Mercedes zrozumiał poprawki silnika dopiero po czasie
Toto Wolff wyjawił, że jego ekipa, ścigając się na Spa, nie rozumiała w pełni usprawnień jednostki napędowej. Ferrari w Belgii było mocniejsze na prostych i ostatecznie wygrało.Niemiec wykonał manewr podobny do tego z 2017 roku, ale tym razem to on dysponował lepszą prędkością na prostej i po wyjściu z cienia aerodynamicznego był w stanie wyprzedzić Brytyjczyka.
Toto Wolff przyznał, że choć Mercedes na Spa przyjechał z ulepszoną jednostką napędową, to nie była ona w pełni wykorzystana.
"Przywieźliśmy poprawki silnika na Spa, ale nie do końca je zrozumieliśmy. Prace, co do prawidłowego rozdysponowania energią, były jeszcze w toku. Mieliśmy trochę pecha, ponieważ Ferrari było bardzo mocne na prostych. My z kolei nie byliśmy konkurencyjni w pojedynczym, ale najważniejszym zakręcie na torze, La Source, z którego wychodzi się na prostą."
"Później jednak w jakiś sposób udało nam się wszystko poskładać. Lepsze ustawienia silnika były widoczne na Monzie, inżynierowie zrozumieli bolid trochę lepiej, także to, co działo się w La Source. Udowodniliśmy to w Singapurze. W pewien sposób wierzę, że nauka ze Spa dała nam dużo w kontekście poprawy osiągów. Dodatkowo, elementy, które poprawiliśmy wiosną, także działały w bolidzie."
Słabszy początek drugiej części sezonu mógł już dawno pójść w zapomnienie. Mercedes od Monzy był zdecydowanie lepszy i mógł dzięki temu zadać kilka decydujących ciosów swoim rywalom. Wolff sądzi, że runda we Włoszech była szczególnie bolesna.
"Myślę, że Monza być może mocniej uderzyła ich mentalnie. Gdyby Sebastian nie spadł na koniec po kontakcie na 1. okrążeniu, wygrałby wyścig lub byłby drugi. My byliśmy całkiem mocni i byłaby niezła walka. On przyjechał piąty, co w kontekście zdobytych punktów nie było dramatem. Byliśmy dobrze rozpędzeni. Oni rzucili wszystko na szalę na Monzy, zapominając o 2017 roku, skupiając się na 2018, ale to my wygraliśmy."
"Następnie był Singapur, tor, na którym oni byli faworytami, ale to my byliśmy szybsi. Utrzymaliśmy formę przez Soczi i Suzukę. W tym sezonie trzeba było walczyć zacieklej o to. Musieliśmy radzić sobie z gorszymi chwilami częściej, niż rok wcześniej, ale zespół był razem. Właśnie dlatego uczucie ulgi po zdobyciu dwóch mistrzostw było znacznie bardziej satysfakcjonujące, niż w 2017 roku."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz