Binotto przyznaje, że pamięta jak kibice 20 lat temu wybuczeli polecenia zespołowe
Mattia Binotto uważa, że zespół Ferrari nie jest jeszcze przygotowany na faworyzowanie jednego z kierowców w tegorocznych mistrzostwach, ale z czasem takie podejście może się zmienić. Szef Scuderii zwraca także uwagę, że korzystanie z takich poleceń zawsze będzie wiązało się z kontrowersjami, a dla zespołu Ferrari jest to bardzo "delikatna" sprawa.Po wyścigu Austrii, gdzie Carlos Sainz zaliczył kolejną usterkę swojego Ferrari, Hiszpan traci już do Charlesa Leclerca 37 punktów, ale jak pokazały ostatnie wyścigi ekipa Ferrari mocno zapiera się przed stosowaniem poleceń zespołowych na tym etapie sezonu.
Mattia Binotto przekonuje, że jego zespół obecnie skupia się na jak najlepszym wyniku obu kierowców, a nie na faworyzowaniu jednego z zawodników.
"Przede wszystkim podczas każdego wyścigu staramy się maksymalizować punkty dla zespołu" mówił dla RacingNews365.com Binotto. "Mamy dwa rodzaje mistrzostw- Konstruktorów i Kierowców."
"Maksymalizując punkty zespołu, jestem przekonany, że maksymalizujemy również szanse kierowców, odbierając punkty ich rywalom."
"Przeciwnikami nie powinni być Charles i Carlos oraz Carlos i Charles, ale na pewno Max [Verstappen], Lewis [Hamilton] i inni."
Podczas GP Wielkiej Brytanii jak na ironię brak team orders w Ferrari wywołał niemałe poruszenie. Ekipa z Maranello ponownie miała szansę sięgnąć po podwójne zwycięstwo, ale ostatecznie przez brak konkretnych decyzji Carlos Sainz wygrał, a Charles Leclerc spadł z pozycji lidera na czwarte miejsce.
Po pechowym początku mistrzostw z wykonaniu Hiszpana, liderem w Ferrari wydaje się być więc Monakijczyk, który jawnie domaga się już od swoich przełożonych decyzji na swoją korzyść. Ci póki co opierają się takiemu podejściu twierdząc, że jest jeszcze zbyt wcześniej na takie zagrania.
"Postrzegamy to w ten sposób: szybszy bolid jest tym, który ma priorytet" przekonywał Binotto. "Wierzymy, że takie podejście, na pewno na tym etapie mistrzostw, jest najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić."
"Jeżeli w późniejszej fazie sezonu jakiś kierowca będzie wykorzystywał okazje, na pewno będziemy mogli spróbować nadać mu priorytet, ale obecnie takiej sytuacji nie ma."
"Musimy sobie z tym radzić, ale nadal patrzenie na to jak walczy ta dwójka sprawia mi przyjemność."
Binotto zdradził również powody, dla których kwestie poleceń zespołowych dla Ferrari są tak "delikatną" sprawą.
"Wiem, że gdy pojawiają się polecenia zespołowe wszyscy nas obwiniają, gdyż powinniśmy dać kierowcom walczyć, a gdy dajemy im wolną rękę, wszyscy twierdzą, że powinniśmy zastosować polecenia zespołowe. Tak więc bez względu co zrobimy, zawsze jest źle."
Ekipa Ferrari ma bogatą historię jeżeli chodzi o polecenia zespołowe, która sięga jeszcze czasów Michaela Schumachera. 7-krotny mistrz świata status "numer 1" miał mieć nawet zapisany w sowim kontrakcie.
Temat poleceń zespołowych najbardziej bulwersował, gdy w Ferrari ścigał się on wraz z Rubensem Barrichello.
Na torze A1 Ring, który obecnie funkcjonuje pod nazwa Red Bull Ring w 2002 roku Brazylijczyk został poproszony o przepuszczenie bardziej utytułowanego kolegi, mimo iż od początku wyścigu to on pewnie prowadził.
Barrichello przez długi czas opierał się prośbom z pit wall, ale ostatecznie w wyjątkowo ostentacyjny sposób przepuścił partnera zespołowego w ostatnim zakręcie ma ostatnim okrążeniu.
Michael Schumacher próbował później ratować wizerunek wpychając wręcz Brazylijczyka na najwyższy stopień podium, ale nie uspokoiło to buczenia i gwizdów z trybun. Mattia Binotto dobrze pamięta ten dzień.
"20 lat temu w Austrii słyszałem buczenie z trybun, gdyż byłem tam" mówił. "Tak więc powtarzam: to zawsze delikatna kwestia, a po wyścigu każdy dobrze wie jak powinniśmy się zachować w takich sytuacjach."
"Powtarzam, że staramy się maksymalizować punkty zespołu, co w mojej ocenie jest prawidłowym podejściem."
komentarze
1. Grzesiek 12.
Ciekaw jestem co zagorzały przeciwnik TO ma do powiedzenia w temacie GP Brazylii 2007r. gdzie Massa sprezentował tytuł Raikkonenowi .
Marnie się chłop tłumaczy
2. elin
Podsumowując :
Podręcznik dla przyszłych szefów zespołów.
Autor Mattia Binotto
Tytuł -" Jak najlepiej przegrać tytuł mając bolid i kierowcę, aby to zrobić "
@ Grzesiek 12.
Kolego, a nie widzisz różnicy między stosowaniem TO w pierwszych wyścigach sezonu, a w ostatnim ? ;-)
Dla przypomnienia ( chociaż wiem że doskonale pamiętasz ;-)) ) , Massa już wtedy nie liczył się w walce o tytuł, a zamianę kierowców przeprowadzono dopiero wtedy, kiedy była pewność, że Alonso i Hamiltona da się pokonać na punkty.
3. Grzesiek 12.
@2. elin
Przecież Flinstone przywołuje stare czasy do obrony swoich poczynań jako szef zespołu... A mi nie przyszło do głowy żadne starsze TO w Ferrari od czasów Schumachera niż te w Brazylii :)))
4. elin
@ 3. Grzesiek 12.
... bo p. Binotto, czy jak Ty go nazywasz Flinstone ;-), najwyraźniej brakuje pewnej części ciała, żeby mieć odwagę i postawić sprawę jasno. Dlatego wymyśla coraz to inne powody, żeby usprawiedliwić swoją nieumiejętność kierowania zespołem.
Ja i tak się dziwię że sięgnął tylko do czasów Schumachera... czyżby w początkach jazdy Ferrari w F1 np. latach 60-tych nie było jakiegoś To na które mógłby się powołać .... ;-)))
5. elin
A żebyś już tak wiecznie nie czepiał się tej Brazylii 2007, to przypominam, że to co Massa zrobił wtedy dla Raikkonena, Kimi oddał mu w Chinach 2008 ;-)
6. Grzesiek 12.
@ elin
Przyznaję że, z przyjemnością zawsze tą Brazylię będę przypominać. I każda okazja będzie dobra do "wspomnień" :)))
Co do Binotto to nie wiem co on ciągle z TO, wyjezdza
7. Grzesiek 12.
Dokończę
wystarczyło trzymać się miejsc i podejmować właściwe decyzje. Tutaj TO nie było potrzebne. Ale jak piszesz jak się ma wydmuszki to później gada się od rzeczy
8. elin
@ Grzesiek 12.
Zgadzam się, zwłaszcza z tym " dokończeniem ", całkowita racja.
Zresztą, chyba lepiej nawet być skrytykowanym za ewentualne TO, niż wyśmiewanym ( jak obecnie.) za te " szopki ", które Ferrari odstawia w wyścigach.
9. elin
PS,
I tak, wiem, że tej Brazylii to Kimiego chyba nigdy nie zapomnisz ;-))))
10. elin
* Kimiemu
11. giovanni paolo
Binotto wzbrania się od poleceń zespołowych PONIEWAŻ kilkanaście lat temu Ferrari je stosowało co spotkało się z krytyką i smród ciągnie się za nimi od kilkunastu lat i przywoływane jest przy wielu sytuacjach, chociaż że pozostałe zespoły dostrzegły korzyści ze stosowania TO. Ferrari zawsze będzie przedstawiane jako ci źli, którzy jednym z kierowców są gotowi wytrzeć plamę z podłogi by temu namaszczonemu nie poślizgnęła i nie złamała się noga.
Inne zespoły stosują polecenia, robią różne rzeczy za które "obrywa im się w mediach" ale Ferrari przy każdej takiej sytuacji będzie spotykało się z kilka razy większą krytyką.
Mają dobry samochód? Oszukują, piszą przepisy pod siebie, są za bardzo uprzywilejowani, UKRÓCIĆ ICH PRZYWILEJ W F1!
Mają dobry silnik? Na pewno oszukują, przecież zostali złapani za rękę, JA MAM NA TO DOWODY!
Stosują polecenia zespołowe? Chcą zniszczyć drugiego kierowcę, ONI ZNISZCZĄ KAŻDEGO!
Nie stosują poleceń na czym tracą? Nieudacznik Binotto OUT!
Zmieniają, zatrudniają, zwalniają? ONI POWINNI ZATRUDNIĆ KOGOŚ Z ZEWNĄTRZ, NIE-WŁOCHA, NAJLEPIEJ BRYTYJCZYKA CO ICH WEŹMIE ZA MORDĘ I POUSTAWIA!
12. Grzesiek 12.
@ elin
Dzisiaj gdybym był szefem zespołu to raczej już od pierwszych wyścigów stosował TO w zależności od przebiegu wyścigu . Wiem trochę się asekurowałem z jasnym określeniem się, gdyż zawsze go krytykowałem. Ale chyba z wiekiem człowiek myśli bardziej racjonalnie
Bo co by nie napisać, TO jest najbardziej efektywny w walce o tytuły. A kierowca który się nie godzi na bycie nr. 2 zawsze ma wybór...
Oczywiście z tym jednym wyjątkiem w Brazylii. To zło zawsze będę krytykować :))) Tym bardziej że tabletka na Fina w dalszym ciągu działa lepiej niż na Leclerca :)))
13. K_M
Mimo wszystko atmosfera w ferrari jest chyba dużo lepsza niż np w Red bulla.
TO to nie jest problem przez który mają problemy z walką o tytuł dla Leclerca czy sainza
14. elin
@ Grzesiek 12.
Ja raczej zostaję przy swoim ...Niech kierowcy zaczynają sezon na równych prawach i niech to tor zdecyduje, który z nich powinien być Nr 1.
Uważam, że z dwójki Ferrari, Leclerc już udowodnił, iż obecnie jest lepszy i to już jest ten etap sezonu, kiedy powinien dostać pełne wsparcie zespołu i Sainza. Dlatego kompletnie nie rozumiem na co jeszcze czeka Binotto ... ;-/. Pokonanie dobrze zorganizowanego Red Bulla i Maxa jest bardzo trudne, ale myślę, że Charles dałby radę, gdyby tylko mógł liczyć na Ferrari w walce z rywalem, a nie tracił punkty przez błędy i niezdecydowanie własnego zespołu ( a najbardziej jego szefa ).
Tabletka na Fina nadal działa ;-)), ale ta na Leclerca też i to równie mocno ;-)) ... tylko z wiekiem chyba robię się bardziej leniwa ;-) i nie zawsze chce mi się kłócić ;-)) ... Chyba, że ciśnienie już mi tak podskoczy, że muszę swoje napisać, jak za czasów " wojny o Raikkonena " ;-))).
15. Grzesiek 12.
@ elin
Nawet przez myśl mi nie przeszło że będę w stanie Cię przekonać. Tym bardziej że TO nawet jeśli jest akceptowalny, to wciąż podświadomie obarczony skazą. Ale patrząc jaką ewolucję przeszedł przez ostatnie lata, gdzie zawsze był krytykowany a zespoły karane, to jestem pewien że jak za 10 lat będziemy mówić o tym zjawisku to tylko w formie taktyki na wzór kolarstwa. Gdzie cały zespół pracuje na jednego
Spokojnie, nie zamierzam szarżować i ciągle faszerować Cie tabletkami, pamiętając stare czasy i jak łatwo jest przedawkować.... Tylko od czasu do czasu i zdecydowanie Finem. Być może przypomnę czasy jazdy z Vettelem w Ferrari, tym bardziej że grunt już mam przygotowany :)))
Co do Leclerca, to pełna zgoda, chociaż Sainz nie odpuszcza i wydaje mi się że nie pogodzi się z rolą kierowcy nr. 2. Myślę że, będzie się działo jeśli Binotto dalej będzie w czarnej...
Tyle w temacie, pozdrawiam :)
16. elin
@ Grzesiek12.
Również Pozdrawiam i do kolejnego pisania ;-)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz