Zespoły wciąż oczekują wyjaśnienia ugody Ferrari i FIA
Sezon ruszył pełną parą, zarówno na torze jak i poza nim. Najpierw Red Bull zwrócił uwagę na system DAS w Mercedesie, by chwilę później niemiecka ekipa przypomniała o kontrowersyjnym porozumieniu Ferrari i FIA w sprawie legalności silnika. Mattia Binotto od razu udzielił odpowiedzi.Ostatniego dnia lutowych testów w Barcelonie, FIA ogłosiło, że prywatnie porozumiało się z Ferrari w kwestii wielokrotnie kwestionowanej wcześniej legalności jednostki napędowej używanej w sezonie 2019.
Takie załatwienie sprawy naturalnie podniosło mnóstwo głosów wśród reszty stawki. Wówczas siedem zespołów, na czele z Mercedesem, napisało oficjalne oświadczenie, w którym zażądało wyjaśnień od władz F1. Ostatecznie jednak media obiegła informacja, że Niemcy wycofali się z tej grupy i tuż przed marcowym Grand Prix Australii odpuścili dalsze protesty.
Odmienne zdanie na ten temat wyraził dziś Toto Wolff.
"Nie, nie wycofaliśmy się".
"W Melbourne uznaliśmy, że na starcie sezonu to nie jest dogodny moment na dodatkową kontrowersję wraz z koronawirusem, który zaczął się wtedy rozprzestrzeniać we Włoszech".
"Żyjemy w erze transparentności i wraz dobrym zarządzeniem jest ona niezwykle ważna. Trudno oceniać czy ta decyzja była dobra, jeśli jej nie znamy".
"Monitorujemy sytuację i nie jesteśmy zadowolenie z poprzedniego roku, kiedy musieliśmy się bardzo starać by być konkurencyjnymi przeciwko Ferrari".
"Poczekamy, zobaczymy i kiedy sezon ruszy ponownie ocenimy z innymi, jak wygląda sytuacja".
Natomiast nie tylko Toto Wolff zabrał głos w tej sprawie. Swojego komentarza udzielił również szef Red Bulla, Christian Horner, który podobnie jak Wolff, nawoływał do ujawnienia szczegółów tajemniczej ugody.
"To niekomfortowe, że zawarto takie porozumienie o legalności i zgodności z regulaminem samochodu. To od razu skłania nas do myślenia co ta umowa zawiera. W naszej opinii bolid albo jest legalny, albo nie".
"Pytaliśmy o to FIA, a oni odpowiedzieli, że byliby szczęśliwi, by ujawnić treść tego dokumenty, ale muszą jednocześnie mieć taką klarowność od innych sygnatariuszy".
Swoje zdanie wyraził też Zak Brown, zarządca McLarena, czwartej ekipy w klasyfikacji konstruktorów w poprzednim roku.
"Byłoby dobrze rozumieć co się stało, co tam znaleźli i jakie jest rozwiązanie. W dzisiejszym transparentnym świecie, myślę, że należałoby zrozumieć o co chodziło, jednak nie zanosi się, żebyśmy się czegoś dowiedzieli w najbliższym czasie".
Wreszcie zapytano również samego "oskarżonego", czyli Ferrari. Mattia Binotto nieugięcie twierdzi, że ujawnienie szczegółów ugody jest niemożliwe przez znajdujące się tam poufne informacje techniczne.
"Myślę, że odpowiedź jest prosta. Po pierwsze, nie było wyraźnego naruszenia przepisów, bo w przeciwnym razie zostalibyśmy zdyskwalifikowani".
"A nie chcemy tego wyjawić, ponieważ musielibyśmy oddać całą wartość intelektualną naszego projektu, naszej jednostki napędowej i nie sądzę, żeby ktokolwiek w padoku byłby zadowolony, gdyby musiał okazać takie informacje".
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz