Briatore nie chce angażować się w naprawę Formuły 1
Flavio Briatore, który skorzystał z okazji do pojawienia się w padoku Formuły1 na torze Monza wykluczył swój udział w grupie mającej ratować sport przed dalszym spadkiem popularności.Do spotkania takiej grupy jeszcze nie doszło, jednak Briatore już teraz wykluczył swój udział w takiej inicjatywie, mimo że z dziennikarzami podzielił się swoimi spostrzeżeniami co do sytuacji w jakiej obecnie znalazła się Formuła 1.
„To zespoły muszą rozwiązać te problemy” mówił w wywiadzie dla serwisu Autosport.com Briatore. „Ich szefowie są na tyle potężni, że mogą rozwiązać takie problemy- nie potrzebują nikogo z zewnątrz do takich spraw. Uważam, że jest to sprawą ekip, aby usiadły wspólnie i poprawiły pewne rzeczy.”
Briatore uważa, że spadek oglądalności Formuły 1 wynika z prostego faktu iż wszystko wokół F1 skupia się na technologii i rozmowie o cięciu kosztów.
„To nowa F1” mówił. „Może jest lepsza, ale wiele ludzi jej nie rozumie. To takie proste. W F1 chodzi o wyścigi. A my o czym rozmawiamy? Rozmawiamy o jakiejś części technologii. Ludzie nie są tym zainteresowani.”
„Ludzie chcą widzieć kierowców walczących na torze; chcą widzieć kierowców kręcących w niedzielę 60 okrążeń kwalifikacyjnych. Tego chcą ludzie.”
Briatore uważa także, że koszty funkcjonowania ekip Formuły 1 są zbyt wysokie. Dopytywany o to co by chciał zmienić w tym temacie, odpowiadał: „Wiele. Przede wszystkim strona kosztowa do kompletne szaleństwo. Przy obecnych kosztach operacyjnych żaden prywatny zespół nie wejdzie do F1. To niemożliwe.”
„Rozmawiamy o budżetach 250 – 300 milionów euro rocznie. To czyste szaleństwo. Takie są realia. A gdy wyda się te 300 milionów euro- przyjeżdżasz w niedzielę na tor i musisz oszczędzać paliwo i opony. Następne w kolejności będzie oszczędzanie kombinezonów kierowców.”
Włoch nie widzi wszystkiego w czarnych barwach. Jest jedna rzecz, która bardzo podoba mu się w sezonie 2014. Chodzi o fakt iż zespół Mercedesa pozwolił swoim kierowcom ścigać się na torze na równych prawach.
„To dobre dla F1. Zawsze chodzi o walkę kierowców. To dobre dla ludzi oglądających wyścigi w telewizji i dobre dla kibiców. Nie ma nic złego w tym, że obaj kierowcy prowadzą między sobą zażarty spór.”
komentarze
1. Marsun
Esencja prawdy, szkoda tylko że nikt inny w F1 tego nie dostrzega..
2. R.U
Może niech się zajmie organizacją GP Singapuru.
To poprawi wiarygodność i dobre imię F1.
3. fanAlonso=pziom
Ludzie chcą widzieć kierowców walczących na torze; chcą widzieć kierowców kręcących w niedzielę 60 okrążeń kwalifikacyjnych. Tego chcą ludzie.” - tu akurat trafił w sedno
4. zamki
@Marsun raczej dostrzegają tylko teraz może im nijak się wycofać i przyznać do wszystkiego co schrzanili tymi cięciami i szukają kogoś kto to weźmie na bary za nich.
Jakiś czas temu leciały w tv kroniki starych wyścigów i faktycznie dzisiejsza F1 nie ma nic wspólnego z ideą "królowej" jaka kiedyś była propagowana ..... niektóre bolidy miały nawet po sześć kół a dzisiaj zdarza się, że nie starcza im opon nawet na cztery ...:))) hahaha
5. Skoczek130
60 okrążeń kwalifikacyjnych... to poniosła go fantazja... ;)
6. michalde
Afera singapurska z 2008 tak jak AmberGold Gate, afera zegarkowa, afera taśmowa jest sprzątnięta pod dywan, ale chwała gościowi, że po tej jego kompromitacji po prostu odszedł dał sobie spokój. Ma honor. Polscy politycy! Bierzcie przykład z Flavio Bratore! Odejdźcie, bo ciągle szkodzicie i się ciągle ośmieszacie!
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz