WIADOMOŚCI

  • 23.10.2017
  • 11997
Vettel: to my zawiniliśmy
Vettel: to my zawiniliśmy
Sebastian Vettel nie ukrywał, że walka mogła potoczyć się dla niego inaczej, gdyby nie problemy Ferrari w ostatnich weekendach. W znacznie lepszym nastroju był Kimi Raikkonen, który ostatecznie oddał Niemcowi drugie miejsce.
baner_rbr_v3.jpg
Sebastian Vettel, P2
"Miałem dobry start. W Japonii również dobrze ruszyłem, ale szybko zabrakło mi mocy. Tutaj się udało. Szybko złapałem rytm, ale po kilku kółkach, miałem duże problemy z przegrzewającymi się oponami. Jestem rozczarowany, bo po prostu nie byliśmy w stanie wygrać, a bardzo tego chciałem. Ciągle zmierzamy w dobrym kierunku, ale nie możemy się oszukiwać - to nie tak, że zabrakło nam szczęścia, to my zawiniliśmy. Były wyścigi, w których mieliśmy mocny bolid, a nie mogliśmy się nawet ścigać, co jest najgorsze. To oczywiście nie był najlepszy dzień, bo oczekiwaliśmy innego rezultatu."

Kimi Raikkonen, P3
"Samochód spisywał się dobrze przez cały wyścig. Naprawdę czułem się na torze komfortowo. Mieliśmy dobrą prędkość i opony wytrzymały do samego końca. Gdybyśmy startowali z lepszej pozycji, to mieliśmy tempo na znacznie lepszy wynik. Naciskałem i starałem się gonić rywali. W ostatniej części wyścigu mogłem jechać szybciej, ale pojawiła się kwestia oszczędzania paliwa. Przez to musiałem nieco zwolnić. Ostatecznie mamy dwa bolidy na podium, więc nie możemy być rozczarowani. W kolejnym wyścigu postaramy się pojechać jeszcze lepiej. Co do sprawy z Verstappenem - nie bardzo mogę komentować, bo tego nie widziałem."

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

46 KOMENTARZY
avatar
belzebub

24.10.2017 13:54

0

Miało być Polak477


avatar
Polak477

24.10.2017 18:36

0

34. narya Te same osoby często piszą o pechu Raikkonena (po każdej awarii), czy twierdzą, że Hamilton przegrał zeszły sezon przez pechową awarię, więc jak widać definicja pecha jest płynna :). Chcę argumentów, bo oprócz ad personam to nic konkretnego nie dostaję. Ja dałem konkretne liczby, jak mogłaby wyglądać klasyfikacja, gdyby Vettel miał trochę szczęścia. Co poleciało? - F1 to sport zespołowy - jakbym to podważał, czy tego nie wiedział po prawie 20 latach oglądania F1, - chcę zrobić z Vettela mistrza - nigdzie tego nie napisałem, ale pewnie, że bym wolał jako kibic Ferrari, tylko co to ma do rzeczy, skoro to tylko gdybanie, - nie jestem obiektywny - cóż, nigdy nie byłem, bo nie mam takiej potrzeby, - robię wirtualną klasyfikację - no chyba oczywiste, skoro faktyczna jest inna, - gdybam - no gdybam, ale od pierwszego posta o tym piszę, więc też nie wiem co to za zarzut. Praktycznie jedyny post, który zwrócił coś konkretnego to ten z Azerbejdżanem, wypowiedziałem się, że nie uważam, że jest łatwy sposób przeliczenia tego skoro ten wyścig był jednym wielkim chaosem, ale mimo wszystko policzyłem ten wyścig, ale jak mówiłem wtedy też trzeba by doliczyć Kanadę, w której też było to ciężkie do policzenia. Swoją drogą trochę w tym absurdu, kiedy mówi się, że nie mogę doliczać awarii Vettela, a muszę doliczać Azerbejdżan Hamiltona skoro wina zespołu w przypadku Azerbejdżanu jest nieporównywalnie większa. Z tym, że trochę to jest bez znaczenia, bo wcale mi nie chodzi, żeby wyliczać co do punktu, tylko podkreślić, że kierowca i bolid to jedno, ale trzeba też mieć szczęście. Jeśli chodzi o Vettela to on zazwyczaj bierze winę zespołu na siebie, więc akurat nic dziwnego, że teraz też wziął. Marchionne wczoraj jednak miał inną wypowiedź i mówił, że po prostu mieli pecha, bo prawdopodobieństwo wystąpienia tylko niekorzystnych rzeczy jest małe :). 35. belzebub Rozgraniczam klasyfikację konstruktorów i kierowców. Kierowca zdobywa mistrzostwo kierowców i jeśli ma awarię mimo świetnej jazdy to to jest dla mnie zwyczajny pech. Co innego klasyfikacja konstruktorów, gdzie awaria oznacza, że pod względem konstruktorskim zespół wykonał bardziej awaryjną maszynę. I tak, uważam, że pechem była awaria Massy w 2008 na Hungaroringu, przez co nie zdobył mistrzostwa, czy pechem było to, że zgasł bolid Alonso po kolizji z Raikkonenem w 2012 przez co nie zdobył mistrzostwa. A pechem nie było na przykład przegranie mistrzostwa w 2010, bo wtedy zespół razem z Alonso popełnili oczywisty błąd strategiczny. A czy awarie są błędem zespołu to też zależy od definicji. Wcale nie jest powiedziane, że sprawdzenie świecy zapobiegłoby awarii (mogła wydawać się sprawna w momencie sprawdzania), być może wcale nikt jej nie przeoczył, tylko zwyczajnie w tamtym momencie wydawała się sprawna. Zacięty zawór od turbo też raczej ciężko przewidzieć.


avatar
belzebub

24.10.2017 19:26

0

Polak477: "Rozgraniczam klasyfikację konstruktorów i kierowców." "A czy awarie są błędem zespołu to też zależy od definicji. Wcale nie jest powiedziane, że sprawdzenie świecy zapobiegłoby awarii (mogła wydawać się sprawna w momencie sprawdzania), być może wcale nikt jej nie przeoczył, tylko zwyczajnie w tamtym momencie wydawała się sprawna. Zacięty zawór od turbo też raczej ciężko przewidzieć." Tylko, że to jest sport zespołowy, więc punkty zdobyte w klasyfikacji indywidualnej przekładają się na wyniki klasyfikacji konstruktorów. Kierowca nie jedzie tylko sam dla siebie, ale w zespole więc. Jeśli zespół daje ciała, to cierpi kierowca, ale jak kierowca da ciała to odbija się na całym zespole. I o tym zapominasz, Singapur (Vettel i Kimi) czy Baku (Vettel) to kierowcy popełnili błędy. Jeśli kierowca popełni błąd na czasówce, bo zespół go źle wypuścił to co jest to pech? Albo kierowca zdarł wcześniej gumy, bo jechał zbyt agresywnie albo za kimś utknął, co wpłynęło na strategię to też powiesz, że pech? W tym sporcie nie ma z góry przewidzianego scenariusza wyścigu, w którym zawsze coś się może zdarzyć, również ludzkie pomyłki, a ze względu na skomplikowane konstrukcje zawsze będzie istnieć ryzyko awarii. Ale żeby było ich najmniej, ważna jest bardzo dobra organizacja i współpraca wewnątrz zespołu. A czy dana część wydawała się z początku sprawna czy nie, Ty ani nikt z nas nie może wiedzieć. Ale patrząc na komentarze Ferrari, zawinił dział jakości więc Twoja definicja pechu tu się nie sprawdza. Podsumowując, biorąc pod uwagę że jesteś fanem Ferrari ciężko Tobie przełknąć, że zespół głównie z własnej winy zawaliło kolejny sezon przegrywając majstra. A błędy na siłę zastepujesz jakimś pechem, co jest mocnym nadużyciem tego określenia. Gdybając nic nie zmienisz, Mercedes został majstrem i najprawdopodobniej podobnie będzie w przypadku Hamiltona.


avatar
belzebub

24.10.2017 19:30

0

Może jeszcze napiszesz, że deszcz który spadł w Singapurze w dniu wyścigu to też pech, bo jakby było sucho, to do kolizji by nie doszło i Vettel by wygrał, tak?


avatar
andrewhum

24.10.2017 19:36

0

@37 odpuść sobie, według twojej teorii w takim razie powinno powstać jeszcze milion klasyfikacji bo tyle będzie suma prawdopodobieństw różnych zdarzeń, chcesz argumentów ale najważniejszy to faktyczna ilość punktów i tyle ale widzę że Cię zacięło na maxa na tym to w sumie nie wiem czy zrozumiesz :)


