W przerwie między wyścigami w Bahrajnie a Imolą Toto Wolff postanowił powspominać historię z udziałem Lewisa Hamiltona i Nico Rosberga. Przypomnijmy, że po początkowej przyjaźni zostali oni największymi wrogami podczas wspólnej przygody w Mercedesie. Obecny szef niemieckiego teamu przyznał, że nikt w zespole nie mógł przewidzieć takiej sytuacji.

Lewis Hamilton i Nico Rosberg od dziecięcych lat byli bardzo dobrymi znajomymi. Obaj jeździli w jednym zespole w czasach kartingu i w podobnym czasie trafili do F1 (Rosberg w 2006 roku, a Hamilton rok później). Z tego powodu wszyscy spodziewali się, że kiedy połączą siły w Mercedesie, to będą tworzyć znakomity duet kierowców. Jednakże wcześniejsze przypuszczenia okazały się nieprawdziwe.

Hamilton dołączył do stajni z Brackley przed sezonem 2013, gdzie wcześniej ścigał się już Rosberg. Od tamtego momentu przyjaźń obu zawodników została zakończona. Zażarta walka o mistrzowskie tytuły w latach 2014-2016 skutkowała tym, że zarówno Brytyjczyk, jak i Niemiec prowadzili różne "gierki" psychologiczne i często zderzali się na torze. Każdy fan F1 pamięta sytuacje z GP Hiszpanii czy GP Austrii z 2016 roku, kiedy po kontakcie obu samochodów ekipie Mercedesa przepadały ważne punkty.

Po wywalczeniu mistrzostwa świata w sezonie 2016 Nico Rosberg postanowił zakończyć karierę. W miejsce 35-latka ściągnięto Valtteriego Bottasa i od tamtej pory Mercedes bezproblemowo zdobywa kolejne trofea.

W rozmowie na falach podcastu Jake'a Humphreya High Performance Toto Wolff wyjawił, że nie mógł zrozumieć wrogości między tymi kierowcami:

"Nie mogłem tego zmienić, ponieważ zostali zatrudnieni przed moim przyjściem. Nikt nie mógł zrozumieć, jaka jest relacja między nimi? Jaka była ich wspólna przeszłość? Chodziło o wiele kontekstów historycznych, których nikt z nas nie znał i nikt nigdy się nie dowie."

"Z tego powodu zawsze spoglądamy na to, jak kierowcy ze sobą współpracują. Jak się zachowują w przypadku awarii jednego lub drugiego?"

"Rozumiemy irytację i ból, jeśli sprzeciwimy się jednemu. Natomiast staramy się utrzymać pozytywną relację w zespole."

Wolff przyznał też, że przez okres wspólnej pracy próbował wytłumaczyć swoim kierowcom, że najważniejsze jest dobro zespołu:

"Było to bardzo trudne, gdyż przyszedłem do ekipy jako nowicjusz w F1. Nico i Lewis byli tu znacznie dłużej."

"Mimo tego udało mi się stworzyć środowisko, w którym musieli szanować team. Czasem nawet musiałem uderzyć żelazną pięścią, ale zrozumieli, że nie mogą zawieść Mercedesa."

"W czasie sezonu 2014 miałem odczucie, że to było jakieś samolubne zachowanie. Powiedziałem wówczas, że gdy następnym razem zbliżysz się do kolegi z zespołu, pomyśl najpierw o Mercedesie i o osobach, które tutaj pracują."

"Zawsze dawałem jasno do zrozumienia, iż jeśli ma odbywać się to regularnie i standardowo, nie będę bał się o to, że ktoś przegra wyścig."