komentarze
  • 1. filipo-tg
    • 2015-03-06 10:41:42
    • *.227.106.196

    odwrócili sie od Enstone to teraz mają

  • 2. devious
    • 2015-03-06 12:26:13
    • *.static.ip.netia.com.pl

    Trzeba jeszcze dodać, że wg. plotek chcą kupić... Toro Rosso :)

    Co miałoby w sumie sens bo i już nimi współpracują i też włoska ekipa jest co pewien czas łączona z plotkami nt. sprzedaży.

    Osobiście bardzo bym się ucieszył z powrotu "fabrycznej" ekipy bo co oczywiste im więcej poważnych "graczy" na tym lepiej - a też pałam jakąś tam sympatią do francuskiego zespołu - poza tym to kawał historii F1 i po prostu dobrze by było dla sportu, jakby znowu pojawiły się w stawce ich żółte bolidy.


    Ogólnie jednak czuję pewien niesmak jeżeli chodzi o takie zespoły jak Renault czy Honda - w kółko odchodzą i przychodzą, jakby nie mogły się zdecydować czy brać F1 na poważnie i angażować się na wiele lat czy robić z tego krótkie "przygody". Ja wiem, że tutaj często decyduje polityka wewnątrz koncernu, zmiany prezesów czy członków rad nadzorczych (jeden lubi F1, drugi nie itd.) i sytuacja ekonomiczna ale... ale patrząc długofalowo uczestnictwo w F1 daje duże zyski wizerunkowe. Nawet, jeżeli przez kilka lat nie będzie wyników to warto być cierpliwym, bo w końcu przyjdą (Renault i Mercedes się doczekały, Honda i Toyota nie zdążyły a przecież też zbudowały świetne bolidy - zabrakło cierpliwości, BMW najpierw z Williamsem a potem samodzielnie wygrywał wyścigi i też zabrakło trochę cierpliwości, Ford/Jaguar zaliczyli klęskę ale tutaj cały projekt nie był zbyt dobrze przemyślany od początku).

    I wbrew pozorom to wycofywanie się i powracanie do F1 bardziej koncernom szkodzi - taka Honda, jakby w 2008 się nie wycofała, to zapewne rok później miałaby tytuł (lub była blisko) i w dalszych latach być może nadal wygrywała jakieś wyścigi - oczywiście nakłady na F1 byłby duże ale teraz, po ponad 10 latach ciągłego uczestnictwa w wyścigach byliby już mocno kojarzeni wizerunkowo z F1. Tak jak Ferrari - które przecież nawet jak nie wygrywa to i tak ciągle czerpie profity wizerunkowe z samego uczestnictwa w F1.

    Myślę, że koncerny za bardzo skupiają się na osiągnięciu sukcesu w krótkim okresie czasu, podczas gdy świadomość marki wśród kibiców buduje się latami. I symbolami, które przez te lata będą się utrwalać. Tych symboli nie da się kontrolować i zaplanować, to przychodzi czasem przypadkowo, kiedy np. kierowca tworzy swoją legendę i przy okazji legendę marki - jak np. Villeneuve (współ)tworzył swoją legendę w Ferrari i jednocześnie umacniał wizerunek zespołu. Czy francuscy kierowcy z programu Elfa w turbo-Renault w latach 80tych.

    Oczywiście najlepiej i najłatwiej jest budować taką "historię" na sukcesach, na mistrzostwach - to oczywiste. Każdy producent tego pożąda. Sęk w tym, że to nie jest konieczne - można i bez mistrzostwa być "dobrym producentem", mieć pozytywny wizerunek, poparcie fanów i zapewne też oddźwięk w sprzedaży. Myślę, że tu właśnie leży problem zespołów fabrycznych - błąd w rozumowaniu polegający na tym, że jeżeli nie wygrają mistrzostwa w 3-5 lat od wejścia do F1 to program jest spalony i trzeba się wycofać. A to najgorsze co można zrobić w takiej sytuacji - bo to największa plama na honorze sportowca (zespół to też "sportowiec").

    I tak np. Toyota i BMW zapadły w pamięci kibiców jako "tchórze" i "nieudacznicy", którzy uciekli z pola walki bez odniesienia sukcesu. Czy nie lepiej było dalej walczyć? W sporcie owszem chodzi o wygrane ale też o samą walkę - a sukces prędzej czy później i tak by przyszedł, nawet jak nie w postaci MŚ to choćby byłyby to jakieś pomniejsze sukcesy, jakieś symbole np. Kubica wygrywający wyścigi w BMW - to by zapadło w pamięć kibicom tak jak kiedyś Senna wygrywający Lotusem. Lotus nie wygrywał wtedy mistrzostw ale wszyscy mają do dziś w pamięci Ayrtona i jego bolid. Po tylu latach!

    A Prost i Renault? Też przegrali walkę o tytuł i to w bolesny sposób. I co? I pamięć pozostaje, wielka sportowa spuścizna Renault - to jest więcej warte niż wszystkie pieniądze wydane wówczas przez Renault. Sęk w tym, że Renault nie potrafiło nigdy do końca tego wykorzystać, w kółko wycofywali się z F1 i wracali, brakowało im też spójnej polityki dot. usportowionych aut drogowych - przecież Alpine czy później Clio Williams, czy bardziej nowoczesne RSy to były/są/będą legendy. Przez ciągłe zmiany Renault nie zbudowało jednak w swoich ramahc kultowej marki, jaką mogło być np. Alpine. A jaką są Porsche, Ferrari itp.

  • 3. devious
    • 2015-03-06 12:56:10
    • *.static.ip.netia.com.pl

    Oczywiście zaraz ktoś (np. dexter) napisze, że to nie takie proste wszystko, że w koncernach nie pracują idioci tylko tęgie umysły i wszystko opiera się na chłodnej kalkulacji księgowych - to się opłaca, tamto się nie opłaca. Koniec kropka.
    No i oczywiście, że tak - tylko to jest jedno spojrzenie na zagadnienie. Patrząc w ten sposób Ferrari nigdy nie byłoby Ferrari bo przecież poczynania pana Enzo w pierwszych latach nie miały zupełnie sensu marketingowego. On nie zarabiał na startach w F1 i sprzedawał auta tylko po to, by mieć pieniądze na F1. To była pasja i z tej pasji narodziła się wielka marka - i teraz koncern czepie profity z tej pasji. Bo w F1, sporcie, motoryzacji i w ogóle w życiu chodzi o coś więcej niż o same cyferki i chłodną kalkulację. Jeżeli jakiś koncern to zrozumie (i przeforsuje w radach nadzorczych co pewnie jest trudne vel. niewykonalne) i pomyśli długofalowo - to może ugrać na F1 całkiem sporo. Jestem zdania, że taka Honda mogła naprawdę sporo ugrać w F1 pozostając w niej przez dekadę i mądrze budując swoją politykę PRową. Tak samo Renault - po strzale w stopę jakim był Singapur 2010 pozbyli się zespołu a przecież mogli odbudowywać wizerunek nie ucieczką, a walką - 2010 z Kubicą był tego doskonałym przykładem - tyle, że to był już tylko szyld Renault. W 2010 zamiast uciekać mogli odbudowywać twarz z Robertem czy później Kimim - czy jakimkolwiek innym kierowcą (nie, Pietrow i Heidfeld to były złe pomysły ale wiadomo, dlaczego Witek jeździł w F1).

    Czy Renault/Lotus w 2010, 2012 i 2013 wyglądał źle? Nie wygrali MŚ ale byli w czołówce, wygrywali wyścigi lub byli na podium, walczyli w czubie, mieli duże grono fanów - a to mógł być zespół fabryczny Renault.

    Teraz Renault być moze wróci i będzie musiało zaczynać znowu od nowa - kilka sezonów ciężkiej wspinaczki na szczyt. Kiedy niedawno już blisko tego szczytu byli. I pewnie za 5 lat znowu się wycofają. W F1 te zespoły kreślą sinusoidy.

    Dla mnie to zupełny bezsens. Wizerunkowo tylko na tym wchodzeniu i wychodzeniu tracą - to juz chyba jak Porsche trzymać się od F1 z dala niż tak pojawiać się i znikać.


    Ja bym miał dużo więcej szacunku do marki gdyby takie np. Renault "siedziało" w F1 nieprzerwanie od lat 70-tych. To by było coś - pomimo przeciwności losu oni wytrwali w F1. Wow. Jakby to mądrze rozegrali to pewnie dzięki temu zyskali by spore grono wiernych fanów - takich jakie mają inne marki. Ale nie potrafili tego zrobić. Wejście znowu z własną ekipę na 5 lat do F1 tego nie zmieni. Lubię Renault ale właśnie przez to (oraz przez budowanie nijakich aut drogowych) nie mogą wejść na wyższy poziom - tam gdzie chcieliby pewnie być - do segmentu premium, do świadomości ludzi jako mocna i pożądana marka. Całe ich wysiłki polegające na zbudowaniu prestiżu idą jak krew w piach. I tego nie potrafię zrozumieć.


    Dla przykładu jeden udany - tak jak pierwsza połowa 2008 roku - sezon BMW w F1 był marketingowo i wizerunkowo więcej warty niż 5 lat startów w DTM - które są serią fajną i relatywnie tanią w porównaniu do F1 ale też niewiele wnoszącą do świadomości marki wśród kibiców. Szczególnie poza granicami Niemiec. Tylko co z tego, skoro potem BMW wszystko zaprzepaściło? Tak samo Renault. I tak samo Honda - która "oddała" swoje tytuły Brawnowi za symboliczne 1 euro (tak, kwota była inna ale w świat zapamieta te 1 euro za jakie Brawn niby kupił zespół). O Toyocie, która po udanym 2009 roku na 2010 zbudowała ponoć jeszcze lepszy, ponoć świetny bolid ale nigdy nie wypuściła go na tor to w ogóle szkoda mówić.

    I tak pewnie jeszcze się wydarzy wiele razy w przyszłości. Ale w sumie nie szkoda mi tych fabrycznych zespołów. Same są sobie winne - i ich rady nadzorcze.

  • 4. fanFelipeMassa3
    • 2015-03-06 14:33:20
    • *.ip.euro.net.pl

    Ooo tak!!!!! Oby się to potwierdziło

  • 5. fanFelipeMassa3
    • 2015-03-06 14:47:50
    • *.ip.euro.net.pl

    @2 całkiem się zgadzam z tobą

  • 6. housepl
    • 2015-03-06 15:03:39
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Osobiście widzę z powracających zespołów tylko Toyote, szkoda ze mamy tak mało zespołów fabrycznych w F1. Jak by nie liczyć to mamy 2 moze 2,5 Ferrari, Mercedes moze McLaren (aka HONDA)

  • 7. RyżyWuj
    • 2015-03-06 15:25:21
    • *.static.korbank.pl

    Renault wróci i będzie Dacia Racing. Lepiej niech Bernard ściągnie VW albo BMW, żeby Mercedes miał realną konkurencję, a nie jakichś kolejnych egzotycznych klaunów.

  • 8. fanFelipeMassa3
    • 2015-03-06 17:17:52
    • *.ip.euro.net.pl

    Sukces przychodzi, tak jak mówi @2 tak samo Williams np. 1988, 1996, 1998, 2003, 2011 i 2014 jaki był Williams a się nie wycofuwał

  • 9. dexter
    • 2015-03-06 18:22:59
    • *.115.144.165

    Witaj deviousik!

    dexter z pewnoscia dzisiaj nie przyjdzie, poniewaz teraz ciezko pracuje i rozwiazuje inne problemy. Ale kiedys z pewnoscia wpadnie hehe. Milego dnia zycze!

  • 10. dexter
    • 2015-03-06 18:29:28
    • *.115.144.165

    Aaa devious teraz widze, na koncu ostatnim zdaniem sam poprawnie odpowiedziales sobie na wiekszosc pytan :)

    Pozdr.


  • 11. Skoczek130
    • 2015-03-07 13:54:35
    • Blokada
    • *.adsl.inetia.pl

    Feanzy byłoby dobrą bazą dla STR. Mają doświadczenie i z pewnością wiele skorzystali na współpracy z RBR. Zobaczymy. ;)

  • 12. dexter
    • 2015-03-08 22:05:28
    • *.114.146.206

    Jesli sytuacja dzisiaj jest az tak napieta, a francuscy eksperci od marketingu maja z tym jakis klopot ze ich partner jest bardziej dominujacy (Renault obwiniany jest za niepowodzenie Red Bulla), to maja prawo glosno myslec takze o innej strategii. Tym bardziej ze umowa z RBR i Toro Rosso wygasa pod koniec 2016 roku.

    Tylko pytanie: kogo to jest wina?

    W Paryzu z pewna zazdroscia i niepokojem patrzy sie na sukcesy Mercedesa. I tutaj Renault z pewnoscia powaznie zastanawia sie jak rozwiazac dylemat marketingowy. Taktyka powrotu jako zespol fabryczny moze okazac sie bardziej interesujaca. Zobaczymy tylko czy osoba w odpowiedzialna za Motorsport bedzie potrafila przekonac odpowiednich ludzi w zarzadzie koncernu.

    Zbudowanie takiego ukladu napedowego jakim dzisiaj w erze turbo dysponuje Mercedes nie jest takie proste, ale nie mozna zapomniec ze producenci silnikow od ponad 6 lat nie tylko ze wiedzieli, ale takze sami planowali w jakim kierunku F1 bedzie podazac i gdyby nie masywna interwencja RBR, to nie wiem czy w Renault cos by sie ruszylo.
    I to wlasnie dzieki presji wywolanej przez RBR, Renault musialo skorzystac z ekspertyzy firmy
    IImor ktora z pomoca austriackiego instytutu badawczego AVL pracuje nad kompletnie nowym rozwiazaniem glowicy cylindra dla silnika Renault V6-Turbo.

    Ostatnie testy okazaly sie kolejnym malym rozczarowaniem. Szesciocylindrowy silnik Renault emituje wiecej ciepla niz wiekszosc ekspertow od aero silnika w Red Bullu oczekiwalo. Jesli chodzi o chlodzenie to tutaj nie ma duzego pola manewru. Liczne defekty zaklocily plan zimowych testow.
    Remi Taffin z Renault wyjasnial i tlumaczyl sie znowu tym ze defekty spowodowane sa wbudowanymi czesciami ktore posiadaja starsza specyfikacje, a do pierwszego wyscigu w Melbourne problem bedzie rozwiazany.

    Tak na boku...
    Kierowcy podczas testow narzekali na fatalne wlasciwosci jezdne silnika. O rownomiernie rozlozonej mocy silnika na calym zakresie obrotow mozna bylo zapomniec. Brakowalo najwyrazniej koni mechanicznych, ktore wczesniej byly przez Renault obiecane.

    Dodatkowo w Renault dochodzi strach przed tym, ze RBR jesli nie bedzie odnosil sukcesow moze w rozny sposob zaczac inaczej sie orientowac na rynku. Red Bull w swoje rece przejal cale oprogramowanie zarzadzania moca elektryczna. Tutaj wiekszosc pracy nad rozwojem zwiazanym z elektryka wykonywana jest przez zespol austriacki.

    I tutaj utrata kompetencji pociaga za soba pewne ryzyko. W pewnym zakresie Renault uzalezniony jest od Red Bulla. A Red Bull po tym jak Audi potwierdzilo brak zainteresowania nie ma innej alternatywy jak przejac prace w swoje rece. I ta droga wlasnie prowadzi dokladnie w tym kierunku, czym wiecej kompetencji zostanie przejetych we wlasne rece.

    Z drugiej strony koncern Renault nigdy nie potrafil swoich sukcesow w F1 dobrze sprzedac. W czasach gdy RBR wygral 4 razy z rzedu mistrzostwo swiata zawsze na pierwszym planie stal RBR i Sebastian Vettel. W takiej sytuacji wydaje sie logiczne, ze zarzad zastanawia sie czy trzycyfrowa milionowa suma (Euro) ktora kazdego roku pozerana jest przez F1 znajduje rownowazna wartosc.

    Pytanie brzmi: jak Renault bedzie chcialo do calosci podejsc?

    Na rynku jest kilka zespolow ktore moga wydawac sie za interesujace np. Lotus, Force India, Sauber albo Toro Rosso.

    Fabryka w Enston nalezy do wlasciciela Lotusa czyli do Gérarda Lopez'a. Kupno calosci kosztuje duzo pieniedzy, ale zbudowanie od podstaw wlasnego zespolu kosztuje jeszcze wiecej pieniedzy. Dlatego drugi wariant z pewnoscia nie bedzie wchodzil w gre. Nie wspominajac juz ze na sukces trzeba byloby zbyt dlugo czekac.

    Byly szef Mercedesa od spraw technicznych Bob Bell pracuje dzisiaj jako doradca dla koncernu Renault z pewnoscia jego zadaniem jest dokladne zebranie i przedstawienie odpowiednich danych.

    Przejecie Toro Rosso?

    Argumenty przemawiajace za Toro Rosso z pewnoscia bylyby takie, ze jako jedyny Team z mozliwych kandydatow nie ma zadluzenia. Z Toro Rosso Renault juz wspolpracowal. W zespole dobrze jest wszystko poukladane, infrastruktura jest top. W lecie zostanie oddana druga czesc nowego dzialu wyscigowego i tym samym zespol Toro Rosso bedzie posiadal bardzo nowoczesna fabryke.

    Pytanie co z kierowcami? Nie wiem czy Renault zainteresowany jest dwoma juniorami. Renault z pewnoscia bedzia chcial miec zolte auto? No i ile taka zabawa ma kosztowac? W takim przypadku trzeba przekonac zarzad ktory w 2009 wycofal zespol fabryczny z F1 m.in. ze wzgledu na koszta.
    Z wykupem Toro Rosso Renault dalej w pewnym stopniu uzaleznione bedzie od Red Bulla.

    Faenza we Wloszech nie slynie z tego ze jest wymarzonym rynkiem pracy dla angielskich specjalistow - tutaj Enston jest bardziej kuszace :)) I wlasnie w Enston Renault powinno czuc sie jak u siebie w domu. W koncu tutaj zespol fabryczny stacjonowal od 2002 do 2009 roku. Tutaj Lotus punktuje dobra lokalizacja.

    Sauber lezy blisko Francji, posiada top fabryke i jeden z najlepszych tunelow aerodynamicznych. Jednak najwiekszym ich problemem podobnie jak w Lotusie sa otwarte rachunki ktore trzeba zaplacic.

    Force India z pewnoscia tez jest jakas alternatywa. To jest maly zespol, ale bardzo wydajny... i nie ma tak strasznie duzo dlugu.

  • 13. dexter
    • 2015-03-08 22:29:03
    • *.114.146.206

    @ devious

    Ale jak dlugo mozna miec cierpliwosc? Przygoda Toyoty trwala 8 lat w F1 - 139 wyscigow, 0 zwyciestw !!
    Tutaj nie chodzi o to, aby zbudowac auto posiadajac tysiace pracownikow, posiadajac zarazem niewyczerpalne zrodla pieniedzy i materialu, nie. A tak funkcjonowala Toyota. W czasach kiedy zespoly nie musialy oszczedzac, nie musialy inteligentnie wydawac pieniadzy wydawalo sie tylko kwestia czasu kiedy Toyota osiagnie sukces. A tutaj co ? Brawn GP i RBR pokazal im gdzie poprzeczka jest zawieszona. Najwiekszym problemem Toyoty byl brak reakcji na zachodzace zmiany. Oni deptali po swiecie jak niezdarny dinozaur ktory nie potrafil sie szybko do zmian dostosowac.

    Oczywiscie, wycofanie sie Japonczykow mialo z sytuacja gospodarcza na globalnym rynku do czynienia i kryzysem branzy motoryzacyjnej w 2009 roku. Podobnie jak wycofanie sie Hondy czy BMW, ale oni przynajmniej jeden wyscig wygrali. I to byla najwieksza porazka Toyoty.

    W Niemczech w Kolonii Toyota posiadala jedna z najbardziej nowoczesnych fabryk + 2 tunele aerodynamiczne ktore byly w ciaglej eksploatacji. Kogo im brakowalo? Ludzi, top ludzi na szpicy kierownictwa. Howett ktory byl szefem z pewnoscia rozumial wiele na temat sprzedazy i marketingu, oraz jak samemu utrzymac sie na pozycji. Ale na temat Motorsportu nie mial bladego pojecia. Krytyka wewnatrz firmy byla niepozadana. Do siedziby w Tokyo przekazywane byly tylko pozytywne wiadomosci. Tak jak u dinozura: mozg byl zbyt maly w porownaniu do reszy ciala :)

    W zespole F1 musza zawsze najmniejsze kryteria funkcjonowac. Zespol musi byc dobrze zorganizowany, pelny kreatywnosci i musi wydajnie pracowac. Kto sam siebie samego oszukuje nie ma najmniejszych szans, poniewaz bedzie popelnial bledy i zostanie z tylu. BrawnGP z doswiadczonym szefem na czele pokazal zespolowi z Japonii jak sie to robi. Podobnie zreszta jak Red Bull z genialnym projektantem Adrianem na czele. W Toyocie podobnie kreatywni ludzie nie mieli szans sie rozwinac. Toyota musiala umrzec poniewaz byla zbyt mocno z koncernem powiazana.

    Pamietam jak Toyota w 2002 roku weszla do F1 to warunki byly idealne. Silniki mozna bylo poprawiac i uzywac do woli. Liczba silnikow nie byla ograniczona. Z biegiem czasu dopiero sytuacj sie zmienila, liczba silnikow zostala ograniczona. Nagle ogromne dzialy technologiczne nie byly potrzebne. I tutaj Toyota mocno ucierpiala. Pewne zespoly przezyly.
    Z Hondy powstal BrawnGP. Sauber po odejsciu BMW mogl dalej kontynuowac swoja przygode poniewaz zespol z Hinwil odziedziczyl miejsce po Toyocie.

    BMW ktore w 2000 roku powrocilo do F1 jako dostawca silnikow dla Williamsa nie osiagnelo celu (wygranie mistrzostwa swiata). Oficjalnie mowilo sie o zmianie strategii, poniewaz silniki ktore polykaly tak duzo paliwa nie byly juz aktualne i nie pasowaly do filozofii koncernu.

    Kryzys gospodarczy oraz zle wyniki byly prawdziwym gwozdziem do trumny. Nagle F1 okazala sie zbyt droga, a to nie pasowalo do kierunku strategicznego wybranego przez Grupe BMW.
    W 2009 roku BMW koniecznie chcialo walczyc o tytul, ale na koncu daleko pozostalo za wlasnymi oczekiwaniami.

    Pamietam czasy jak w Hinwil z wielkim rozmachem fabryka zostala rozbudowana. Tam pracowalo 430 osob, a w Monachium nastepne 300 osob...

    W 2009 sytuacja gospodarcza odegrala duza role. Wtedy w pierwszym i drugim kwartale koncerny poniosly duza strate. Producenci samochodowi na calym swiecie musieli srube docisnac. Wycofanie sie BMW z F1 bylo polityczna decyzja. W zarzadzie firmy nikt nie mogl sobie pozwolic na to, aby pracownicy pracowali na pol etatu a jednoczesnie koncern pompowal miliony w F1. W tym czasie Porsche zostalo przejete przez VW i tutaj presja konkurencji na rynku ogromnie wzrosla. A w takiej sytuacji BMW nie mialo wyjscia, musialo sie na rynku na nowo upozycjonowac.

    BMW ze swoja sprzedaza ktora wtedy wynosila 1,4 miliona samochodow (BMW, Mini i Rolls Royce) bylo za malym przedsiebiorstwem aby na ten ciezki okres na rynku przetrwac. Mercedes tez mial swoje problemy. Potrzebne byly ogromne inwestycje. Zapotrzebowanie na opracowanie nowych technologii bylo ogromne. Aby produkowac i sprzedawac wiecej samochodow potrzebna byla kooperacja z producentem ktory masowo swoj produkt sprzedaje. Bylo tak daleko, ze juz wszyscy mowili o wspolpracy z Mercedesem ;))

    W pierwszym kwartale 2009 BMW ponioslo strate 960 Mln. Euro! Dopiero w drugim kwartale strata zostala zredukowana do 156 Mln. Euro. Zysk wyniosl tylko 487 Mln. Euro. Obroty spadly w porownaniu do 2008 roku o 13,4 procent! na 11,5 Miliarda Euro. Sprzedaz samochodow spadla drugi raz z rzedu. Produkcja samochodow BMW w 2009 musiala zostac zredukowana o prawie 34 procent aby sprzedac samochody ktore staly w magazynach. Ponadto wszyscy dazyli do obnizenia kosztow. Nowe modele samochodow musialy zostac wymyslone. Problemem dla przedsiebiorstwa byly wysokie rabaty w klasie Premium. Konkurencja zbyt pozno zareagowala na kryzys - aby zredukowac swoje zapasy producenci dawali wysoki rabaty. Tutaj BMW nie mialo wyjscia, aby rynku nie stracic musialo podobnie zareagowac jak konkurencja. Liczba pracownikow w Grupie BMW spadla na ok. 100.000 ludzi. Praca tymczasowa zostala wprowadzona. Redukcja miejsc pracy o ok. 10.000 przyniosla korzyc finansowa ok. 500 Mln. Euro rocznie.

    W tamtych czasach z punktu widzenia koncernu nie bylo szans aby BMW utrzymalo sie w F1.

    Pozdr.

  • 14. devious
    • 2015-03-09 23:37:13
    • *.adsl.inetia.pl

    @13 dexter

    Sorry ale nie mogę się z Tobą zgodzić w kilku kwestiach.

    Po pierwsze Toyota. Wypominasz im, że wygrali 0 wyścigów a Honda i BMW przynajmniej po 1 - ale to naprawdę kosmetyczna różnica jak się przypomni bardzo szczęśliwe wygrane Hondy na Węgrzech 2006 i BMW w Kanadzie 2008 oraz pecha/głupotę Toyoty z 2009, gdzie Trulli nie tylko mógł ale wręcz powinien wygrać wyścig. Np. w Bahrajnie, gdzie miał PP i tylko idiotyczna decyzja strategiczna Toyoty (z którą nie zgadzał się kierowca!) nie pozwoliła wtedy wygrać.

    W 2005 Toyota też zaliczała dobry sezon, Trulli był na PP w GP USA ale tak jak reszta stawki na oponach Michelina - musiał się wycofać przed startem. Przy odrobinie szczęścia już w 2005 Toyota mogła wygrać. Choć tempa na to nie mieli - ale to samo dot. Hondy i BMW.

    Bolid w 2009 był dobry, nawet bardzo dobry - Trulli też był w stanie wygrać wyścig. Do sukcesu zabrakło niewiele - może lepszego drugiego kierowcy, takiego prawdziwego lidera, jakim Jarno nie był. Glock to jednak nie ta półka, Ralf był z kolei rozwydrzonym gwiazdorem, któremu trochę za bardzo w pewnym momencie sodówka uderzyła do głowy.

    Z lepszą "ścianą" podczas wyścigów i być może z lepszym kierowcą (np. takim Kubicą) Toyota w 2009 mogła wygrać kilka wyścigów.

    I o ile zgadzam się, że ich zarządzanie przez cały pobyt w F1 było fatalne o tyle nie zgodzę się, że "BrawnGP z doswiadczonym szefem na czele pokazal zespolowi z Japonii jak sie to robi. " - bo sam Brawn nic wielkiego nie osiągnął, tytuł w 2009 to była zasługa tylko i wyłącznie budżetu Hondy i ich szalonej koncepcji prowadzenia 3 projektów bolidów jednocześnie. Zbudowali, przetestowali i wybrali ten najlepszy - a potem wycofali się z F1 mając w garażu mistrzowską konstrukcję! Przy głupocie Hondy Toyota naprawdę nie wygląda źle.

    A Brawn? Znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Kupił mistrzowski bolid za bezcen, wygrał tytuł i potem jeszcze wzbogacił się sprzedając ekipę Mercedesowi. Kolejne 3 sezony potwierdziły jednak, że 2009 to była w głównej mierze zasługa Hondy a nie Brawna - to Honda wydając kosmiczne ilości gotówki (kto wie, czy BrawnGP nie był to najdroższy projekt bolidu F1 w historii - nie mam danych, zgaduję) zbudowała maszynę, którą później ekipa Rossa po prostu wykorzystała. Marny rozwój bolidu w trakcie sezonu tylko potwierdził, że zespół nie miał ani zasobów ani wyjątkowego know-how - i że był to jednorazowy "wystrzał", złoty strzał, fart - zwał jak zwał. Nie można jednak stawiać sukcesu BrawnGP w opozycji do porażki Toyoty - bo tak naprawdę oba zespoły i Honda i Toyota miały podobne problemy z zarządzaniem ale oba zbudowały dobre bolidy na 2009. Honda lepszy - i dodatkowo dzięki zrzuceniu fabrycznych szat wyposażony w dobry silnik Mercedesa, z lepszymi kierowcami (a przede wszystkim niedocenianym Jensonem) i z lepszym strategiem wyścigowym w postaci Rossa B. I to dało tytuł.

    Toyota w tamtych czasach też już zaczynała wszystko zbierać do kupy, na 2010 ponoć przygotowali naprawdę dobry bolid, próbowali tez w miejsce Glocka ściągnąć gwiazdę (plotki mówiły o Kubicy), stopniowo odchodzili też od przeklętego korporacyjnego stylu zarządzania - o czym mówił o ile dobrze pamiętam Howett w którymś z wywiadów. Wszystko wyglądało dobrze ale tak jak i w przypadku Hondy zabrakło cierpliwości. Ale cóż - sami są sobie winni.

    Co do przyczyn klęski Toyoty to główną była owa korporacyjność - próbowali stosować swój mityczny kaizen także w F1. Tutaj jednak nie miało to racji bytu - tak jak wspomniałeś czas reakcji był za wolny, korporacyjna rozproszona decyzyjność (kto zasmakował korpo ten wie jak to wygląda - horror i groteska, walenie głową w ścianę) nie ma w F1 racji bytu.

    Dobrze opisywali to Trulli oraz przede wszystkim Mike Gascoyne - facet, który może nie jest najlepszym projektantem w F1 ale zna się na swojej robocie. Jego współpraca z Toyotą nie potrwała długo - i trudno się dziwić, skoro Mike mówił "musimy zrobić X" a koncern robił Y bo wiedział lepiej. Mike był starym wyścigowym wyjadaczem opierającym się często na instynkcie - dla Toyoty to było nie do zaakceptowania, nawet jeżeli ów instynkt miał rację. Liczyła się analiza przeprowadzania w Japonii - nieważne, czy przynosząca efekty czy nie. Japończycy ślepo wierzyli, że wiedzą lepiej jak budować bolidy F1 od ludzi, którzy robili to praktycznie całe swoje dorosłe życie. Konkretnych przykładów teraz nie podam ale pamiętam czytając wywiad z Mikiem aż włos jeżył się na głowie jak głupia może być korporacja i fabryczny zespół F1 :)

    Ten sam problem dotyczył Hondy i BMW - brak centralnego, szybko reagującego i mającego 100% kontrolę "centrum dowodzenia". BMW miało 2 ośrodki, gdzie współpraca kulała. Zawodzili też ludzie "u władzy" - Theissen i Rampf nie byli odpowiednimi ludźmi. Idiotyczne decyzje podjęte w 2008 były gwoździem do trumny zespołu - mając niezły bolid i młodego, topowego kierowcę liderującego w klasyfikacji kierowców oni... zrezygnowali z walki o tytuł i skupili się na kierowcy nr2! Przygotowane poprawki nie zostały wprowadzone - być może dlatego, że plan na 2008 zakładał wygraną 1 GP i nic więcej, tytuł miał przyjść w 2009 - więc nie chcieli wyprzedzać założonego planu i odpuścili 2 poł. 2008 roku. Głupota? Szaleństwo? To korporacyjne myślenie w F1 właśnie.

  • 15. devious
    • 2015-03-09 23:53:33
    • *.adsl.inetia.pl

    Nie zgodzę sie tez, że BMW musiało sie wycofać bo zmusiła ich do tego sytuacja. Nie oni jedni przeżywali kryzys... A pisanie, że byli zbyt małym producentem na zabawę w F1 w dobie kryzysu wręcz mnie rozbawiło - jak się ma rozmiar BMW do rozmiarów McLarena, Willliamsa i innych ekip, które nie mają "pleców" a jednak od dziesiątek lat egzystują w F1.

    To naprawdę nie była kwestia pieniędzy tylko braku woli. BMW w 2009 uciekał z F1 podczas, gdy w tym samym czasie Mercedes do niej wchodził - w czasie kryzysu... Da się? Da.

    Zresztą Sauber jakos przetrwał bez BMW a przecież w ogóle nie produkują aut... BMW jakby chciało to też by w F1 zostało - nikt przecież im nie kazał pokrywać 100% kosztów prowadzenia zespołu, ba - nawet 50% nie było wymagane. Od tego są sponsorzy, by zapewnić zastrzyk gotówki. Mądrzy menedżerowie i inżynierowie są z kolei od tego, by przy ograniczonych wydatkach zbudować dobry bolid - nie potrzeba 1000 ludzi by wygrywac, co pokazał dobitnie np. Lotus w 2012 i 2013.

    McLaren jakimś cudem trwa sobie w F1 od dekad, sam produkuje symboliczną ilość samochodów, nie ma też "pleców" Fiata jak Ferrari - a jednak radzi sobie na tyle dobrze, by być uważanym za krezusów? Jakim cudem? Ano dzieki dobremu zarządzaniu.

    I analogicznie BMW przy dobrym zarządzaniu mogło zostać w F1 i nie wydając "kosmicznych" kwot być czołową ekipą.


    No ale łatwiej i prościej jest po prostu uciec. Dla zarządu to łatwa decyzja - ale wizreunek klęski pozostał. I będzie śmierdzącą kupą wbitą w podeszwę BMW jeszcze wiele, wiele lat. Czy była to dobra decyzja niech każdy sobie oceni sam.

    Dla mnie kryzys i sytuacja ekonomiczna to była po prostu dobra wymówka by wycofać fatalnie zarządzany projekt. Można było wtedy zwinąć manatki lub restrukturyzować. Koncern wybrał łatwiejszą drogę. Cóż, mieli do tego prawo -a ja mam prawo ich za to krytykować.



    Na koniec dygresja dot. Renault - naprawdę nie rozumiem jak mogli dopuścić, by oni widnieli jako producent silnika a jednocześnie RBR był sygnowany logiem i nazwą Infinity. To było naprawdę głupie posunięcie dla każdej z 3 stron bo przez to nikt nie kojarzy sukcesu RBR z Renault - ani tym bardziej z Infiniti.

    Wystarczy powrównać Rothmansa Williamsa-Renault z lat 90tych z RBRem - i tu i tu tytuły. A jednak rozdźwięk kolosalny, Williams był niesamowicie kojarzony z Renault, współpracy z RBR jakby wcale nie było. Nawet na bolidzie nie widać dobrze napisu czy loga Renault...Cóż, kolejny raz koncern sam jest sobie winien...

  • 16. dexter
    • 2015-03-10 23:34:56
    • *.114.153.145

    Czesc devious!

    Osiem devious, ooosiem lat bez zwyciestwa w F1! W pewnym momencie miarka przebiera

    Wiesz ile ta przygoda kosztowala? - ponad 2,5 miliarda Euro
    Tylko w ostatnich latach budzet koncernu Toyota byl stopniowo zmniejszany od 300 do 230, a potem nawet od 170 do 150 Mln. Euro na rok.

    Tak juz jest na swiecie ze tylko zwyciezca kasuje. Obojetnie jaka nie bylaby to dziedzina, tym bardziej Motorsport. Ja sie naprawde dziwie, ze Tokyo tak dlugo wytrzymalo. Z jakiej strony czlowiek by nie patrzyl okres 8 lat uwzgledniajac standardy w F1 jest naprawde zadziwiajaco dlugi.

    Sam sezon 2009 byl ciekawy, poniewaz rozstaw sily przed kazdym wyscigiem byl nieprzewidywalny. Pole startowe bylo tak zrownowazone, ze wszystkie zespoly oprocz Toro Rosso albo prowadzily w GP, lub wskoczyly na podium.

    Gwozdziem do trumny nie byl tylko 2009 rok. Angaz w tamtych czasach najwiekszego producenta samochodow na swiecie (roczne obroty: 167 miliardow Euro - zysk: 14,4 miliarda Euro - sprzedaz samochodow: 9,3 Mln. - dzisiaj: 10,23 Miliona sztuk. Z biegiem czasu moze ich tylko wyprzedzic VW, co jest tez ich celem do 2018) od wielu lat stal pod znakiem zapytania.

    Pamietne slowa Johna Howett'a: „ Aby udowodnic Toyocie wartosc naszego koncernu, musimy zaliczyc bardzo dobry sezon i dobrze zaprezentowac sie podczas wyscigow F1. Musimy osiagnac sukces, to jest nasze najwazniejsze zadanie na szczeblu zarzadzania, a takze jako zespolu“ Slowo „sukces“ bylo dokladnie zdefiniowane: 1 zwyciestwo lub co najmniej 3 miejsce w klasyfikacji konstruktorow!

    Piszesz: Mercedes „pokazal jak to sie robi...“
    Nie mozna zapomniec ze Mercedes byl juz krotko i to bardzo krotko przed godzina 12:00 (Norbert Haug ktorego bardzo cenie zostal w 2012 zwolniony). I gdyby nie ubiegloroczny sukces to... Nie ma czegos takiego jak 2 miejsce.

    I oczywiscie ze Toyota byla blisko, w ostatnim swoim sezonie posiadali auto ktore klasyfikowalo sie do pierwszej trojki. Mogli z wlasnej sily (oprocz Monaco i Monza) sklasyfikowac sie w punktach. Zwyciestwo tez bylo w zasiegu renki. Patrzac na Pace, to auto wygladalo bardzo dobrze. Jako jeden z 3 zespolow posiadali podwojny dyfuzor - devious, ja to wszystko wiem - ale nie mieli wyniku!

    Przed ostatnim sezonem Toyota juz w testach zimowych pokazala ze moze powalczyc o ciekawe pozycje. W Melbourne w Q. Trulli i Glock (apropos: uwielbialem jego poczucie humoru) ze strata mniej niz pol sekundy weszli do Top 10. W wyscigu Trulli wskoczyl na podium a Glock zajal 4 miejsce. Tendencja utrzymala sie w Malezji gdzie Glock w strugach deszczu w momencie przerwania wyscigu byl drugi, ale jako trzeci zostal sklasyfikowany. Na ostatnim okrazeniu wyprzedzil nawet Heidfelda. Pech ze w momencie przerwania wyscigu liczy sie wczesniejsze okrazenie. W Szanghaju, w kwalifikacjach Trulli wszedl do Top 10 na 6 miejscu. No ale co?
    Po kolizji z Kubica mial po wyscigu. Glock startowal z pit lane i uratowal 2 punkty.

    I tak jak piszesz, w pelni sie z Toba zgodze. W Bahrajnie PP, ale ze wzgledu na zbyt szybko wybrany pierwszy zjazd do boxu spadl na 7 miejsce. Trulli uratowal wtedy miejsce na podium.
    Ten sezon byl bardzo zmienny: raz byli na wozie, raz pod wozem. I znowu od poczatku to samo. A nikt nie wiedzial dlaczego!! W Monaco wyladowali znowu na dwoch ostatnich miejscach. W Barcelonie podobna katastrofa. Ten skok i spadek formy dobil ten zespol.

    Teraz devious pytanie za 100 punktow: kto jest za taka sytuacje odpowiedzialny?

    Tutaj dzial techniczny nie byl bez winy. Vasselon byly inzynier firmy Michelin przyszedl do Toyoty w 2005 roku z zamiarem przekazania swojej wiedzy na temat opon oraz zawieszenia. I akurat ten czlowiek nagle nie mial pojecia dlaczego opony nie funkcjonuja. To ja sie pytam kto to mial wiedziec jak nie inzynier firmy Michelin?

    W 2006 roku Vasselon przejal calkowita kontrole nad chassis Mika Gascoyn'a.
    Co z tego ze auto bylo dobre, jesli oni na torze nie potrafili sobie z tym autem poradzic?

    Piszesz: „A Brawn? Znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Kupił mistrzowski bolid za bezcen, wygrał tytuł i potem jeszcze wzbogacił się sprzedając ekipę Mercedesowi. Kolejne 3 sezony potwierdziły jednak, że 2009 to była w głównej mierze zasługa Hondy a nie Brawna“

    I wlasnie chyba w zyciu o to chodzi, aby wykorzystac okazje ktora sie nadarzy. Czy nie, devious? Jak sadzisz?

    Obojetnie czy to Gerard Lopez, Ron Dennis, Toto Wolff, Flavio Briatore, Eddie Jordan, Niki Lauda, Fittipaldi, Gerhard Berger, Ross Brawn, Patrick Head, Alain Prost, Martin Whitmarsh itd. itd. - to sa osoby biznesu i jak pojawi sie okazja to lapia byka za rogi :)

    Nie mozna zapomniec, ze jak kupujesz cos za symboliczne euro, dolara czy zlotowke to obejmujesz zadluzenie tego przedsiebiorstwa i ponosisz odpowiedzialnosc.
    Bolid Brawna tez nie byl idealny, jednak Ross zawsze wiedzial co bylo powodem i nad czym trzeba pracowac. Wiedziel gdzie przekrecic przyslowiowa srubke, aby colosc funkcjonowala.

  • 17. dexter
    • 2015-03-10 23:45:38
    • *.114.153.145

    Powracajac do Toyoty: Na Nurburgring'u Glock wystartowal z 20 pozycji, a wyscig ukonczyl na 9 miejscu. Dopiero w Spa Toyota znowu o wlasnych silach powrocila na czolowe lokaty. Trulli wywalczyl w Q. bolidem ktory byl o 8,5 kg. ciezejszy drugie miejsce. Jednak na starcie doszlo do kontaktu z Heidfeldem i marzenia o zwyciestwie zostaly szybko pogrzebane. A przypomne ze zwyciestwo, albo 3 miejsce w klasyfikacji konstruktorow wystarczyloby aby osiagnac wyznaczony cel przez Toyote.

    Glock w Singapurze zdobyl 2 miejsce, a Trulli na torze Suzuka. No i tutaj przygoda Timo Glocka sie zakonczyla poniewaz stracil w ostatnim zakrecie kontrole nad autem i doznal powaznej kontuzji.
    Kierownice objal Kobayashi. Problem Kobayashi polegal na tym ze jezdzic potrafil, ale umiejetnie w czasie wyscigu zarzadzac oponami, juz nie. W Abu Dhabi wywalczyl 6 miejsce poniewaz pojechal na odpowiedniej strategii ktora byla zdecydowanie lepszym wyborem (jedna zmiana)

    Z biegiem czasu inne zespoly rozwijaly swoj silnik i tutaj sytuacja zostala przez zespol Toyota przespana.

    W pewnym momencie Howett zaczal publicznie swoich kierowcow krytykowac. Tutaj na portalu mozemy sobie rozne rzeczy pisac, ale jak publicznie krytyke wyraza szef Toyoty to juz nie jest takie wesole (w dodatku kierowcy zdobywali miejsca na podium).

    Tak jak wyzej napisalem: Howett z pewnoscia jest swietnym ekspertem od marketingu, swietnym sprzedawca. W swojej karierze pracowal na bardzo ciekawych stanowiskach, ale z Motorsportem.
    nie mial on nigdy duzo do czynienia. (zreszta, podobna sytuacja byla w Ferrari.)

    Odnosnie Kubicy o ktorym wspominasz, to raczej nie byla plotka. Kubica i Kimi Raikkonen byli kandatami na sezon 2010. Pytanie tylko czy ci kierowcy brali negocjacje z Toyota na powaznie?
    Z biegiem czasu wiemy, ze nic by to nie dalo. Pod koniec roku Toyota oglosila natychmiastowe wycofanie sie z F1. A kilka dni wczesniej Howett jeszcze na konferencji prasowej zapewnial ze nie ma zadnych dowodow na to, iz rezygnacja jest planowana.

    Tak ja sam napisales, w pierwszym roku Toyota w F1 zdobyla 2 punkty, w drugim roku 16, a w trzecim 9 punktow. Wydawalo sie ze przelomem bedzie 2005 (Ralf Schumacher i Truli zdobyli 88 punktow i 5 razy stali na podium)

    W ostatnich latach kazda decyzja do najmniejszego szczegolu musiala zostac zatwierdzona przez Tokyo, to z pewnoscia caly proces zatrzymywalo, a w rozwoju potrzebne jest tempo i odpowiedni ludzie z odpowiednim know-how na stanowiskach.

    Tak jeszcze na boku:

    Kaizen stosowany jest dzisiaj w wiekszosci przedsiebiorstw branzy samochodowej na calym swiecie. I nie tylko... Nie wiem czy tak calkiem rozumiesz znaczenie tej koncepcji ktora w systemie zarzadzania zostala udoskonalona i dzisiaj nazywa sie Continuous Improvement Process (CIP)

    Motorsport moze sie pewnych procesow od duzych koncernow nauczyc. Procesy mozna przeniesc pod warunkiem ze tempo pracy caly czas bedzie wysokie. W Motorsporcie nie ma zadnych objazdow, nie ma opoznien, nie ma takiej matrycy organizacyjnej. Przedsiebiorstwa tez ze sportu korzystaja. W sporcie wszystko dzieje sie bardziej intensywnie. Srednio co 2 tygodnie zespol dostaje feedback czy to co zrobil, bylo dobre albo zle.

    „Ralf był z kolei rozwydrzonym gwiazdorem“ - moze kiedys przy okazji rozwiniesz watek?

    Dr. Mario Theissen - swietny fachowiec oraz bardzo inteligenty czlowiek. Wspaniala kariera 12 spedzonych lat w Motorsporcie. Dzisiaj na jego stanowisku pracuje Jens Marquardt (tak ten Marquart z Toyota Motorsport) pod ktorego podlega WTCC. Ja osobiscie na Theissena nic zlego nie moge powiedziec. Sam mialem kiedys okazje uczestniczyc w jego wykladach.

    Oczywiscie bez dwoch zdan BMW podobnie jak inne zespoly z roznych powodow zaprzepascilo szanse zdobycia tytulu mistrza swiata. McLaren i Ferrari okazaly sie silniejsze. Ale powodow bylo wiele.

    „Nie zgodzę sie tez, że BMW musiało sie wycofać bo zmusiła ich do tego sytuacja. Nie oni jedni przeżywali kryzys... A pisanie, że byli zbyt małym producentem na zabawę w F1 w dobie kryzysu wręcz mnie rozbawiło - jak się ma rozmiar BMW do rozmiarów McLarena, Willliamsa i innych ekip, które nie mają "pleców" a jednak od dziesiątek lat egzystują w F1.“

    Gdybys devious dokladniej przeczytal moj caly tekst, to z pewnoscia nie mialbys podstaw do smiechu. Ja chyba ciagle popelniam ten sam blad tzn.zaczynam zbyt duzo oczekiwac od Ciebie ;))
    Polecam zapoznac sie z takimi zagadnieniami jak: rynek globalny, konkurencja, gielda, akcjonariusz, rada nadzorcza, zarzad, strategia, zmiana strategii, rozwoj, inwestycje, zobowiazania, wynik kwartalny, odpowiedzialnosc, zwiazki zawodowe + inwestycje w Motorsport oraz cel tych inwestycji, kto pod kogo podlega, itd. itp. Ja nie jestem tutaj od tego, aby takie rzeczy tlumaczyc.

    Napisalem ze Grupa BMW w dobie kryzysu gospodarczego byla za mala, aby walczyc ze swoja konkurencja na rynku globalnym (chodzi o sprzedaz samochodow). A co sie za tym kryje? Musisz dowiedz sie sam!
    Kosztujesz mnie duze nerwy devious, ale mimo wszystkiego wybralbym sie z Toba na piwo! :-)) Tylko nie pisz prosze populistyczenie lub nie wiem, w stylu teorii spiskowych. Wiesz, jak ja na takie cos reaguje ;)

    Na tym zakoncze, poniewaz musze jeszcze teraz troche popracowac.
    Na temat BMW napisze cos w najlblizszej przyszlosci, tylko nie wiem kiedy. Moze nawet w tym, a jak nie, to w przyszlym tygodniu. Jak bedziesz mial ochote to mozesz tutaj zajrzec.

Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo