Alonso wskazał powód ostatnich zawirowań wokół Sulayema
Najbardziej medialni kierowcy F1 ustosunkowali się do ostatnich afer wokół Mohammeda Ben Sulayema i nie tylko. Najciekawszą wypowiedzią podzielił się Fernando Alonso.Ostatnie tygodnie stają pod znakiem przeróżnych afer, które nijak mają się z wydarzeniami na torach F1. Media najbardziej zajmuje ta w obozie Red Bulla, ale niedawno do akcji wkroczyła też FIA śledztwami ws. swojego Prezydenta. Zarzucono mu rzekomą ingerencję w wyniki GP Arabii Saudyjskiej 2023 i podżeganie do niewystawienia homologacji toru w Las Vegas.
W tę pierwszą sprawę poniekąd został wplątany Fernando Alonso, którego anulowana kara - na co miał właśnie naciskać Sulayem - zmieniła rezultaty tych zmagań. Hiszpan został oczywiście zapytany o ten wątek po przyjeździe do Dżuddy i podzielił się niezwykle trafną diagnozą szukania takich historii. Wynika to z braku atrakcji na torze:
"Za to dużo mówi się o tym, co dzieje się poza torem, ponieważ na nim samym nie ma za dużo ekscytacji. Na przestrzeni ostatnich 72 Grand Prix jest jeden zwycięski bolid, a gdy do tego dochodzi w tym sporcie, zawsze sporo dzieje się poza torem", powiedział dwukrotny mistrz świata, cytowany przez Motorsport.
"Dla nas nie jest to żaden problem. To bardziej śledztwo FIA, które musimy szanować i poczekać na jego wyniki. My jesteśmy zadowoleni z dowodów, jakie pokazaliśmy w zeszłym roku i dla nas było to dość jasne rozwiązanie. Zobaczymy zatem, co przekaże FIA, ale tak naprawdę nie jest to zależne od Astona Martina.
Hiszpan został również poproszony o komentarz do drugiego zarzutu stawianemu Sulayemowi, a mianowicie nacisków na niewystawienie homologacji obiektowi w Las Vegas:
"Trudno to w zasadzie skomentować, bo można odnieść takie wrażenie, że każdego dnia pojawia się jakaś plotka. To ich sprawa i śledztwo. My je szanujemy, śledzimy i czekamy na wynik, a tak z zewnątrz naprawdę trudno to komentować."
Swoje klarowne opinie przekazali też George Russell i Lando Norris. Wypowiedź zawodnika Mercedesa okazała się o tyle ciekawa, że to on był kierowcą, który najpierw zyskał, a potem stracił miejsce na podium podczas zeszłorocznej rundy w Arabii Saudyjskiej:
"Chcemy poznać wszystkie fakty i potrzebna jest całkowita transparentność. Wszyscy się ścigamy, chcąc równych szans, by w pełni zaprezentować swój potencjał. Nie mogę naprawdę bardziej tego komentować", przyznał kierowca z King's Lynn.
"Zespół był jednak zaskoczony rok temu, kiedy kara została anulowana. Zespół prawny był pewny wykonania świetnej roboty odnośnie zaprezentowania naszego stanowiska, wygrywając początkowo tę sprawę. Później jednak ją przegrał. Chcemy po prostu transparentności i możliwości rywalizowania na uczciwych zasadach."
"To gruby temat i podkreślę, że nie dotyczy mnie on bezpośrednio. Jestem świadomy toczących się postępowań, ale nie znam ich szczegółów. Jeżeli sytuacja zacznie mieć jakiś wpływ i kierowcy zaczną się bardziej angażować, to na pewno do tego się odniosę, ale do tej pory nic o tym nie wiedzieliśmy", dodał z kolei zawodnik z Bristol.
"Nie znam wszystkich faktów w tej sprawie. Nie mogę zatem o tym za wiele mówić, ale nigdy nie chcesz, by takie coś miało miejsce, niezależnie do własnych preferencji. Należy czekać na rozwiązanie tego problemu i wtedy będzie dobrze."
komentarze
1. NieantyF1
Mądre słowa, 72 gp wygrywa ciągle ten sam kierowca
2. devious
Skąd on wziął te 72 GP?
72 wyścigi temu to był mniej więcej wrzesień 2020 i pełnia dominacji Hamiltona.
Red Bull dominuje gdzieś od 40 wyścigów, jeszcze na początku 2022 przecież Ferrari miało najszybszy bolid w stawce a Charles powinien do połowy sezonu zdecydowanie prowadzić w mistrzostwach (ale zawalali z Ferrari regularnie), potem dopiero dzięki cyrkowi Toto Wolffa i Lewisa "złamany kręgosłup" Hamiltona FIA zmieniła przepisy, dzięki czemu Red Bull już totalnie odjechał konkurencji. Ale to nie było 72 wyścigi temu, tylko 32 wyścigi temu :) Znacząca różnica!
Ale bajki wiadomo można opowiadać, jak widać kibice jak typ spod komentarza nr1 łykają bezrefleksyjnie.
3. Supersonic
Najpierw Ben Sulayem dał swoje "błogosławieństwo" Andrettiemu. Potem były oskarżenia o seksizm od zwolnionej byłej pracownicy Mercedesa co trafiła do FIA szybciej niż powinna. Nic z tego nie wyszło. Teraz mamy oskarżenia o powiedzmy wprost - oszustwo oraz działanie na niekorzyść toru w Las Vegas. Cóż za ciekawy przebieg wydarzeń.
@2. devious
Z jednej strony można się wściekać na Mercedesa na ich udaną medialną kampanię. Z drugiej czy nie powinniśmy się wściekać na FIA, że dała się na to nabrać?
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz