Doohan odniósł się do "dziwnego" testu porównawczego z Mickiem Schumacherem
Jack Doohan po oficjalnym ogłoszeniu podpisania przez niego kontraktu z zespołem Alpine odniósł się do testu porównawczego, który przeprowadziła ekipa, a w którym uczestniczył również Mick Schumacher. Australijczyk określił go mianem "dziwnego", ale nie zamierzał się poddawać w walce o fotel wyścigowy.W tym tygodniu Alpine potwierdziło, że obok Pierre'a Gasly'ego w przyszłym roku ścigał się będzie Jack Doohan, syn pięciokrotnego mistrza świata w motocyklowej klasie 500 cc.
Doohan miał zrobić dobre wrażenie na zespole jako kierowca testowy i rezerwowy, wykonując kluczową pracę w symulatorze między innymi podczas weekendów wyścigowych.
Mimo iż nie udało mu się nigdy sięgnąć po tytuł w niższych kategoriach takich jak Formuła 3 czy Formuła 2, często pokazywał swoją szybkość.
Ostatecznie o awansie młodego zawodnika miał przesądzić test porównawczy z Mickiem Schumacherem, który Alpine przeprowadziło w lipcu.
Po decyzji zespołu można sądzić, że Doohan ponownie zrobił pozytywne wrażenie na swoim zespole.
"To było dziwne. Dla mnie to była sprawa zawodowa. Nie myślałem o tym w żaden inny sposób, poza tym, że na końcu dnia wsiądę do samochodu i pojadę tak szybko, jak tylko potrafię. Nie ma znaczenia, kto siedzi obok mnie."
"To nie znaczy, że będę inny po opuszczeniu bolidu. Kiedy wsiadam, mam nastawienie, żeby być najszybszym, jak tylko potrafię. Na koniec dnia, niezależnie od wyniku, ustawiłem się tak, żeby być pierwszym w kolejce po to miejsce, niezależnie od tego, kto znajdował się obok mnie."
Doohan został pierwszym wychowankiem akademii młodych talentów Alpine, który dostał awans do głównego zespołu. Jak sam przyznaje w taką możliwość zaczął wierzyć dopiero po rozpoczęciu tegorocznego sezonu F1.
"Powiedzmy, że po pierwszym kwartale tego roku wiedziałem, że mam konkurencję, że jest możliwość pogonienia tego zająca, możliwość, o którą mogę powalczyć" dodawał.
"Nie było żadnego z góry ustalonego zadania, było oczywiście wielu kierowców, którzy wciąż byli bez kontraktu i działo się tak wiele, więc musiałem być bardzo cierpliwy, czekać na swoją kolej i naprawdę bronić swojej sprawy, upewnić się, że maksymalnie wykorzystuję każdą chwilę, gdy siadam za kierownicą i jestem wdzięczny, że cierpliwość opłaciła się. Przez to, że nie ścigałem się było ryzyko. Ale potencjalnie, gdybym nie podjął tego ryzyka, to by do tego nie doszło."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz