Zespół McLarena zdążył dostarczyć do Bahrajnu poprawki układu hamulcowego, który przysporzył ekipie tyle problemów podczas zimowych testów, ale jak przyznaje szef zespołu, rozwiązanie cały czas jest jedynie przejściowe i wymagać będzie od kierowców dużej uwagi podczas niedzielnego wyścigu.

Ekipa McLarena podczas testów pod Barceloną dał się poznać jako czarny koń tegorocznych mistrzostw świata, ale po przyjeździe do Bahrajnu emocje szybko opadły, gdy na jaw wyszły problemy zespołu z przegrzewaniem układu hamulcowego.

Druga tura testów w znacznie cieplejszym klimacie przebiegła pod znakiem przestojów i próby znalezienia szybkiego rozwiązania problemu.

Do końca nie udało się to, ale fabryka w Woking pracowała przez ostatnie siadem dni na pełnych obrotach, aby przygotować pakiet poprawek MCL36.

Specjalne metalowe osłony tarcz hamulcowych nie wyglądają może zbyt urodziwie, ale ponoć spełniają swoje zadanie w zadowalającym stopniu.

"Kanały chłodzące hamulce to skomplikowane części jeżeli weźmiemy pod uwagę cały bolid F1" mówił Andreas Seidl. "Stoczyliśmy więc wyścig z czasem, aby dostarczyć tutaj przejściowe rozwiązanie. To nie jest końcowe i idealne rozwikłanie problemu."

"Niemniej zrobiliśmy co w naszej mocy. Fabryka pracowała pełną parą przez ostatnie siedem czy osiem dni, aby dostarczyć tutaj rozwiązania do bolidów, które teraz musimy ocenić w pierwszym i drugim treningu."

"Miejmy nadzieję, że pozwoli to nam powrócić do normalnej jazdy i rytmu, który gdzieś podczas testów zatraciliśmy. Potem zobaczymy co dalej."

Zapytany o potencjalną utratę osiągów związaną z nowym rozwiązaniem, Seidl odpierał: "Musimy dopiero to ocenić poprzez jazdę na torze. Musimy sprawdzić co możemy wycisnąć z tego przejściowego rozwiązania. Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby to ocenić."