Zgodnie z zapowiedziami, ekipa z Milton Keynes przyjęła propozycję FIA odnośnie kar za przekroczenie limitu budżetowego w sezonie 2021. Nałożono na nią grzywnę w wysokości 7 milionów dolarów oraz skrócenie czasu przeznaczonego na rozwój bolidu w tunelu aerodynamicznym i symulacjach CFD.
Od kilku tygodni padok F1 rozgrzewała afera wokół zeszłorocznego limitu budżetowego. Drobnych uchybień na tym polu dopuścili się bowiem Aston Martin i Red Bull. O ile jednak w przypadku zielonych doszukano się jedynie "błędu proceduralnego", o tyle byki "nieznacznie" przekroczyły dozwoloną granicę wydatków.
Gdy natomiast FIA ogłaszała wyniki audytu finansowego, nie ujawniła, jakie kary czekają na austriacki zespół. W tym samym czasie zaczęła się kontrofensywa ze strony Christiana Hornera i spółki, którzy przekonywali o swojej niewinności, zasłaniając się niejasnością regulacji budżetowych. Wobec tego wyjaśnienie całej sprawy ciągle odkładano o kolejne dni.
Przełom nastąpił dopiero podczas weekendu w Austin. Wówczas po pierwotnym odrzuceniu ugody zaproponowanej przez Federację - którą narzucają przepisy - byki dogadały się z nią. Jednakże w obliczu śmierci Dietricha Mateschitza werdykt został przesunięty z powodu zawieszenia rozmów.
Wiele wskazywało na to, że szczegóły dochodzenia wyjdą na jaw dopiero dziś o 18.30. Na tę godzinę Red Bull zapowiedział konferencję prasową. Międzynarodowa Federacja Samochodowa postanowiła jednak uprzedzić wszystkich, ogłaszając sankcje Austriaków nieco wcześniej. W jej oświadczeniu nie ma jednak żadnej wzmianki o karze Astona Martina, ale zapewne już wkrótce zostanie ona ujawniona.
Z komunikatu FIA wynika, że w 2021 roku naruszenie stajni z Milton Keynes wyniosło 1,6%, czyli około 2,2 miliona dolarów. Zaznaczono jednak, iż gdyby prawidłowo zastosowano brytyjską tzw. ulgę podatkową, to wartości te zatrzymałyby się odpowiednio na poziomie 0,37% i 0,5 miliona dolarów.
Zaakceptowane 26 października sankcje przez Red Bulla pokrywają się z tym, o czym od dłuższego czasu donosiły media. Będzie musiał on przelać na konta Federacji 7 milionów dolarów i czeka na niego Mniejsza Kara Sportowa w postaci skrócenia czasu pracy w tunelu aerodynamicznym oraz symulacjach CFD o 10%. Dodatkowo, Austriacy zostali zobowiązani do pokrycia wszelkich kosztów całego śledztwa.
W przypadku ekipy spod znaku byka ta druga sankcja będzie jednak o tyle bolesna, że jako mistrz świata sezon 2023 miała rozpocząć z 70-procentowymi możliwościami. Dołożenie kolejnych 10% oznacza, że będzie ich raptem 63%. Wartość ta jest bowiem odejmowana od pierwotnych ograniczeń.
Instytucja z siedzibą w Paryżu wyróżniła także 13 punktów, które zostały błędnie zinterpretowane w całym procesie. Mowa o kosztach m.in.: cateringu, ubezpieczenia społecznego pracowników i premii z nimi powiązanych, nieużywanych części czy elementów jednostki napędowej. Resztę uchybień można znaleźć TUTAJ. To właśnie z nimi jest też związana wpadka proceduralna byków.
Co ciekawe, FIA w swoim oświadczeniu podkreśliła, iż nie ma żadnych dowodów na to, że Red Bull próbował działać w złej wierze i w jakiś sposób oszukać komisję zajmującą się całą sprawą. Zespół Christiana Hornera miał non stop z nią współpracować, dostarczając wszystkie dodatkowe informacje i dokumenty w odpowiednim czasie.
29.10.2022 21:43
0
Slazak dobra daruj sobie już, ok?
30.10.2022 07:05
0
ok, tylko wtedy, jeśli skończysz z agresją wobec osób/forumowiczów nie będących fanami RedBull'a... bądź ponad to, daj innym i sobie więcej luzu, a będzie GIT !!!
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się