Jeden z głównych "bohaterów" afery Crashgate ustosunkował się ostatnich wypowiedzi sugerujących, że to przez nią Felipe Massa przegrał mistrzowski tytuł w 2008 roku. Brazylijczyk wykluczył jednak tę teorię, podkreślając, że głównym celem Renault był triumf Fernando Alonso.
Dość niespodziewanie singapurska afera z 2008 roku stała się jednym z głównych tematów F1 w trakcie czterotygodniowej przerwy. Wszystko za sprawą chęci Felipe Massy do zbadania możliwości ponownego rozpatrzenia wyników ówczesnej rywalizacji, co ma oczywiście związek z niedawną wypowiedzią Berniego Ecclestone'a.
Były szef królowej motorsportu jasno dał do zrozumienia, że wspólnie z Maxem Mosleyem zataili całą aferę, aby chronić jej interesy i w dużej mierze skrzywdziło to wspomnianego Brazylijczyka. Ten w sezonie 2008 o włos przegrał mistrzostwo świata z Lewisem Hamiltonem, na co wpływ miał pamiętny nieudany pit-stop z GP Singapuru.
Całą sprawą zajęto się dopiero rok później dzięki wyjawieniu całego spisku przez Nelsona Piqueta Jr., któremu Renault celowo kazało spowodować wypadek. Było to pokłosiem zwolnienia Brazylijczyka podczas sezonu 2009 i przyczyniło się to do wielu kar dla "bohaterów" owego wydarzenia. W obliczu ponownego zainteresowania całą sprawą nie mogło zabraknąć również komentarza 37-latka:
"To było team orders, które miało pomóc komuś z naszego zespołu. Nie chodziło o skrzywdzenie Felipe Massy. Nic z tych rzeczy. To był błąd. Jednakże w sytuacji, w jakiej wówczas się znalazłem, czyli marząc o pozostaniu w F1 na wiele lat, nadszedł po prostu ten Singapur i pod względem psychologicznym postawiono mnie w trudnej sytuacji", mówił Piquet na falach podcastu Pelas Pistas.
"Czy zrobiłbym to znowu? Oczywiście, że nie, natomiast będąc w ówczesnym wieku i pod taką presją, nie mając w dodatku nikogo obok siebie z wyjątkiem takiego łobuza [Flavio Briatore], który zawsze narzeka, naciska i ostrzega, że to twoja ostatnia szansa…"
"Odnosiłem wrażenie, że marzenie, do którego dążyłem przez całe życie, nie idzie naprzód. Miałem zrobić więcej testów, ale nie byłem takim mocnym zespołowym partnerem dla Fernando Alonso jak Kovalainen. I owszem popełniłem ten błąd."
"Wprawdzie zostałem tam [na sezon 2009], aczkolwiek potem zerwali ze mną umowę i zakomunikowali, że Grosjean zajmie moje miejsce. Odpowiedziałem im, że nie mogą tego zrobić, ale ich to nie obchodziło i traktowali mnie jak psa. Wtedy tylko powiedziałem: "skoro wyrzucacie mnie jak śmiecia, musimy sobie wszystko wyjaśnić i potem wszyscy poznali tę historię."
20.04.2023 07:29
0
@34. Nie czaruj mi tutaj, bo okreslenie swiadek koronny ma szeroko pojete znaczenie: od zeznawania swiadka bez utajnienia az do calkowitego utajnienia tozsamosci swiadka ze zmiana miejsca zamieszkania i dokumentow osobistych wlacznie.
20.04.2023 10:00
0
@34. PS. Generalnie walisz kity w swoich komentarzach i istota tego tematu jest to, ze Alonso nie byl swiadkiem koronnym ku Twojemu zdziwieniu. Zabawne jest tez to, ze tak wielu ludzi wierzy w to, ze Ferdek nie byl dyskrywminowany. Jezeli nie byl dyskrwyminowany to jakim cudem Ron zgodzil sie na polubowne rozwiazanie kontraktu. A co do swiadka koronnego to jak najbardziej mogl nim byc Piquet Jr. Oczywiscie pomoglo mu to jak nieboszczykowi kropidlo, ale przynajmniej uniknal dotkliwaj kary.
20.04.2023 16:51
0
@Heniek007, Kruk, Krukk, Krukkk itd. "Wskazuje Ci jedynie punkty, w ktorych bladzisz i to doprowadza Cie zupelnie niepotrzebnie do szalu." Dobrze, ze wskazujesz. Przynajmniej mozna rozwinac temat. Ale! - do szalu Ty mnie nie doprowadzisz. Dziwie sie tylko, gdy rzucam okiem na twoje komentarze, bo jest to baaardzo smutna i wstrzasajaca lektura! Pozostanmy przy jednym temacie "A ja uwazam, ze Ferrari starcilo na tym, ze ich szefem nie jest wlasnie taki cham i prostak jak Flavio." Z chamstwem i prostactwem jeszcze nikt duzo nie zwojowal. Aby cos zmienic potrzebna jest jakosc. Byly czasy w Ferrari kiedy Michael Schumacher po raz pierwszy zawital w uswieconych halach w Maranello. Sam przyznal, ze malo odczuwal ducha blogoslawionego zalozyciela firmy. Zamiast tego Schumacher natychmiast rozpoznal place budowy. I natychmiast potrafil wylozyc swoje spostrzezenia pod nosem Ferrari bez zadnego makijazu. Co poczatkowo nie zostalo tak dobrze odebrane we Wloszech. Ale wraz z Jeanem Todt Schumacher mial na pokladzie podobnie myslaca osobe. Z punktu widzenia Ferrari, to Todt rowniez wszedl do zespolu jako czlowiek, ktory przyszedl z obcej branzy do nowego obszaru dzialanosci. Francuz postrzegal stan Ferrari rownie pragmatycznie i krytycznie jak jego za duze pieniadze zatrudniony kierowca. Niemniej jednak Schumacher byl lojalnym motywatorem. Pokazal swoje walory nie tylko dlatego, ze potrafil pruszac pojazdy na granicy limitu, ktore byly dla innych "nie do jazdy". Ale tez dlatego, ze trzymal sie swojego planu, choc dwukrotnie otrzymal oferte od najlepszej wowczas stajni wyscigowej McLaren-Mercedes. Schumacher odmowil. Byl lojalny wobec swoich towarzyszy, Jeana Todta, Rossa Brawna i Rory Byrne'a. A wraz z nimi Ferrari. Zlaczyl druzyne w trudnych chwilach. Nikt w Ferrari nie odwazyl sie zwolnic Todta w przypadku niepowodzenia, chociaz bylo to wymagane w regularnych odstepach czasu w ciagu pierwszych kilku lat i odpowiadalo rowniez naturalnemu odruchowi firmy, ktora jak zadna inna potrafila wypalic szefow sportowych. Schumacher stal za swoim szefem. Zwolnienie Todta lub jednego z glownych technikow oznaczaloby rowniez utrate Schumachera.
20.04.2023 16:57
0
Dopiero w 2000 roku Michael Schumcher uwolnil zmaltretowana dusze od traumy. Jean Todt przyznal: "Gdybysmy nie zdobyli tytulu w 2000 roku, zespol eksplodowalby." Todt uporzadkowal chaos. W grze z Luca di Montezemolo Francuz zatrudnil owczesnego dwukrotnego mistrza swiata Schumachera, inzynierow Benettona, Rossa Browna i Rory Byrne'a; w sakralnych halach wprowadzil jasne hierarchie, przemyslowy procesy pracy i dyscypline. Todt, Schumacher, Brawn, Byrne i Paolo Martinelli (czlowiek od silnikow) byli zaprzysiezona druzyna, ktora piec razy z rzedu zdobyla wszystkie tytuly. Pod koniec 2006 roku dream-team rozpadl sie. Najpierw odszedl Schumacher, potem Ross Brawn i ostatecznie Jean Todt przekazal stanowisko swojemu managerowi zespolu Stefano Domenicali. Niemniej jednak lata 1996-2006 trudno porownac z rokiem 2023
20.04.2023 17:09
0
"Zapewniam Cie, ze z pelna swiadomoscia napisalem swoj komentarz nr 11. Od wielu sezonow Scuderia Ferrari sama pracuje na miano "bandy debili" Dobrze, moje zdanie znajdziesz pod postem #19. Fakt, Ferrari popelnia zbyt duzo bledow i czasami mozna odniesc wrazenie, ze nie sa w stanie zdobyc tytulu. Rok temu po trzech wyscigach Verstappen juz porzucil mysli o tytule mistrza swiata. O 46 punktow wiecej na koncie mial Charles Leclerc. A Ferrari prowadzilo z dwoma zwyciestwami i lacznie z liczba 104 punktow w klasyfikacji konstruktorow. Dwanascie miesiecy pozniej Ferrari jest dopiero czwarte. Ale! - wrazenie jest troche mylace. Ferrari jest lepsze niz wyniki. Jednak do tej pory ani razu nie udalo sie w pelni wykorzystac tego potencjalu. Zawsze istnieje powod dla ktorego pojazd nie jest tak szybki jak moglby byc. Niemniej jednak tam dalej pracuja wyksztlceni inzynierowie, a nie jak twierdzisz banda debili z lapanki ulicznej. W godzinie potrzeby zespol potrzebuje pewnosci siebie. Nowy szef (Vasseur) potrzebuje spokoju w zespole, aby wrocic do normalnej formy. Ferrari potrzebuje przelomu.
20.04.2023 17:26
0
"A jak tam ten Twoj wielki talent inzynierski Mattia Binotto? Spodziewales sie, ze tak latwo zostanie kopniety w tylek?" Mattia Binotto jest b. dobrym inzynierem, ale jako szef zespol stracil widocznie zaufanie u bossow. A na koniec dnia licza sie wyniki w Maranello. Jednakze uwazam, ze nie bylo to zbyt dobre posuniecie. Ale dam sie zaskoczyc. "To niesamowite jak nie potrafisz czytac ze zrozumieniem. Przeciez napisalem wyraznie: "ALBO"! Czyli w takim przypadku zegnalby sie z Ferarri i byloby mu (Briatore) obojetne co o nim pomysla." "Oczywiscie na dwoje babka wrozyla, bo albo "piekny" cos tam zdzialalby, albo zorganizowalby konferencje prasowa mowiac, ze z ta banda debili nic nie da sie zrobic." Takiego przeinaczania dawno nie widzialem - ale niech bedzie po twojemu. Widziales gdzies, zeby szef zepolu zachowal sie w taki sposob gdziekowiek. Zwlaszcza na KP? Zakladajc nawet fakt, ze jego umowa dobiegnie do konca i nie bedzie przedluzona z jakiegokolwiek powodu. Ponadto: kazdy kontrakt zawiera klauzule, ktora obiecuje odprawe jesli zostanie zwolniony. Dlatego dobrowolna rezygnacja nie jest optymalnym rozwiazaniem - tak tylko na marginesie.
20.04.2023 21:02
0
@Heniek007, Kruk, Krukk, Krukkk Powtarzasz to samo co napislalem pod postem #34. A robisz zadyme jak pompka goracego powietrza. I tak jest pod kazdym tematem... Przeczytaj prosze dokladnie posty #21 i #23, ktore zaadresowane sa do Ciebie. Co do tematu Alonso ... Tylko dlatego, ze Hiszpan zlozyl zeznanie jako swiadek korrony w aferze szpiegowskiej, nadal mogl scigac sie o tytul mistrza swiata w Formule1. "Zachowal sie pierwszorzednie. Bez tego, co nam przekazal, nie bylibysmy w stanie zaaprezetowac tego wszystkiego publicznie" - powiedzial Max Mosley. W sprawie szpiegostwa przemyslowego FIA zazadala 31 sierpnia od Fernando Alonso, Lewisa Hamiltona i kierowcy testowego Pedro de la Rosa ujawienia ich wiedzy. Trojce zapewniono bezkarnosc. A Mosley najchetniej rowniez wykluczylby kierowcow McLarena z mistrzostw swiata.
21.04.2023 07:55
0
@dexter. Z bezradnosci probujesz rozebrac moje komentarze na czynniki pierwsze, ale to nic nie daje, bo nie potrafisz czytac ze zrozumieniem i masz wypaczone myslenie. Jezeli moje komenatrze to smutna i wstrzasajaca lektura to po co ja czytasz-zaprzeczanie samemu sobie. :D Reszte puszczam bokiem , bo jak zwykle to sa Twoje wymysly i dreptamy w miejscu. Najwyzej do jednego moge nawiazac i zadac pytanie: Po co Alonso mialby byc swiadkiem koronnym skoro ani nie byl inicjatorem akcji, ani osobiscie nie zaiwanil dokumentacji Ferarri? Zeznanie, ze dostalem materialy od tego albo tamtego nie wymaga statusu swiadka koronnego. :D
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się