avatar
andrewhum

24.10.2017 19:40

0

@39 nie wydaje mi się że dla niego to argument :) poszerzamy definicje pecha


avatar
Polak477

24.10.2017 20:06

0

38. belzebub "Jeśli kierowca popełni błąd na czasówce, bo zespół go źle wypuścił to co jest to pech? Albo kierowca zdarł wcześniej gumy, bo jechał zbyt agresywnie albo za kimś utknął, co wpłynęło na strategię to też powiesz, że pech? " Ja wiem, że Instantia to sprytny sposób na manipulowanie wypowiedzią, jednak nie wkładaj mi słów, których nie mówiłem. Zacytuję siebie: "A pechem nie było na przykład przegranie mistrzostwa w 2010, bo wtedy zespół razem z Alonso popełnili oczywisty błąd strategiczny." "I o tym zapominasz, Singapur (Vettel i Kimi) czy Baku (Vettel) to kierowcy popełnili błędy. " Vettel tylko w Baku co mówiłem wcześniej, ale to dalej nic nie zmienia. "Tylko, że to jest sport zespołowy, więc punkty zdobyte w klasyfikacji indywidualnej przekładają się na wyniki klasyfikacji konstruktorów" NO NIE! F1 to sport zespołowy! Za każdym razem mnie to zaskakuje. "a ze względu na skomplikowane konstrukcje zawsze będzie istnieć ryzyko awarii. " W tym właśnie rzecz. Nie jesteś w stanie przewidzieć każdej awarii i sytuacji na torze, dlatego jeśli w kluczowym momencie masz awarię to masz pecha. "Ale patrząc na komentarze Ferrari, zawinił dział jakości więc Twoja definicja pechu tu się nie sprawdza. " Niby dlaczego? Komentarze Ferrari mówią o tym, że odpadli przez taką głupotę jak świeca, więc powinni to wykryć, ale nie mówią nic o tym, czy faktycznie dało się do wykryć wcześniej, ani czy ktoś to sprawdzał. Marchionne nawet powiedział, że tutaj nie można nikogo za to winić. Definicja pecha tutaj pasuje właśnie najbardziej. Niepomyślny zbieg okoliczności. "Podsumowując, biorąc pod uwagę że jesteś fanem Ferrari ciężko Tobie przełknąć, że zespół głównie z własnej winy zawaliło kolejny sezon przegrywając majstra. " Ciężko było przełknąć błąd w 2010. Mistrzostwo Ferrari przegrało głównie przez przeciętną jazdę Raikkonena, a nie przez swoje błędy, także już dawno przestałem na nie liczyć. Wygrana Vettela mogła być jedynie jakimś cukierkiem, ale nieszczególnie słodkim, bo nie przepadam za Vettelem. Jednak mówienie, że Vettel przegrał mimo tego, że Ferrari było mocne to jest dla mnie mocno niesprawiedliwe. " Gdybając nic nie zmienisz, Mercedes został majstrem i najprawdopodobniej podobnie będzie w przypadku Hamiltona." Nie mam zamiaru zmieniać i piszę o tym od samego początku. Polecam spojrzeć na pierwszą odpowiedź. Tyczyła się tego, że Vettel przegrał mając dobry samochód, bo oprócz samochodu liczą się umiejętności. Nie, liczy się także szczęście.


avatar
belzebub

24.10.2017 20:49

0

Polak477 zaczynasz mnie coraz bardziej rozbawiać. :) "W tym właśnie rzecz. Nie jesteś w stanie przewidzieć każdej awarii i sytuacji na torze, dlatego jeśli w kluczowym momencie masz awarię to masz pecha". Mylisz pojęcia... Awaria może być zwykle z wielu powodów, powtórzę to jeszcze raz że albo zawinił czynnik ludzki, czyli albo inżynier, producent, dział jakości albo kierowca którego jazda doprowadziła do awarii, albo niska jakość materiału, jego zmęczenie, itp. więc gdy wystąpi to nie jest pech, tylko naturalny ciąg zdarzeń. Awarii nie można przewidzieć, ale można jej wystąpienie zminimalizować do minimum. "Niby dlaczego? Komentarze Ferrari mówią o tym, że odpadli przez taką głupotę jak świeca, więc powinni to wykryć, ale nie mówią nic o tym, czy faktycznie dało się do wykryć wcześniej, ani czy ktoś to sprawdzał. Marchionne nawet... " Hahaha, ciekawa interpretacja. Jak starasz się naciągać fakty pod swoje teorie o pechu, żeby tylko nie przyznać że wina leży po stronie zespołu. Czytałem wyraźnie, że Marchionne był wkurzony, bo zawalił dział jakości. Jeśli wg Twojej interpretacji była to zwykła pomyłka, pech jak to nazywasz to dlaczego ściągnęli osobę odpowiadająca za jakość w Fiacie??? W końcu i tak liczą się decyzje, a nie tylko słowa.


avatar
belzebub

24.10.2017 20:55

0

Wracając do wypowiedzi Marchionne: Sergio Marchionne w licznych wywiadach podkreślał, że za ostatnie problemy Ferrari odpowiada zbyt luźna polityka zespołu w zakresie kontroli podzespołów dostarczanych przez jego dostawców. "Musimy zwrócić większą uwagę do jakości elementów używanych w F1" mówił zaraz po kolejnym pechowym wyścigu dla Ferrari. "W ostatnich trzech wyścigach miało to dewastujący wpływ na osiągi Scuderii. Naprawiamy to." Włoskie media podały, że do Maranello została już ściągnięta Maria Mendoza, która przez ostatnie lata kierowała działem jakości Fiata. Jeśli potrafisz czytać ze zrozumieniem to tutaj wypowiedział się dość jasno. I co dalej upierasz się ze to pech????


avatar
Polak477

24.10.2017 23:02

0

"Awarii nie można przewidzieć, ale można jej wystąpienie zminimalizować do minimum. " I na tym polega pech. Możesz zrobić wszystko, ale w którymś momencie jakiś materiał nie wytrzyma i element się zepsuje. Nie jesteś w stanie prześwietlić każdego elementu, możesz mieć pecha i nie prześwietlić akurat tego, który jest lekko "zmęczony". "Czytałem wyraźnie, że Marchionne był wkurzony, bo zawalił dział jakości. Jeśli wg Twojej interpretacji była to zwykła pomyłka, pech jak to nazywasz to dlaczego ściągnęli osobę odpowiadająca za jakość w Fiacie??? " Marchionne mówił też m.in. to: "Przypisanie komuś winy byłoby idiotyczne. Jako dyrektor generalny ja również jestem tego częścią. Najważniejszy jest fakt, że problemy zostały rozwiązane i to jest nasze zwycięstwo. Tu nigdy nie chodzi o jedną osobę. Wyścigi w Azji były dla nas bardzo pechowe, a prawdopodobieństwo powtórzenia tej sytuacji jest bardzo niskie. Zrobiliśmy tylko jedną zmianę w naszej organizacji, sprowadzając tu doświadczonego eksperta do wzmocnienia kontroli jakości. " Zauważ też, że Sergio mówi o jakości użytych materiałów i procedurach, które może zawiodły. W takim wypadku ciężko mówić, czy i kogo był to błąd. Na poziomie fabryki, projektu, kontroli jakości, czy szacowaniu wytrzymałości. W tym momencie gdybasz dokładnie tak samo jak ja :). Nikogo też nie zwolniono, więc kto był za to odpowiedzialny? A decyzje kadrowe Marchionne nie zawsze są uzasadnione, czego mieliśmy dowód w tym sezonie. Gość do tego jest dosyć nerwowy, bo wywalił Montezemolo, więc wziął na siebie presję za wyniki Ferrari. A okazuje się, że niewiele się poprawiło. W tym sezonie Ferrari było blisko, ale jednak za Montezemolo Ferrari też miało w miarę dobrą formę raz na 2 sezony. Mimo wszystko to wciąż niczego nie zmienia, bo dalej definicji pecha nie zmieniłem i uważam, że to jest pech dla kierowcy :).


avatar
belzebub

25.10.2017 02:00

0

Masz inną, zbyt rozbudowaną definicję pecha. Dla mnie pech jest wtedy, kiedy hipotetycznie Vettel jedzie od początku bezproblemowy wyścig i w pewnym momencie np. przy dublowaniu innego kierowcy ten w niego wjeżdża, tak że ten nie jest w stanie kontynuować jazdy. O to jest pech. Teoretycznie z punktu widzenia kierowcy uszkodzona świeca to dla niego może być pechem, ale dla zespołu jeśli usterka wystąpiła z powodu czyjegoś niedopatrzenia - jak było w tym przypadku, to już nie jest pech, a wina czynnika ludzkiego. Tutaj jeszcze jeden fragment innej wypowiedzi Marchionne: "Prezes Ferrari wyraził swoje ubolewanie, że świeca zapłonowa, kosztująca zaledwie 59 euro, tak słono kosztowała jego ekipę w ostatnim wyścigu i ponownie podkreślił konieczność przykładania większej uwagi do kontroli jakości w zespole F1. "To techniczny nonsens, który miał wpływ na bolid kosztujący miliony euro" mówił Marchionne dla włoskiego Class CNBC. "Musimy ponownie przykładać większą uwagę do kontroli jakości podzespołów używanych w F1. To problem, który prawdopodobnie nieco zignorowaliśmy, gdyż przez lata nie był on dla nas najważniejszy." "Niemniej ostatnie trzy wyścigi są przykładem tego jak dewastujący wpływ miało to na nasze osiągi. Naprawimy to." Nie można pechem nazywać ewidentnego zaniedbania w obszarze kontroli jakości. Fakt, zgodzę się, że Marchionne jest nerwowy, ale kto by nie był skoro ładując co rok tyle milionów i przy kolejnym szefie zespołu nie mogą wywalczyć majstra. A w tym sezonie było bardzo blisko, to tym bardziej bywa wkurzające.


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu