Carlos Sainz po kolejnym zepsutym pit stopie podczas GP USA na torze w Austin wzywa swoją ekipę do poprawy obsługi w boksach.

Sainz nie ma w tym roku szczęścia do zmiany kół, gdyż jego ekipa już trzykrotnie psuła ten element w kluczowych momentach wyścigów. Problemy ze zmianą ogumienia przytrafiły się mu podczas GP Wielkiej Brytanii, GP Turcji, a ostatnio także w Austin.

Na Silverstone Hiszpan stracił w ten sposób 10 sekund, w Turcji pięć, a w USA tylko trzy, ale to wystarczyło, aby uniemożliwić mu skuteczny atak na Daniela Ricciardo.

Sainz twierdzi, że takie problemy w tym roku kosztowały go sporo punktów, a w ostatnim wyścigu nawet finisz na piątym miejscu.

"Pit stop niestety po raz kolejny nam nie wyszedł" mówił po GP USA. "Musimy się temu przyjrzeć i poprawić jako zespół, gdyż nie zadowala nas taka sytuacja."

"Mieliśmy już kilka pit stopów z problemami" tłumaczył. "Z mojej strony to już drugi raz z rzędu, a trzeci w sezonie. Sporo punktów straciliśmy przez takie małe problemy."

Sainz finiszował w GP USA na siódmym miejscu, trzy sekundy za Valtterim Bottasem i siedem za Danielem Ricciardo z McLarena, z którym Ferrari toczy bezpośredni pojedynek o trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów.

Sainz wierzy, że gdyby nie błąd na pit stopie sztuka podcięcia Daniela Ricciardo mogłaby się udać.

"Myślę, że wtedy podcięcie Ricciardo byłoby łatwą sprawą, ale jest jak jest. Musimy poprawić to jako zespół. Musimy stale się poprawiać."

"Punkty te w tym roku nie są tak ważne, ale jeżeli chcemy walczyć w przyszłości o mistrzostwo świata, takie rzeczy musimy opanować do doskonałości, a teraz niestety trochę nam do niej brakuje."

Po GP USA Sainz spadł w klasyfikacji kierowców F1 na siódme miejsce, za swojego kolegę z zespołu Charlesa Leclerca. Hiszpan utrzymywał się w tabeli przed Monakijczykiem od GP Węgier.