Zespoły Formuły 1 cały czas czekają aż władze sportu przedstawią szczegóły planowanych prób wyścigów sprinterskich.

Przed sezonem 2021 ekipy wstępnie zgodziły się na przeprowadzenie forsowanych od jakiegoś czasu sobotnich wyścigów sprinterskich, które do pewnego stopnia miałby zastąpić tradycyjną czasówkę, która w takim wypadku rozgrywana byłaby w piątkowe popołudnie.

Taki harmonogram wyścigów zdaniem szefów F1 miałby poprawić emocje i atrakcyjność widowiska dla kibiców.

W zeszłym roku również podjęto próby sprawdzenia takiego formatu weekendu wyścigowego, jednak zostały one ostatecznie odrzucone przez ekipy, gdyż wtedy zakładano, że start do sobotniego wyścigu sprinterskiego odbywałby się w odwróconej kolejności.

Idea wyścigu sprinterskiego nawet bez odwracania kolejności na jego starcie stanowić będzie jednak duże wyzwanie jeżeli chodzi o opracowanie szczegółów przepisów o czym wspomina Andy Green, dyrektor techniczny Astona Martina. Wtóruje mu także szef ekipy Williamsa, Simon Roberts, który zdradził, że F1 zastanawia się nad ewentualnym punktowaniem sobotnich zmagań.

"Musimy ustalić przepisy i cały czas ich nie mamy" mówił. "Widzieliśmy propozycję, za którą większość zespołów opowiedziało się pozytywnie, ale diabeł zawsze tkwi w szczegółach, których jeszcze nie znamy."

Zdaniem Greena głównym problemem jest to, że obecne przepisy F1 koncentrują się na tym iż główny wyścig zawsze odbywa się w niedzielę.

"Czy będziemy mogli zmienić hamulce? Co ważniejsze, co będzie działo się z alokacją jednostek napędowych?"

"Pod pewnymi względami jesteśmy zablokowani, gdyż silniki zostały zaprojektowane i przetestowane pod konkretny typ sezonu, a jego zmiana będzie dużym wyzwaniem."

"Mamy wiele do przedyskutowania, wiele pracy nad szczegółami, ale myślę, że ogólnie mamy wolę, aby to sprawdzić. Jak już wspomniałem, diabeł tkwi w szczegółach."

Wyścigi sprinterskie w tym roku mają zostać sprawdzone podczas trzech eliminacji mistrzostwa świata w drugiej części sezonu (w Kanadzie, we Włoszech oraz w Brazylii).