paweł1
3.dexter po prostu czasem mnie dziwi jak dwóch różnych ludzi związanych z F1 ma o wiele odmienne zdanie i tyle... taki po prostu jestem. :-)
8. Paweł1
4.dexter szerzej mogę to opowiedzieć tak, że moim zdaniem Rosberg mniej się miesza w różne sprawy niż Hamilton i nie udaje celebryty, a według mnie Hamilton takim o to jest. Po za tym Hamilton to szałowy kierowca, a Rosberg to solidny rzemieślnik.
9. dexter
@Deejw
Hamilton z pewnoscia jest kierowca, ktory sklonny jest do podejmowania wiekszego ryzyka. Jest bezkompromisowym kierowca wyscigowym. Jesli wszystko sie dobrze po jego mysli uklada, to z pewnoscia on ma tutaj minimalna przewage. Cala charakterystyka Nico Rosberga znowu oparta jest na „glowie“ tzn. na inteligencji, na logicznym mysleniu, na analizie, na kalkulacji itd. itp. Jak tak sie spojrzy na jego jazde, to Nico zawsze bedzie sie staral taktycznie pojechac wyscig. Wtedy w ogole ciezko jest co zrobic, gdy partner z zespolu nie martwiac sie o nic, siada za kierownice bolidu, wygrywa start, drugi czy trzeci zakret (zaleznie od kombinacji) i prowadzi w wyscigu.
Dzis kazdy z kierowcow Mercedesa wbija swoje szpilki (a to tez jest w Motorsporcie normalne, poniewaz nalezy do wojny psychologicznej miedzy rywalami). Jezeli dwa takie charaktery sie ze soba razem spotkaja to wtedy faktycznie moze byc trudno. Czasami w takiej sytuacji za kulisami zespol musi jasno zdefiniowac role kierowcy wyscigowego.
W sumie duzy komplement nalezy sie dla Toto Wolff'a, ze pozwalal na taka ryzykowna dla zespolu walke miedzy kierowcami. Przeciez po wyscigu w USA konfrontacja prasowa miedzy zawodnikami Mercedesa byla niesamowita. Ten wyscig podobnie jak Suzuka nauczyl Rosberga bardzo duzo. Pokazal mu ze potrafi sie przeciwstawic Lewisowi.
Oczywiscie, mozna powiedziec ze kierowca ktory zdobyl juz tytul „Mistrza Swiata“ nic nie musi do konca sezonu wiecej udowadniac (bo tak jak wyzej napisalem - taka tez jest prawda), ale z drugiej strony zawsze lepiej odgrywac role lisa niz zajaca. Jako „lowca“ mozna wiecej zaryzykowac. W kazdym razie koncowka sezonu odegrala wazna role na „ego“ Rosberga - i pokazala mu ze mozna.
No, a management zespolu zatrudniajac takich wlasnie zawodnikow zawsze powinien sie z taka sytuacja liczyc. Zreszta, w Mercedesie takie starcie zawodnikow nie jest czyms nowym. Kiedys Hakkinen i Coultad czy Alonso i Hamilton tez byli wybuchowa para zwiazana Mercedesem. Ale to jest normalne, poniewaz takie starcia zawsze byly w F1.
Taki „problem“ miedzy kierowcami kazde kierownictwo zespolu bierze na slepo jezeli bedzie przekonane ze zawodnicy takiej klasy zapewnia wlasnej stajni wygrany mistrzowski tytul konstruktorow. Starcie pomiedzy Nico a Lewisem jest problemem, ale problemem luksusowym dla Mercedesa. Oczywiscie, „energia“ w zespole spowodowana takim spieciem nie bedzie „pozytywna“, ale z tym trzeba sie pogodzic i jakos zyc.
Dla samych zawodnikow taka rywaliacja moze byc budujaca i motywujaca poniewaz obaj sie wzajemnie do przodu napedzaja. W F1 gdzie fokus w wiekszosci koncentruje sie na jednym zawodniku kierowcy sa wrazliwymi indywidualistami. Jest calkowity spokoj - jest zle. Jest zawirowanie - tez jest zle.
Lewis po koncowej przegranej rywalizacji z Nico Rosbergiem opowiadal ze dla niego mistrzowski tytul ma wieksze znaczenie niz wygrane pojedyncze wyscigi - taka odpowiedz jest tez czyms normalnym. Prawdopodobnie gdybym ja byl na miejscu Lewisa tez bym tak mowil. Oczywiscie, wygrany tytul plus dodatkowo po zdobytym mistrzostwie wygrana koncowka sezonu - to juz jest z pewnoscia taka czerwona slodka czeresnia na torcie, ktora moze ale tez nie musi koniecznie byc wywalczona...
Jezeli, przykladowo mowiac kiedys w przyszlosci Lewis stwierdzilby ze zdobyte drugie miejsce na podium nie jest dla niego zadnym problemem, wtedy dopiero Toto Wolff musialby sie osobiscie martwic czy ma zatrudnionych wlasciwych zawodnikow. Ale gdy zawodnik zdobywa 2 tytuly mistrza swiata z rzedu, czyli wygrywa wszystko co jest do wygrania - nie ma o czym nawet dyskutowac. Jedynie taka koncowka sezonu zawsze wzmacnia potencjalnego rywala - na mysli mam Nico Rosberga. Zreszta, obojetnie czy to kolega z wlasnego zespolu, czy z innej ekipy. No i logiczne jest tez ze kazda seria (wygrana czy przegrana) w sporcie zawodowym kiedys zawsze dobiega konca.
Trzeba sobie wyobrazic ze z 22 samochodow ktore startuja do kazdego wyscigu a wyscigow w sezonie jest 21, Mercedes jesli dalej bedzie w takim stopniu dominowal ma 2 auta i dwoch kierowcow ktorzy moga zajac regularnie pierwsze i drugie miejsce. A tylko dwa albo trzy zespoly walczace ze soba moga wygrac wyscig. W takiej sytuacji raczej kazdy zespol chcialby miec tak luksusowy problem z kierowcami.
10. dexter
Oczywiscie, tak jak juz kiedys pisalem jesli kierowca w F1 ma do swojej dyspozycji samochod ktory jest powiedzmy bardzo konkurencyjny to zwyciestwo w wyscigu (jesli wszystko normalnie sie toczy) jest najlepszym wynikiem jaki mozna osiagnac. Po prostu nie ma nic lepszego. Ale w takim przypadku drugie miejsce juz jest tez najgorszym z mozliwych wynikow. Sport zawodowy w pewnych sytuacjach moze byc brutalny gdy czlowiek musi na zawolanie dzialac pod presja. Jesli kierowca posiada auto bardzo konkurencyjne to od takiej osoby wymaga sie automatycznie wygrywania wyscigow. I teraz dla przykladu jezeli ktos ma silnego partera w zespole i ten partner w dodatku jeszcze wygrywa wyscigi to wtedy pewien balans zostaje zaklocony. Dodatkowo dochodzi cala presja ktora kierowca sam sobie robi.
Do tej pory wszyscy partnerzy w zespole jezdzac razem z Hamiltonem mieli trudnosci, poniewaz on z reguly nie rozdaje prezentow. Dlatego m.in. tak ciezko jest przewidziec jak Nico zaprezentuje sie w tym sezonie. W kazdym razie koncowka sezonu po tym jak mistrzostwo swiata zostalo rozdane jeszcze raz pokazala ze Nico potrafi na torze walczyc do samego konca. Zreszta, po przegranym tytule sam tez powiedzial ze bedzie walczyl do ostatniego wyscigu.
Jesli chodzi o pewnosc siebie, to kazda wygrana seria wyscigow jest bardzo dobrym uczuciem. Dla Nico kazde zwyciestwo bedzie wartosciowe, poniewaz na zwyciestwach wszystko jest oparte. A kierowca dodatkowo buduje swoja forme, swoja pewnosc siebie i w taki sposob upozycjonowuje tez swoje miejsce w zespole, co jest bardzo wazne.
Ale czy tak rozegrana imponujaco ostatnia koncowka sezonu w wykonaniu Rosberga gdy juz wszystkie karty zostaly rozdane oznacza ze Nico teraz zdobedzie tytul MS jest znakiem zapytania. Tutaj nie ma zadnej gwarancji.
11. dexter
@Paweł1
Nie napisales co masz na mysli, dlatego zapytalem w jakim sensie? Chcialem tylko porozmawiac :)
"dexter szerzej mogę to opowiedzieć tak, że moim zdaniem Rosberg mniej się miesza w różne sprawy niż Hamilton i nie udaje celebryty, a według mnie Hamilton takim o to jest. Po za tym Hamilton to szałowy kierowca, a Rosberg to solidny rzemieślnik"
No, bycie "celebryta" nie jest takie zle... Wlasciwie kazdy czlowiek ktory jest publiczna osoba jest "celebryta" - w tym nie ma nic zlego. No, a Lewis m.in. za tak prowadzony styl zycia, za udzielanie sie w mediach spolecznosciowych zarabia dodatkowo mordercze pieniadze (prawie to tyle samo co na F1).
12. dexter
@belzebub
Setup. W tym czasie byly tez dodatkowo pewne zmiany w bolidzie Mercedesa testowane.
13. Deejw
Deuter: widać myślimy podobnie, bo mam dokładnie takie samo zdanie. Albo inaczej, ty wyciagasz wnioski na podstawie swojego doświadczenia i wiedzy, ja obserwuje i kalkuluje. Dochodzimy do takich samych wniosków, więc nie jest ze mną tak źle :)
Ale jeżeli chodzi o temat Hamiltona i Rosberga, to mam pewną teorię, podchodzaca pod spiskowa teorię dziejów.
Wiadome jest jedno. Będziemy mieli ciekawe widowisko ze strony Mercedesa, jak i wiele wskazuje na to, że Ferarri będzie podgryzac Mercedesa jeszcze bardziej nuż w ubiegłym sezonie.
Pozdrawiam i życzę przyjemego seansu.
14. dexter
@ Pawel1
Jeszcze odnosnie Hamiltona,
styl bycia, czy powiedzmy oglolnie mowiac styl zycia, ktory dzis m.in. za zgoda Mercedesa prowadzi Lewis Hamilton (cos pomiedzy rock'n'rollem, tatuazami, Rihana, prywatnym biznesjetem i gangster-raperem) nie jest w sporcie zawodowym czyms wyjatkowym. Oczywiscie, jednym taki styl moze sie podobac, innym juz nie. Ale najwazniejsze jest zawsze aby sam protagonista czul sie z tym dobrze i byl autentyczny.
Lewis kiedys opowiadal ze w McLarenie pod parasolem Rona Dennnisa czul sie jak niewolnik przywiazany na smyczy. Nie mogl byc tak wolnym czlowiekiem jak chcial (a jego zawsze ciaglo do „czarnej“ muzyki, on sie w tej scenie zawsze dobrze czul). Dzis w Mercedesie Lewis korzysta garsciami ze swojej wolnosci.
Dla samej F1 Lewis Hamilton jest dzis najszczesliwszym przypadkiem jaki mogl sie w ostatnich latach w ogole przydarzyc. On jest dzis idolem, bohaterem wielu mlodych ludzi poniewaz nie marzy, tylko pokazuje ze ciezka praca mozna spelniac swoje marzenia. To nie jest nic zlego poniewaz mlodzi ludzie potrzebuja w swoim zyciu figury na ktorych moga sie wzorowac. Kazda generacja miala swoich idoli. Pamietam jak bylem mlodym czlowiekiem, tez mialem idoli. Ale zawsze wiedzialem, ze aby cos w zyciu osiagnac trzeba z siebie cos dac.
Oczywiscie, ze Lewis robi show. On robi show dla mlodych ludzi a oni go za to uwielbiaja - i to tez nie jest nic dziwnego. Z drugiej strony Hamilton udowadnia ze jest takze doroslym kalkulujacym zimnokrwistym biznesmanem - wynegocjowal sobie w kontrakcie z Mercedesem + calkowite prawa autorskie jego zdjec.
Hamilton nie ma u swoich bokow marketingowcow, tylko prowadzi przy pomocy wlasnego biura prasowego tzn. instagramu i roznych inych internetowych zrodel spolecznosciowych caly marketing samemu i to tak jak on uwaza za wlasciwe. W kazdym przypadku gaza Lewisa w Mercedesie jest czescia tego co Lewis kasuje z prowadzonego wlasnego „marketingu“. Trzeba sobie tylko zobaczyc liczbe jego „folowers“. A ta liczba mowi wszystko za siebie, poniewaz po tej liczbie wielkie firmy sponsorskie oceniaja wartosc marketingowa sportowca zawodowego. A wartosc marketingowa Lewisa Hamiltona oceniana jest dzis na grube dziesiatki milionow Euro rocznie.
Dzis np zawodowy kierowca wyscigowy (ogolnie mowiac sportowiec zawodowy) zmuszony jest z funkcjonowania w pewnych schematach. A Hamilton? - on jest takim rebelem, ktory imprezuje, korzysta z zycia, na boku ma swoje historie, ma pare kobiet itd. itp. A dodatkowo potrafi bardzo dobrze jezdzic samochodem - z czego tez jest rozliczany. I to jest z pewnoscia najbardziej fascynujaca strona Hamiltona ktora wielu ludzi na swiecie tak fascynuje. Wesole zycie, a przy okazji jeszcze zgarniety tytul mistrzowski - co trzeba wiecej? Dla dwoch stron czyli dla Mercedesa jak i dla zawodnika taka sytuacja jest wygrana w lotto. W kazdym razie gdy czlowiek tak przypatrzy sie temu jaka prace Hamilton wykonuje poza torem wyscigowym mozna powiedziec ze jest bardzo autentyczny w tym co robi.
Z pewnoscia ten caly „pakiet“ albo marka ktora nazywa sie Lewis Hamilton nie funkcjonowalaby tak dobrze gdyby Lewis na torze nie odnosil pozytywnych wynikow. I nigdy nie mozna zapomniec ze wiatr moze nagle zmienic kierunek I teraz zakladajac ze zawodnik bedzie mial gorsze wyniki (oczywiscie to jest wszystko tylko hipoteza), to Lewis bedzie musial z podjac decyzje na czym sie bardziej skoncentrowac - takie sa mechanizmy.
I trzeba tez pamietac ze w rzeczywistosci nie jest to calkowicie tak, ze Lewis z jednej imprezy idzie prosto na druga impreze - na takie zycie zawodowy sportowiec nie moze sobie pozwolic. Zycie dzisiejszych zawodowych sportowcow w porownaniu do dawnych lat sie mocno zmienilo, - jest w 100 procentach bardziej profesjonalne. Dzis zawodowy sport wymaga od mlodego zawodnika poswiecenia, ciezkiej pracy i przede wszystkim wysokiej koncentracji. Takze, poimprezowac z pewnoscia mozna, ale dopiero wtedy gdy sie juz w zyciu cos osiagnie. O tym w pierwszej linii kazdy mlody czlowiek a szczegolnie taki ktory ma przed soba fajnie zapowiadajaca sie kariere zawodowa powinien zawsze pamietac.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz