Obecny głównodowodzący ekipy z Enstone skomentował publicznie ostatnie roszady w jej składzie. Włoch zaznaczył, że Franco Colapinto na dłużej pozostanie etatowym kierowcą zespołu.
Alpine dostarczało sporo emocji środowiskowi F1 w czasie przerwy między rundami w Miami a Imolą. Wszystko przez dwie ważne roszady. Pierwsza z nich dotyczyła odejścia szefa zespołu, Olivera Oakesa, a druga zastąpienia Jacka Doohana przez Franco Colapinto, ale tylko na pięć kolejnych wyścigów.
Takie ogłoszenie wywołało trochę konsternacji w padoku, gdyż w królowej motorsportu rzadko dochodzi do tymczasowej takiej szansy. Wprawdzie sam Argentyńczyk próbował to tłumaczyć kwestiami nieznajomości samochodu, co jednak nie przekonało opinii publicznej.
Ta bowiem czekała na wyjaśnienia ze strony Flavio Briatore, który w oficjalnym komunikacie dwukrotnie użył sformułowania o "pięciu wyścigach". Tymczasem w regionie Emilii-Romanii jasno zaznaczył, że Colapinto będzie jeździł dla Alpine znacznie dłużej:
"Muszę powiedzieć, że spodziewałem się więcej po Jacku Doohanie. Być może potrzebuje przerwy. Franco będzie natomiast ścigał się tyle, ile będzie trzeba. Gdzieś przeczytałem, że otrzyma pięć wyścigów, ale nie ma żadnego limitu. Musi być szybki, nie rozbijać się i zdobywać punkty. Proszę go tylko o te 3 rzeczy, nie o 10. Jeśli będzie je robił, będzie jeździł długi czas", przyznał Włoch dla Sky Italia.
75-latek skomentował także decyzję o rezygnacji Oakesa. Pierwotnie media łączyły ją z roszadą na linii Colapinto-Doohan, aczkolwiek szybko okazało się, że może mieć drugie dno. Tymczasem sytuacja na Imoli znowu się odwróciła, ponieważ okazało się - dzięki informacjom Thomasa Mahera z PlanetF1 - że Brytyjczyk pojawił się na torze w roli dyrektora ekipy Hitecha, startującej w F2 i F3.
"Jego rezygnacja pojawiła się po Miami i miała podłoże osobiste. Kompletnie tego się nie spodziewałem. To zjednoczony team. Krążyły plotki, że pokłóciłem się z Oliverem, ale to nieprawda. Mamy świetną relację."
W oficjalnym oświadczeniu Alpine zaznaczyło, że to Briatore przejmuje obowiązki dotychczas należące do Oakesa. Szybko jednak okazało się, że nie może formalnie pełnić funkcji szefa zespołu, który wskazał Dave'a Greenwooda jako osobę za to odpowiedzialną w kontaktach z FIA. Włoch zabrał głos również w tej sprawie:
"Nic się nie zmienia. Struktura organizacyjna nieco się zmieniła, natomiast wszystko inne pozostaje takie samo. W kwestii funkcji szefa muszę ocenić całą sytuację. Póki co przejmuję nad tym dowodzenie, do czego jestem już przyzwyczajony. To nie jest mój pierwszy dzień w szkole."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się