Zmiany w silnikach V6 ograniczą się do ich ceny?
Coraz więcej wskazuje na to, że zapowiadane szumnie na sezon 2017 ogromne zmiany w przepisach technicznych F1 zakończą się jedynie na ich planowaniu.Coraz więcej źródeł podaje, że wszyscy czterej producenci silników jednomyślnie zgodzili się obniżyć cenę nowych układów napędowych V6 turbo do żądanych pierwotnie przez FIA 12 milionów euro za sezon.
Wedle przecieków rozwiązanie to popiera Jean Todt, jednak nie w smak będzie ono Berniemu Ecclestone’owi, który wraz z szefem FIA otrzymał od Światowej Rady Sportów Motorowych specjalny mandat uprawniający go do rozwiązania „kryzysu silnikowego”.
„Jestem optymistycznie nastawiony i wierzę, że uda się znaleźć zdroworozsądkowe rozwiązanie, które będzie w interesie wszystkich stron” mówił Todt.
Oprócz Berniego Ecclestone’a z ograniczonych zmian w zakresie jednostek napędowych nie zadowoleni będą z pewnością przedstawiciele Red Bulla, przez których w zasadzie cała dyskusja na temat silników nabrała nowego wydźwięku i nowego tempa.
Red Bull bardzo chciałby, aby w F1 pojawił się niezależny dostawca silników, który nie robiłby ekipie takich problemów jak producenci związani z konkurencyjnymi zespołami. Pocieszeniem dla Red Bulla może być jednak fakt, że FIA jest skłonna wydłużyć okres obowiązywania przepisów silnikowych o kolejne 4 lata, do sezonu 2024.
„Nie spodziewamy się już więcej nic pozytywnego w zakresie silników” mówił anonimowy przedstawiciel Red Bulla. „Jedyną zaletą tego wszystkiego jest to, że nowi producenci mogą teraz potencjalnie planować zbudowanie silnika dla Formuły 1.”
Oprócz zaniechania zmian w silnikach, wiele wskazuje również na to, że planowane na sezon 2017 zmiany w aerodynamice bolidów zostaną mocno ograniczone, a być może nawet odłożone o rok w czasie.
Podczas wystawy Autosport International Show, Pat Symonds z Williamsa zasugerował, że będzie o to zabiegał, aby móc dobrze opracować planowane zmiany.
komentarze
1. czuczo
Ciekaw komu nie w smak są te zmiany? Merc i Renówka pewnie.
2. belzebub
I Ferrari.
3. rewiblack
A najlepszy jest Williams.
Wszystkiemu są przeciwni bo się boją.
Zobaczymy jak McLaren się ogarnie, RBR ich wyprzedzi, do tego Force India czy nadal będą tacy stanowczo przeciwni zmianom.
4. dexter
@czuczo
Nie Mercedes, nie Renault, nie Honda ani Ferrari - tylko rozwoj na rynku motoryzacyjnym wyznacza kierunek
Nie mozna zapomniec ze nowe silniki turbo zostaly wprowadzone do F1 nie tylko z powodu wspolzawodnictwa czy konkurencji sportowej lecz takze ze wzgledow ekonomicznych. Dzisiejszy silnik V6 -Turbo ze wzgledu na dobra reputacje w zakresie wydajnosci mozna z punktu marketingowego lepiej sprzedac niz slinik ktory kreci sie 18000-20000/min . Dzieje sie tak m.in. z powodu wyzszej swiadomosci ekologicznej. Wzrost cen paliwa domaga sie bardziej efektywnych silnikow. Rozwoj silnikow w F1 i nie tylko - prosze szerzej spojrzec na caly sport motorowy musi tylko isc w takim kierunku. Taki koncept jest wlasnie trendem (miniejsze zuzycie paliwa przy tej samej ilosci mocy / takie same zuzycie paliwa przy wiekszej mocy).
Takie podejscie producentow jak i samej F1 z pewnoscia nie szkodzi, a na podstawie zdobytej wiedzy w sporcie motorowym mozna takze poprawic silnik w seryjnym samochodzie. Takie rzeczy jak m.in. ERS ktory od dawna jest juz zainstalowany w nowoczesnych samochodach mozna przy odpowiednim rozwoju takze poprawic. A dalszy rozwoj wszystkich komponentow z pewnoscia moze wzmocnic reputacje F1 jako flagowa dyscyplina sportow motorowych, co obecnie przyznam sam ze troche szwankuje.
Nie tylko dlatego w nowych jednostkach napedowych widze szanse dla F1, aby na nowo sie rozwijac. (choc Bernie od jakiegos czasu nie bardzo jest zadowolony z nowych silnikow turbo... no, ale pan Ecclestone sie tez pomalu starzeje. Z drugiej strony zadaniem Berniego sa tak czy siak inne priorytety). Swiat sie w bardzo szybkim tempie kreci - formula aby dotrzymac kroku musi sie takze rozwijac, a nie wykonywac krok do tylu.
Motorsport (jak juz sama nazwa mowi) to wspozawodnictwo producentow i zyczylbym sobie wlasnie takiej walki. Z pewnoscia FIA musi sie zastanowic nad wieloma rzeczami m.in. jak umozliwic wspolzawodnictwo w kontekscie rozsadnej ceny. Ale nacisk rozwoju predzej czy pozniej musi byc skoncentrowany na takich rzeczach jak ERS czy zuzycie paliwa jednostki napedowej turbo, bo takie sa dzis wymagania.
Z penoscia jeden czy drugi purysta dzwiekowy moze byc zawiedzony, ale w dluzszej perspektywie kierunek nieuchronnie prowadzi do Formuly E - to trzeba jasno powiedziec. Ja nie moge zaprzeczyc ze dla mnie tez tak samo odpowiedni dzwiek nalezy do F1, ale jak sobie wyobraze, ze pewnego dnia po ulicach beda tylko jezdzic elektryczne samochody - co na dluzsza mete definitywnie wejdzie - to F1 bez rozwoju, napedzana nieaktualnym paliwozernym agregatem obok takich samochodow bedzie smiesznie wygladac, pomimo np. dzwieku...
Moim zdaniem tak naprawde silnik alternatywny oparty na BoP na dluzsza mete nie jest alternatywa dla obranego kierunku w ktorym podaza dzis rozwoj.
Zobaczymy jak sie teraz sytuacja w calej grze sie dalej rozwinie... A dokladniej mowiac ciekawi mnie reakcja J. Todt'a ktory obiecal producentom ze podpisze z nimi umowe do 2025 roku jesli oni zgodza sie obnizyc cene do 12 Mln. Euro. Z pewnoscia teraz po przedstawionej propozycji producentow ktorzy dodatkowo jeszcze obiecuja standardyzacje pewnych podzepolow pozycja J. Todt'a stoi na troche drzacych nogach. Na koncu jednak nie mozna zapomniec ze decyzja wprowadzenia alternatywnego silnika uwzgledniajac ich mandat w wiekszym stopniu lezy w rekach Berniego Ecclestone'a i Jean'a Todt'a.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz