Zhou pomógł Sainzowi w wywalczeniu podium
Dość niespodziewanie to kierowca Saubera miał niebagatelny wpływ na wyniki GP Monako. Jego zachowanie z pierwszego startu pozwoliło bowiem Carlosowi Sainzowi zachować pozycję na podium.Jeśli wskazać największego beneficjenta czerwonej flagi spowodowanej kraksą Sergio Pereza i kierowców Haasa, niewątpliwie okazał się nim Carlos Sainz. Zawodnik Ferrari doznał przebicia opony przy starciu z Oscarem Piastrim, która zmusiła go do zatrzymania się w sekcji popularnego kasyna. W tym czasie wyprzedziła go niemal stawka, a mimo to do restartu przystąpił z 3. miejsca.
Powód? Regulamin sportowy F1 jasno określa, że kolejność przy wznowieniu wyścigu lub sprintu ustala się na podstawie ostatniego punktu, w którym możliwe jest zlokalizowanie wszystkich samochodów w momencie przerwanie sesji. I chociaż zdecydowana większość zawodników pokonała 1. sektor, kluczowa w tym kontekście okazała się druga linia samochodu bezpieczeństwa.
W tym wszystkim decydujący był Zhou Guanyu. Aby uniknąć wjechania w latające części aut Red Bulla i Haasa, Chińczyk wręcz zatrzymał się na torze. W związku z tym, gdy zarządzano czerwoną flagę, znajdował się dopiero w zakręcie Massenet, a do końca sektora brakowało jeszcze kilkaset metrów. Dlatego też kolejność startowa została ustalona na podstawie pomiaru SC2.
Zhou entering turn 4 when the red flag drops (still in S1)!!!!!
— brandon (@brakeboosted) May 26, 2024
Sainz P3 reinstated for the restart. HUGE!! pic.twitter.com/MlCK1kwp3O
Sfrustrowany takim obrotem zdarzeń był zwłaszcza Lando Norris, który przed przerwaniem zmagań jechał na miejscu premiowanym podium. Uznał to za niesprawiedliwe, choć z drugiej strony miał świadomość, że dyrekcja wyścigu postąpiła zgodnie z przepisami:
"Nie uważam tego za najbardziej sprawiedliwą rzecz. Jestem jednak pewny, że w przeszłości były takie sytuacje, w których sam miałem szczęście i można było naprawić bolid lub coś w tym stylu. Ogólnie natomiast to frustrujące i niesprawiedliwe, bo ktoś popełnia błąd i nie przekroczył linii przed czerwoną flagą, a z powodu pewnej ilości aut, niezależnie od zasad, może go naprawić i jeszcze zyskać darmowy pit-stop. To nie fair", przyznał zawodnik z Bristol, cytowany przez Motorsport.
W bardzo podobny sposób do swojego podopiecznego wypowiedział się Andrea Stella. Szef McLarena zaznaczył jednak, że na takim obrocie spraw skorzystał też Piastri. Zespół mógł bowiem naprawić część uszkodzeń poniesionych w wyniku kontaktu z Sainzem:
"Gdy doszło do kolizji, odnotowaliśmy spadek siły docisku o jakieś 20 punktów, a tutaj w Monako przekłada to się na około 0,5 sekundy. Dzięki czerwonej fladze mogliśmy jednak naprawić podłogę, gdyż jej boki były uszkodzone. Nie naprawiliśmy jej całkowicie. Wymieniliśmy jedynie wspornik, który także był uszkodzony", powiedział włoski inżynier.
"Na przestrzeni całego wyścigu deficyt wynosił zatem około 10 punktów, czyli kilka dziesiątych. Być może 0,250 sekundy. Byliśmy przez to nieco bardziej zdenerwowani w kontekście utrzymania dobrego stanu ogumienia, bo auto miało drobne uszkodzenia. Oscar natomiast sobie z tym poradził, a usterki nie miały wpływu na jego końcowy rezultat."
komentarze
1. NieantyF1
Zoo to miernota nad miernotami, niech lepiej uprawia jakieś chińskie sztuki walki
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz