Hulkenberg: Magnussen w Miami chciał walczyć o swój punkt, a nie pomagać mi
Nico Hulkenberg nie wierzy, że Kevin Magnussen swoją mocno kontrowersyjną obroną w Miami robił coś na korzyść Haasa twierdząc, że raczej myślał o obronie własnej pozycji, aniżeli pomocy zespołowemu koledze.Podczas wyścigu sprinterskiego w Miami Kevin Magnussen przechodził samego siebie, starając się utrzymać za plecami Lewisa Hamiltona i Yukiego Tsunodę. Jadący kilka sekund przed nim zespołowy kolega mógł się tylko cieszyć, gdyż bez problemu dowiózł do mety sprintu dwa punkty za siódmą lokatę.
Magnussen z kolei po serii wyjazdów poza tor po wyścigu został ukarany przez sędziów aż 35 sekundami kary w efekcie czego jego szanse na dobry wynik przepadły.
Duńczyk podobną taktykę stosował również w Arabii Saudyjskiej co wzbudziło niemałe kontrowersje, gdyż sędziowie nie mieli w swoich rękach narzędzia, aby przykładnie go ukarać. Dopiero po tych wydarzeniach zespoły w piątek na Imoli będą debatowały nad tym, jak w takich sytuacjach sędziowie powinni postępować, a na stole leży propozycja natychmiastowej kary przejazdu przez boksy, która w teorii powinna przynajmniej ograniczyć straty innych kierowców powstałe na skutek agresywnej defensywy.
Sam zainteresowany po wyścigu nie miał problemu z przyznaniem iż kary w stu procentach należały się mu, a taka a nie inna taktyka wynikła z chęci pomocy ekipie i Nico Hulkenbergowi.
Niemiec nie wierzy jednak w aż takie poświęcenie zespołowego partnera twierdząc, że robił to dla własnych korzyści.
"Tutaj się z nim trochę nie zgadzam " mówił, odnosząc się do cały czas świeżych wydarzeń z Miami, na torze Imola. "W tamtym momencie byłem już dobrze z przodu, więc miałem zabezpieczone swoje miejsce- i tak bym je zdobył."
"Uważam, że bardziej walczył tam o swoje, aby sięgnąć po ten punkt. Myślę, że trzeba to nieco rozdzielić."
Po swoim popisie dwa tygodnie temu Magnussen znalazł się na cenzurowanym. Można by uważać, że upiekły się mu większe reperkusje, ale po podsumowaniu wszystkich punktów karnych jakie nałożyli na niego sędziowie okazało się, że ten ma ich na swoim koncie już 10.
Gdy na jego liczniku pojawi się 12 karnych oczek, ten automatycznie zostanie wykluczony z kolejnego wyścigu. Sytuacja jest więc jeszcze bardziej podbramkowa niż niedawne problemy Pierre'a Gasly'ego, który przechodząc do Alpine również musiał uważać na swoją kartotekę.
W przypadku Duńczyka nie ma mowy o tym, aby coś się w tym roku zmieniło na lepsze, gdyż pierwsze punkty zejdą mu dopiero w przyszłym sezonie.
Zapytany na Imoli o to czy zamierza nieco uważniej podchodzić teraz do ścigania, odpierał: "Myślę, że przy następnej okazji otrzymam wykluczenie z wyścigu więc będę musiał uważać."
Po raz kolejny podkreślił jednak swoją pomoc względem zespołowego partnera: "Uważam jednak, że takie sytuacje, gdzie wspierałem zespołowego partnera, opłaciły się nam i są wartościowe dla nas."
Duńczyk zwrócił również uwagę na przepisy, w myśl których nie zasłużył na wyższą karę i zasugerował ich zmianę na wzór tego co stosowane jest w IndyCar.
"Nie lubię sposobu w jaki napisane są przepisy, gdyż to wszystko jest możliwe. Chciałbym, aby tak nie było. Ale skoro przepisy takie są, to wiecie, nie ja je tworzę."
"Mamy się czemu przyglądać, a jeżeli chodzi o mnie to mam 10 punktów karnych, więc będę musiał uważać, aby nie dostać bana na wyścig."
"Uważam, że fakt iż jestem zagrożony wykluczeniem z wyścigu za przekroczenie jakiejś linii na asfalcie nie jest właściwy. Ale takie są przepisy i je akceptuję."
"Uważam jednak, że jest tutaj miejsce na poprawę. Nie tylko jeżeli chodzi o punkty. Teraz mamy więcej wyścigów niż gdy były one wdrażane i czuję, że można zostać wykluczonym z wyścigu za relatywnie bardzo niewielkie wykroczenia."
Magnussen uważa, że Formuła 1 pod względem kar powinna wzorować się na IndyCar i informować kierowcę o konieczności oddania pozycji, pod groźbą wysokiej kary.
"Uważam, że najlepsze co mogłaby FIA zrobić w takiej sytuacji to informować nas o konieczności oddania pozycji, a konsekwencje za jego brak byłby znacznie surowsze. Bardzo surowe, aby oddanie pozycji faktycznie było wykonane."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz