Haas wytłumaczył rewolucję w swoim zespole
Właściciel amerykańskiego zespołu rzucił trochę światła na decyzję o rozstaniu z Guentherem Steinerem i zastąpieniu go Ayao Komatsu. 71-latek wyjawił, że głównym tego powodem była niezadowalająca wydajność teamu.W środę ekipa z Kannapolis całkowicie zaskoczyła środowisko F1, ogłaszając rozstanie z Guentherem Steinerem, czyli dotychczasowym jego szefem i niemal współzałożycielem całego zespołu. Pojawiły się zatem oczywiste pytania o powody takiego postanowienia, z czym Gene Haas został skonfrontowany przez oficjalną stronę serii:
"Wszystko sprowadzało się do osiągów. Jesteśmy tutaj już osiem sezonów, mamy przejechanych ponad 160 wyścigów, a nigdy nie stanęliśmy na podium i przez ostatnie lata zajmowaliśmy 9./10. miejsce. Nie twierdzę, że to wina Guenthera czy coś w tym stylu, natomiast to odpowiedni moment na dokonanie zmian i obranie innego kierunku", powiedział właściciel ostatniego zespołu sezonu 2023.
"To, co robiliśmy do tej pory, raczej nie wyglądało, jakby to funkcjonowało. Wiadomo, że lubię Guenthera, bo to naprawdę miła osoba i znakomita osobowość. Zaliczyliśmy natomiast trudną końcówkę sezonu, czego nie rozumiem, więc pytania o to, co poszło nie tak, należy kierować do niego. Ostatecznie wszystko sprowadza się do wydajności, a mnie nie interesuje bycie na 10. pozycji."
Zastępcą Steinera został Ayao Komatsu, który działał w zespole od samego jego powstania na stanowisku szefa ds. inżynierii. Ponadto wcześniej pracował w ekipie z Enstone (pod jej różnymi postaciami), dzięki czemu może pochwalić się ponad 20-letnim doświadczeniem w F1. To zachęciło Haasa do dania mu takiej szansy. Przy okazji 71-latek wytłumaczył, dlaczego nie postawił na nikogo z zewnątrz:
"Wewnętrznie przeanalizowaliśmy, kto ma największe doświadczenie. Ayao pracuje tutaj od samego początku i wie o zespole wszystko. Moja największa obawa związana z przyjazdem do Bahrajnu dotyczy przygotowania samochodu i być może bardziej menadżerskie oraz inżynieryjne podejście przyniesie na tym polu pewne korzyści."
"Guenther miał bardziej ludzkie podejście do tego wszystkiego i był w tym bardzo dobry. Z kolei Ayao ma bardziej techniczne podejście. Bazuje ze wszystkim na statystykach pod kątem tego, co robimy źle, a co możemy zrobić lepiej. To zupełnie inne podejście i naprawdę potrzebujemy czegoś innego, bo nie spisywaliśmy się jakoś dobrze. Chodzi po prostu o te osiem lat. Nic więcej nie mogę powiedzieć."
"Prowadzę firmę Haas od 40 lat, a ściąganie osób z zewnątrz wymaga czasu na naukę w okolicach sześciu miesięcy/roku, a to i tak może nie wystarczyć. W związku z tym lepiej postawić na swoich ludzi, którzy nawet jeśli idealnie do tego nie pasują, przynajmniej wiesz, na czym stoisz."
W obliczu niedomagającej formy zespołu i chętnych na wejście do F1 pojawiają się zasadne pytania, czy Haas nie powinien po prostu go sprzedać. Amerykanin nie zamierza tego jednak robić i to pomimo wielu potencjalnych inwestorów:
"Nie wszedłem do F1 po to, aby sprzedać zespół. Zrobiłem to, bo chciałem w niej się ścigać. Guenther miał tę samą optykę i nie jesteśmy tutaj, żeby zarabiać pieniądze. Chcemy się ścigać i być konkurencyjni. Patrząc na dowolny team z przeszłości, miał on wiele zarówno tych dobrych, jak i złych lat. Przetrwanie to jedna z cech stawania się lepszym."
"A jeśli to przetrwasz, masz kolejny sezon na udowodnienie swojej wartości. Tu duża zmiana, bo odejście Guenthera sprawi, że zespół będzie musiał bardziej skupić się na innych aspektach. Miejmy nadzieję, że wyjedziemy na tym korzystniej. Zresztą pojawiają się zewnętrzni inwestorzy, którzy chcą rozmawiać."
"Oczekują około 15% zwrotu rocznie. Oczekują takiej wartości i za to mogą dać nam te kilkaset milionów. Mają wysokie oczekiwania i wszelkiego rodzaju zasady. Oni chcą po prostu to kupić i za pięć lat zarobić na tym 100 milionów dolarów, ale nawet zarobienie 200 milionów nie zachęci mnie do takiego działania."
Haas jasno też oznajmił, że to nie jedno z najmniejszych finansowych zaprzeczy w stawce jest powodem, dla którego zespół okupuje dolne rejony stawki:
"Jest takie przekonanie, że wydajemy o wiele mniej pieniędzy i faktycznie zazwyczaj wydajemy około 10 milionów dolarów mniej niż pozwala na to limit budżetowy. Uważam po prostu, że nie wykorzystujemy odpowiednio tych pieniędzy. Wiele ekip już wcześniej zrobiło właściwe inwestycje w infrastrukturę, budynki czy sprzęt."
"Nasz model zakłada pozyskiwanie wielu części z zewnątrz i wydajemy dużo pieniędzy. Wprawdzie nie przekroczyliśmy tego limitu, aczkolwiek jesteśmy tego naprawdę blisko. Nie wykonujemy po prostu dobrej roboty na froncie efektywnego wydawania tych zasobów."
Na koniec Haas rzucił też bardzo chwytliwym stwierdzeniem dotyczącym braku osiągania sukcesów mimo zakrojonej na szeroką skalę współpracy z Ferrari:
"Ferrari jest bardzo dobre dla nas. Współpracują z nami od samego początku i robią niesamowite silniki. Ich zawieszenie jest znakomite i ogólnie sporo korzystamy z ich sprzętu. To funkcjonuje prawidłowo i naprawdę nam pomagają. Jestem zażenowany, że nie byliśmy w stanie wykorzystać tego lepiej."
"Jednakże już pod kątem przyszłości chcę zyskać przewagę dzięki używaniu dobrego sprzętu, jakiego nie posiadają inne ekipy. Stawka zrobi się bardziej konkurencyjna. Red Bull ma AlphaTauri i widać już ewolucję tej relacji, bo konkurencja będzie bardzo intensywna. Z tego powodu posiadanie takiego partnera jak Ferrari będzie ważne."
"Jesteśmy bardzo zadowoleni z pozostania przy Ferrari. Liczę, że pomożemy im na polu niezawodności, zwłaszcza gdy Sauber przestanie korzystać z ich silników i będziemy jedynym klientem. Być może będą też z nas zadowoleni, ale musimy spisywać się lepiej. Nie możemy być tak daleko za Ferrari i znajdować się znacznie bliżej ich."
komentarze
1. dexter
Coz, widocznie chodzi mu w pierwszej linii o reklame wlasnej marki na globalnej scenie, a nie o sport. Osobiscie zastanawiam sie, jak Eugene Haas wyobraza sobie to, ze wejdzie do Formuly 1 i droga na skroty natychmiast bedzie jezdzic na szpicy? Albo, ze najnizszym kosztem odniesie sukces w F1? Przeciez Haas jest najmniejszym zespolem wyscigowym w F1, oni maja najmniejszy budzet ze wszystkich zespolow.
Ogolnie ta cala koncepcja, gdzie tu jest jakas mysl technologiczna? DNA Formuly 1 to MS konstruktorow, a nie puchar marki, czy sport kliencki. Formula 1 nigdy nie byla Porsche Cup, VW Cup albo modelem, ktory opiera sie na tym, ze ktos kupi prawie kompletne auto od producenta i bedzie sie scigac. Przeciez Haas kupuje 70 procent gotowego auta od dostawcow - to nie jest generalnie zabronione, ale co bedzie, gdy Ferrari zakreci mu kurek ktoregos dnia? Juz teraz Wlosi wycofuja sie stopniowo z tego projektu. Dlaczego Haas nie zbuduje auta od podstaw na wlasnej koncepcji? Nie mowie o silniku, ale o aucie.
2. dexter
Zastanawia mnie, jak wyglada ich plan? Jak oni chca sciagnac do siebie zmotywowanych i topowych inzynierow? Do jakich zadan: skladania bolidow? Oczywiscie zawsze mozna znalezc technikow o jakosci B albo C, ktorzy nie awansowali, czy nie zrobili kariery zawodowej lub sa niezadowoleni, bo w porownaniu do innych malo zarabiaja. Watpie jednak, aby Haas byl w stanie zwerobowac topowych inzynierow i aerodynamikow z odpowiednim know-how do swojego zespolu. Wielkosc zespolu, odpowiedni budzet, odpowiednia infrastruktura, nowoczesne narzedzia i ludzie z odpowiednia jakoscia - to podstawa, aby miec wysokie cele sportowe w Formule 1.Haas jest czerwona latarnia w klasyfikacji konstruktorow, a jego mysli sa przy podium - to dosc odwazne lub niepokojace. Trzeba byc ze soba szczerym i przyznac, ze nie spelnia to wlasnych standardow, jesli wlozysz tyle pracy w rozwoj samochodu, a efekt koncowy bedzie wygladal tak.
W zespole Haas zawsze bylo za duzo wytykania palcami i niestety bledy powtarzaly sie raz po raz. Updates, ktore nie dzialaja, watpliwa strategia (czasami kompletne sezony bez aktualizacji) - dla mnie to nie ma wiekszego sensu. Zespol postrzega siebie jako zespol czysto operacyjny i optymalizuje konfiguracje w oparciu o istniejace komponenty. Dziala to do pewnego stopnia, poniewaz z biegiem miesiecy rozumiesz lepiej i dlatego osiagasz performance, jaki ma istniejacy pakiet. Ilekroc pojawiaja sie nowe czesci wydaje sie, ze powoduje to ogromne trudnosci dla zespolu operacyjnego w realizacji wyniku - do tego stopnia, ze musza nawet powrocic do starych wersji. Mozna wyciagnac wniosek, ze zespol wyscigowy nie jest zbyt dobrze skoordynowany z Dallara i Ferrari. Oraz, ze istnieje mentalnosc klienta-dostawcy, w ktorej trudno jest polozyc impulsy i zamiast inspirowac dostawce, problemy sa wyrzucane na niego (podczas gdy dostawcy nalegaja, ze dostarczyli usluge zgodnie z zamowieniem i cena).
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz