Nowy kontrakt Lewisa Hamiltona najwyraźniej nie zostanie sfinalizowany przed startem sezonu jak ostatnio sugerował Toto Wolff.
Hamilton słynie z dyktowania własnego tempa negocjacji kontraktowych i mimo iż mało kto spodziewa się iż ten nie podpisze nowego kontraktu z Mercedesem, sam zainteresowany przyznaje, że nie jest to jego głównym priorytetem."Zaczęliśmy rozmawiać o tym, ale obecnie nie jest to mój priorytet" mówił 4-krotny mistrz świata dla Diario Sport. "Chcę się ścigać, więc muszę w pewnym momencie odnowić kontrakt, ale nie zrobię tego wtedy kiedy inni chcą. Zrobię to gdy wszystko zostanie przygotowane."
W ciągu ostatnich kilku dni Hamilton ponownie łączony jest z zespołem Ferrari, ale sam przyznaje, że dla niego ważna jest "lojalność".
"Czerwony to mój ulubiony kolor" mówił Brytyjczyk dla La Repubblica. "Ale dobrze mi tu gdzie jestem."
"Lojalność to wartość, której nauczył mnie ojciec. W swojej karierze zmieniałem zespoły tylko dwukrotnie, więc nie jestem typem kierowcy, który skacze z miejsca na miejsce."
Hamilton nie ma problemu ze stwierdzeniem, że otrzymuje oferty od zespołu Ferrari: "Tak, ale oni nie mogą mieć wszystkich kierowców, których chcą. I mówię to jako wielki fan Ferrari. To fantastyczny zespół i uwielbiam ścigać się przeciwko nim."
Kwestie nowego kontraktu Hamiltona ponoć wymagają już jedynie uzupełnienia kwoty oraz terminu do kiedy miałby się związać z Mercedesem.
"Nie chcę zbyt wcześnie kończyć kariery. Mogę ścigać się do 40-stki jeżeli tego zechcę, ale nie sadzę, aby tak się stało."
"Mogę pozostać tutaj jeszcze rok albo dwa, ale obecnie nie wiem czy za dwa lata będę równie podekscytowany nowym sezonem co obecnie."
26.03.2018 16:58
0
Edit: Wyglada na to, ze Sebastian Vettel rozpoczyna pierwszy sezon z nowym trzyletnim kontraktem.
26.03.2018 18:19
0
Dexter, niestety muszę się teraz rozłączyć, ale odpiszę późnym wieczorem, więc jeśli możesz jeszcze tutaj zajrzyj ...
27.03.2018 00:30
0
No to jestem ... ;-) Cześć dexter, " Z boku sukces zawsze wyglada pieknie i latwo. Tylko, ze ludzie ktorzy w takich kategoriach mysla, czesto nie wiedza co tak naprawde kryje sie pod pojeciem "sukces". A sukces w pierwszej linii to ciezka i dlugoletnia praca. " Zgadzam się i nigdy nie uważałam, że sukces jest łatwy. Wręcz przeciwnie, bardzo szanuję ludzi, którzy taki " sukces " osiągnęli. Nieważne czy to w sporcie czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie, ponieważ ( jak napisałeś ) wymaga to dużo, i ciężkiej pracy oraz determinacji w dążeniu do celu. Ale wiesz, zawsze łatwiej narzekać i krytykować w stylu - " dlaczego on osiągnął sukces, a nie ja ... ", niż zabrać się ostro do pracy z postanowieniem - " ja również potrafię i tego dokonam ". Chociaż jeśli mówimy o zawodowych kierowcach, to się zastanawiam Kto ma łatwiej ? Czy taki Vettel, Hamilton, czy np. Raikkonen, którzy nie mając zaplecza finansowego, wszystko do czego doszli zawdzięczają tylko i wyłącznie ciężkiej pracy i poświęceniu swoim i rodziny. Czy dzieci tzw. " znanych i bogatych ojców ", jak np. Nico Rosberg. Który od początku miał wsparcie finansowe, a dzięki znajomościom ojca również ułatwiony start do zawodowego spotu. Ale jednocześnie znane nazwisko zobowiązuje i taki dzieciak już na starcie ma dodatkową presję, ponieważ zawsze będzie porównywany ze znanym ojcem i Jego osiągnięciami. "Jesli bedziesz czesciej zagladac na portal ... ;-)) " No ja myślę, że i tak zaglądam często ;-)). Chociaż może nie codziennie i nie pod wszystkie newsy. Ale Ciebie dexter, również często tutaj nie widzę. ... Hmmm ... ?! ;-) " Hehe, tak