Kierowcy nie chcą wyższych kar za łamanie limitów toru
Międzynarodowa Federacja Samochodowa uparcie próbuje walczyć z procederem opuszczania przez kierowców torów, zaostrzając wysokość kar za takie przewinienia, ale kierowcy F1 uważają, że nie jest to dobry pomysł.W zeszłym tygodniu w Bahrajnie podczas wyścigów Formuły 2 i Formuły 3 zawodnicy otrzymywali 10-sekundowe kary za opuszczenie toru i zyskanie trwałej przewagi nad rywalem. Zazwyczaj tego typu wykroczenia karane były 5-sekundową karą zarówno w niższych seriach, jak i w F1. Podczas inauguracji sezonu Grand Prix nie doszło do podobnych wykroczeń, ale kierowcy już negatywnie wypowiadają się o podwyższeniu kary.
Charles Leclerc uważa, że podniesienie kary do 10 sekund za takie wykroczenie "brzmi dość drakońsko".
"Uważam, że podstawowym priorytetem powinna być poprawa lub pomoc nam w lepszym respektowaniu tych limitów, gdyż obecnie to w jaki sposób wymalowane są białe linie sprawia, że tak w zasadzie to ich nie widzimy" mówił Monakijczyk. "Uważam, że pięciosekundowa kara była już bolesna. 10-sekundowa kara w mojej opinii jest zbyt wysoka."
Rywal Leclerca z toru i reprezentant zespołu Mercedesa, George Russell, zgadza się, że widoczność z kokpitu bolidu utrudnia kierowcom ocenianie tego, gdzie znajduje się faktycznie granica toru.
"Z telewizji trudno naprawdę zrozumieć, jak trudno jest nam wewnątrz bolidu" mówił. "Siedzimy tak nisko i widzimy tylko 15 cm górnej części opon, a auta te zawieszone są 70 mm nad ziemią, a na prostych nawet mniej niż to. Potrzebujemy tarek, które możemy poczuć, a ostatecznie na niektórych torach w ogóle nie mamy problemów z limitami."
Russell podkreślił, że do wielokrotnych naruszeń limitów dochodzi na poszczególnych torach i wiąże się to z wyjątkową kombinacją zakrętów i charakterem pobocza.
"Tylko na kilku torach widzimy problem z limitami. Musimy po prostu znaleźć sposób jak sobie z tym poradzić."
Nico Hulkenerg z kolei zgadza się, że wyższa kara może stanowić dobry środek odstraszający dla zawodników.
"Prawdą jest, że mamy słabą widoczność, ale uważam, że czujemy to co się dzieje" mówił. "Niektóre tory są lepsze niż inne, ale to zmusi nas do bycia bardziej ostrożnymi. Na pewno. Dlaczego nie?"
Tradycyjnie też kierowcy domagają się bardziej naturalnych środków zniechęcających do opuszczania toru, które w ostatnich latach chętnie były zastępowane, z wielu powodów, asfaltowymi poboczami.
"Wszyscy ciśniemy i staramy się trzymać granic toru" mówił Lance Stroll. "Myślę, że większym problemem jest sytuacja z limitami toru."
"Na wielu torach, na które jeździmy uważam, że możemy zmienić ich naturę i ułatwić pozostawanie w limitach, jednocześnie może nieco bardziej krając zawodników, którzy wyjadą poza tor- mam na myśli pułapki żwirowe, trawniki. Wtedy będziemy mieli mniej takich problemów."
komentarze
1. Believer
Zgadzam się ze Strollem. Według mnie powinny być naturalne spowalniacze zaraz za tarkami lub białymi liniami, np. tak jak w Malezji. Problem może być jednak na torach współdzielonych z MotoGP. Z tego co kojarzę, motocykliści nie chcą trawy ani żwiru blisko toru ze względów bezpieczeństwa. W tym przypadku obie strony powinny dojść do porozumienia, np. stosując tarki powodujące szybsze zużycie opon lub rysując takie linie jak na niektórych drogach publicznych, gdzie po najechaniu na skrajnie prawą linię czuć silne wibracje na kierownicy i nieprzyjemny dźwięk. Na pewno możliwości jest dużo więcej.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz