No i właśnie się dowiedziałem, że w tych całych wyścigach to chodzi o dźwięk silnika... ASMR.

@1 Oni wszyscy mają mniejsze lub większe trudności z zaakceptowaniem rzeczywistości, do tego często przeceniają swoje umiejętności. Lawson w swoim mniemaniu już powinien być uznany za mistrza wśród kierowców, Sainz Jr. wierzy, że wróci do Ferrari, Leclerc myśli, że uda mu się pokonać Hamiltona i na torze i w konkursie popularności (marketingowo lewisa długo nikt nie przeskoczy, nawet kupienie sobie małego pieska Charliemu nie pomoże), Perez to już w ogóle szkoda gadać... Jedna wielka drama. Daniela tak dojechali, że pod koniec, nim wyleciał, wyglądał, jakby lada chwilę miał przejść załamanie nerwowe. Tak jakby nic innego po za byciem kierowcą F1 dla nich nie istniało.

Nie wiem czemu, ale wszystko co wychodzi z ust tego gościa brzmi jak kłamstwo. Jakby Perez nie został wyrzucony teraz, to za parę miesięcy razem z ojcem wylądował by w szpitalu. Junior w psychiatryku, senior na kardiologii.

@1 Nie-święta trójca nigdy nie popełniła (w swojej opinii) żadnego błędu. Ich zarządzanie, szczególnie zasobami ludzkimi, jest bezbłędne. Mają mistrza kierowców? Mają. Horner, Helmut i Jos wiedzą co robią. Znaleźli kolejnego idealnego kozła ofiarnego, którego pokiereszują psychicznie, ale Max grunt, że będzie zadowolony.

@2 niestety Rwanda głównie kojarzona jest z ludobójstwem.

Trochę mi go żal, ale prędzej czy później będzie się musiał pogodzić z tym, że topowe zespoły nie widzą w nim najwyraźniej tego, co on w sobie widzi. I nie chodzi tylko o to, jakim jest kierowcą. F1 rządzi się własnymi prawami. Ten rok pokazał, że mają gdzieś sentymenty oraz czasami nawet to, jaki poziom jazdy ktoś prezentuje.

1. Może mu chodzi o biegunkę Alfonso w Meksyku.