przypuszczalem. No coz, zespol Ferrari juz w pierwszym wyscigu pokazal Räikkönenowi gdzie jest jego "miejsce". Patrzac na wybrana strategie wyscigowa - Kimi musial zostac "poswiecony". " No właśnie i powiedz mi dexter, jak można oczekiwać pełnej motywacji od kierowcy, który nawet jak pojedzie idealnie, to i tak do mety dojedzie za zespołowym kolegą ? Nie przez własne błędy, ale strategię zespołu. Polityka Ferrari wobec kierowców i pełne wsparcie tylko dla jednego zawodnika, to jak dla mnie błąd. Zmotywowany Raikkonen, który wie, że też może wygrać, byłby znacznie większym wsparciem dla zespołu. " Wyglada na to, ze Sebastian Vettel rozpoczyna pierwszy sezon w nowym trzyletnim kontrakcie. Kimi Räikkönen poraz trzeci oczekuje przedluzenie umowy - znowu z takim niebezpieczenstwem, ze na koncu straci miejsce w cockpicie. Jego nastepca Charles Leclerc jest juz w Sauberze przygotowywany ... " Leclerc jest przygotowywany, ale wszystko zależy od tego co pokaże na torze. Więc jeszcze nie wiadomo, kto zastąpi Kimiego, kiedy Ten odejdzie z Ferrari ... Równie dobrze może to być np. Perez, czy Grosjean ... Wiele zależy również od Vettela. Ma trzyletni kontrakt i pozycję lidera. Ale dopiero tytuł mistrzowski zdobyty z zespołem ugruntuje Jego silną pozycję w Ferrari. Jeśli w tym roku Sebastian zdobędzie mistrza, to pewnie i Kimi będzie miał przedłużony kontrakt. Fin jest bardzo wygodnym partnerem dla Niemca. Oczywiście, że bym chciała żeby Kimi jak najdłużej był w F1. Tylko wolałabym Jego oglądać w bardziej walecznej formie ;-), niż przez ostatnie sezony. Tęsknię za tym Raikkonem z McLarena, czy Lotusa, który nie odpuszcza ... i na pewno nie jeździ ( tak jak teraz ) tylko po to, aby wspierać zespołowego kolegę. Pozdrawiam i dobranoc
02.04.2018 16:47
0
Witaj elin! "Zgadzam się i nigdy nie uważałam, że sukces jest łatwy. Wręcz przeciwnie, bardzo szanuję ludzi, którzy taki " sukces " osiągnęli. Nieważne czy to w sporcie czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie, ponieważ ( jak napisałeś ) wymaga to dużo, i ciężkiej pracy oraz determinacji w dążeniu do celu." Definitywnie. Ja tez nigdy nie twierdzilem, ze Ty inaczej mozesz myslec. Napisalem ogolnie, poniewaz: a) zastanawialem sie nad pewnymi rzeczami, b) wiele osob nie zdaje sobie sprawy ile trzeba poswiecic wysilku oby osiagnac sukces - obojetnie na jakiej plaszczyznie. Np. zalozyc firme, to nie jest dzisiaj zaden problem. Pozniej jednak dochodzi wieloletnia praca, rozbudowa firmy i tutaj potrzebne sa umiejetnosci zalozyciela i wiele, wiele innych rzeczy. "Ale wiesz, zawsze łatwiej narzekać i krytykować w stylu - " dlaczego on osiągnął sukces, a nie ja ... ", niż zabrać się ostro do pracy z postanowieniem - " ja również potrafię i tego dokonam "." Swiete slowa! Moja rada: utrzymuj kontakt z osobami, ktore moga Cie inspirowac i bardziej rozwinac. Nawet jesli jest to tylko kontakt wirtualny. "Chociaż jeśli mówimy o zawodowych kierowcach, to się zastanawiam Kto ma łatwiej ? Czy taki Vettel, Hamilton, czy np. Raikkonen, którzy nie mając zaplecza finansowego, wszystko do czego doszli zawdzięczają tylko i wyłącznie ciężkiej pracy i poświęceniu swoim i rodziny. Czy dzieci tzw. " znanych i bogatych ojców ", jak np. Nico Rosberg. Który od początku miał wsparcie finansowe, a dzięki znajomościom ojca również ułatwiony start do zawodowego spotu. Ale jednocześnie znane nazwisko zobowiązuje i taki dzieciak już na starcie ma dodatkową presję, ponieważ zawsze będzie porównywany ze znanym ojcem i Jego osiągnięciami." Zasadniczo dzieci, ktore pochodza z dobrych domow, gdzie rodzice osiagneli duzy sukces zawodowy (np. pracuja na wysokich stanowiskach lub sa wlascicielami czy udzialowcami duzych przedsiebiorstw albo maja wielkie nazwisko w swiecie sportu czy kultury) nie maja latwo. Takie osoby zawsze beda porownywane do osiagniec rodzicow. Sa pod ogromna presja, poniewaz oczekuje sie, ze to wlasnie Oni przejma kiedys paleczke po rodzicach i np. beda z powodzeniem zarzadzac przedsiebiorstwem albo osiagna sukces na innych plaszczyznach. Dokladnie tak jak piszesz elin. Nico wychowal sie w Monaco. Pochodzi z domu, w ktorym slowo jetset nigdy nie bylo obcym wyrazem. Z ksieciem Albertem i calym klanem Grimaldi, rodzina Rosberga jest od wielu lat zaprzyjazniona. Z pewnoscia Nico mial takie warunki, gdzie niektore drzwi na drodze jego kariery byly powiedzmy bardziej uchylone. Co jest zrozumiale. Lewis znowu, od samego poczatku musial o wszystko podwojnie czy potrojnie walczyc. Jego kariere mozna okreslic: z samego dolu na sam szczyt. Podobnie jak: Michael Schumacher, Sebastian Vettel, albo Max Verstappen. Patrzac na Hamiltona czesto mozna odniesc wrazenie, ze On po prostu za kazdym razem walczy o wlasne zycie i wlasny byt. Przy czym, jak taki typowy kundel uliczny zna wszystkie triki i je tez stosuje. Ale jesli ktos mysli, ze Rosberg mial latwo, to sie grubo myli. Poniewaz za kazdym razem gdy drzwi jego losu zostaly troche bardziej uchylone, kazdy taki "podarunek" musial zostac potwierdzony dobrym wynikiem. Nico wrecz byl skazany na wynik i osiagniecia. Gdyby Rosberg z wielkim luzem podchodzil w zyciu do kazdej rzeczy, to swiat moglby o nim szybko zapomniec. Podczas gdy Hamilton na swojej drodze walczyl z wieloma niepowodzeniami, ktore sprawily, ze Lewis mentalnie byl bardziej silniejszy, to Rosberg pracowal pod lupa wszystkich tych osob, ktore znaly jego ojca. Nico zawsze byl porownywany do ojca, zawsze mial ogromna presje. W sumie wszystkie okolicznosci sprawily (mimo iz kazdy z nich jest inna osobowoscia), ze w karierze sportowej potrafili osiagnac wlasny cel. Tak na marginesie: Ogolnie mowiac to sportu motorowego nie moza porownac do pilki noznej, tenisa, golfa albo jezdziectwa. Sport motorowy jest specyficzny. Aby wejsc do F1 potrzebny jest po prostu duzy finansowy background. W F1 najlepsi kierowcy zarabiaja bardzo duzo pieniedzy, ale wszyscy inni aby zdobyc cockpit musza wniesc pieniadze do F1. Jesli teraz czlowiek sie zastanowi ile stacji trzeba przejsc na drodze do F1, to mozna sobie latwo wyliczyc ile takie przedsiewziecie bedzie mniej wiecej kosztowac. Mowa jest o inwestycji 6,5-8 milionow euro - i to zanim w ogole kierowca dostanie szanse aby wejsc do F1. A niewielu kierowcow ma tyle pieniedzy, talentu i rowniez niezbednego szczescia. Pieniadze odgrywaja role, poniewaz bardzo rzadko sponsor tak po prostu do reki sportowcowi wreczy miliony euro, aby mlody czlowiek mogl sobie jezdzic np. w GP2. Pieniadze decyduja o cokpicie, poniewaz dzisiaj sponsorzy nie sa juz tylko zainteresowani aby miec wlasne logo na samochodzie, tylko chca widziec prawdziwe korzysci z ich zaangazowania. Sponsor nie jest zainteresowany sportowcem ani zespolem gdzie wystepuje powiedzmy pewien potencjal ryzyka. W kazdej duzej firmie w dziale marketingu pracuja osoby ktore chca widziec wynik i nic innego. To jest logiczne, ze dzial marketingu bedzie sie zastanawic jakie korzysci, tzn. co firma ma ze swojej inwestycji - i nie jest latwo ludzi przekonac. Trzeba chodzic od firmy do firmy i "czyscic klamki". A wiec potrzebne sa dobre kontakty, witamina "B", umiejetnosc przekonywania i wieksza wartosc ktora mozna zaoferowac.
02.04.2018 16:55
0
Oczywiscie w sporcie motorowym sa kierowcy, ktorzy posiadaja wymagany budzet, moga wszedzie testowac i jezdzic do woli. Ale sa tez bardzo mlodzi kierowcy, ktorzy oszczedzaja na kazdym komplecie opon. Zespoly wyscigowe codziennie dostaja rozne oferty: sa tacy ktorzy dysponuja wielkim budzetem i sa tacy ktorzy nie maja budzetu. Wiadomo, ze tacy kierowcy ktorzy w testach pokonaja tysiace kilometrow sa pozniej powiedzmy o pol sekundy szybsi - co jest logiczne. I teraz zespol wyscigowy ma wybor: mozliwosc testow z kierowca, ktory posiada budzet albo ograniczenie testow i skierowanie fokusu na kierowcach bez duzych mozliwosci finansowych. Jakie rozwiazanie jest lepsze? Jesli w danej serii wyscigowej sa zespoly, ktore powiedzmy z kierowcami ciagle testuja, to jest gdzies logiczne, ze inne zespoly pod tym wzgledem nie beda chcialy byc gorsze. Problem polega na tym, ze co zespol ma powiedziec tym kierowcom bez budzetu, jesli inni moga w testach pokonac tysiace kilometrow i dlatego sa powiedzmy o 0,5 sekundy szybsi? Z drugiej strony jesli zespol wyscigowy wytlumaczy, ze u nas opcja mozliwosci testow jest ograniczona, to tacy kierowcy z budzetem po prostu wyjada za granice i beda tam jezdzic. Potem wracaja do danej serii wyscigowej i mimo tego posiadaja mnostwo testowych kilometrow na swoich kontach oraz sa szybsi. Gdy kierowca z duza iloscia pieniedzy przyjdzie do zespolu, to tez zespol z logicznych wzgledow nie odesle sportowca do domu. Na koncu rachunek ekonomiczny zawsze bedzie odgrywal duza role.
02.04.2018 17:14
0
"No właśnie i powiedz mi dexter, jak można oczekiwać pełnej motywacji od kierowcy, który nawet jak pojedzie idealnie, to i tak do mety dojedzie za zespołowym kolegą ? Nie przez własne błędy, ale strategię zespołu." W tym wyscigu byly dwie strategie aby pokonac Mercedesa: a) Kimi na poczatku wygrywa start b) Ferrari lepiej upozycjonowanym autem goni Hamiltona i takim sposobem zmusza Mercedesa do wczesnego zjazdu do boksow, pozniej pozostawia drugie auto tak dlugo jak tylko mozliwe na torze i liczy na cud ala: Safety-Car albo VSC. Ferrari od poczatku kalkulowalo, ze Mercedes bedzie szybszy o 3 albo 4 dziesiate, ale w pierwszym stincie nie bedzie mogl rozbudowac przewagi, poniewaz wszyscy uczestnicy wyscigu oszczedzaja paliwo i opony. Pech Räikkönena polegal na tym, ze po starcie byl za Hamiltonem. Gdyby Sebastian Vettel byl na drugim miejscu, to taki los spotkalby Sebastiana. Z punktu widzenia Ferrari byla tylko ta jedna mala szansa aby wygrac z Mecedesem. Na poczatku sciagniecie gorzej sklasowanego bolidu Ferrari do boksow nie mialoby wielkiego sensu. W takim przypadku Mercedes nawet by nie wzruszyl ramionami. Na siedemnastym okrazeniu Vettel byl juz 7,5 sekundy za Hamiltonem. I nie bylo niebezpieczenstwa undercutu. Rowniez Kimi musial sie spieszyc. Jego strata wzrosla juz do 3,3 sekundy. Räikkönen musial zjechac do boksow na okrazeniu osiemnastym, poniewaz tylko takim sposobem Ferrari moglo zmusic Mercedesa i Hamiltona do reakcji. To byl pierwszy moment, w ktorym Kimi bezpiecznie przed grupa poscigowa prowadzona przez Magnussena mogl powrocic na tor. Ze wzgledu, ze undercut nie byl tak skuteczyny jak sie spodziewano, Mercedes nie musial sciagac swojego kierowce natychmiast do boksow. Ale nawet gdyby troche dluzej odczekali, to generalnie przebieg wyscigu nie potoczylby sie o wiele inaczej. W tym wyscigu Kimi Räikkönenen nie byl gorszym kierowca od Sebastiana Vettela. Kimi byl szybszy w treningu i na poczatku wyscigu byl przed swoim partnerem zespolowym. Pech tylko, ze po starcie byl za Hamiltonem. Ale tylko z taka strategia istniala szansa aby pokonac Mercedesa. Sek w tym, ze jesli juz na poczatku sezonu Sebastian Vettel wypracuje sobie przewage, to niebawem taki stan moze zostac zacementowany. Potem juz tylko katastroficzny weekend w wykonaniu Sebastiana moze byc szansa dla Kimiego. Albo sytuacja w ktorej Sebastian wygra tytul i pod koniec sezonu za lojalna sluzbe podaruje swojemu towarzyszowi zwyciestwo w GP. Status kierowcy drugiego wyboru - to jest los Fina. Z tym, ze Kimi chetnie jezdzi w F1, a dwucyfrowa milionowa kwota, ktora co roku wplywa na jego konto jest nagroda za wysilki. Kimi wie, ze jesli chce dalej jezdzic w najbardziej utytulowanym zespole w F1, nie moze zdenerwowac kierownictwa wokol Sergio Marchionne. Dlatego nie moze sobie pozwolic na publiczna krytyke albo jakies watpliwosci w stosunku do wewnetrznej polityki Ferrari. Mozliwe, ze Fin wygra wyscigi, ale w szczesliwych okolicznosciach. Co do motywacji No coz, sport zawodowy jest praca. Dokladnie taka praca, jak praca w biurze. Jedyna rzecza ktora odroznia zawodowego sportowca od pracownika biurowego jest fakt, ze w sporcie potrzebna jest ciagla emocjonalna inspiracja i motywacja - bo tylko wtedy mozna osiagnac topowe wyniki. Ale dopoki Kimi bedzie mial przyjemnosc z jazdy na limicie, F1nie bedzie dla niego calkowita rutyna, bedzie mial nowe cele, ktore beda go motywowac, bedzie mial w swoim prywatnym zyciu urozmaicenie (odpoczynek od sportu, inne hobby, inne metody treningowe etc.) - to bedzie mogl czerpac nowa energie i inspiracje. Nawet gdy jego dlugoletnia kariera w sporcie motorowym i wszystko dookola gdzies w pewnym stopniu stalo sie rutyna, to bez nowych celow nie ma dalszego rozwoju. Sek w tym, ze cozaz trudniej jest wyznaczyc sobie nowe cele, jesli czlowiek wiele rzeczy juz osiagnal. Sportowiec powinien miec zawsze zakodowana mysl w glowie, ze perfekcja nie zna granic. Zawsze istnieje gdzies potencjal do ktorego nalezy dazyc. To moze byc nastepny tytul albo kilka wlasnych rekorodow, ktore mozna pobic. Trzeba zawsze patrzec poza horyzont. Inspiracja aby dojsc do nastepnych celow z pewnoscia nie jest taka latwa, ale jesli Kimi bedzie pamietac, ze wszystko co osiagnal nie jest limitem, tylko dobra baza do nowych celow, to ja sie o jego motywacje nie boje.
02.04.2018 18:46
0
"Polityka Ferrari wobec kierowców i pełne wsparcie tylko dla jednego zawodnika, to jak dla mnie błąd. Zmotywowany Raikkonen, który wie, że też może wygrać, byłby znacznie większym wsparciem dla zespołu." elin, w Mercedesie cala sytuacja jest troche inna. Ale zarowno podejscie Mercedesa jak i Ferrari jest dla mnie zrozumiale. Ogolnie mowiac w Ferrari Sebastian Vettel jest szybszym i bardziej stabilnym kierowca. On zbiera punkty. W zaleznosci od roznicy punktowej w pewnym momencie zespol wyscigowy tak czy owak musi postawic karty na jednego kierowce. Jesli roznica punktowa miedzy dwoma kierowcami jest odpowiednio duza, to zespol aby nie krasc liderowi punktow stawia karte na jednego kierowce. Inaczej mistrzostwo swiata moze byc zagrozone. Niebezpieczenstwo polega na tym, ze jesli juz na poczatku sezonu Kimi straci punkty, to Fin nie bedzie mial argumentow. Wtedy stara taktyka Ferrari, tzn. taktyka dopasowana pod kierowce, ktory na koncu ma wygrac mistrzostwo swiata bedzie usprawiedliwiona - Sebastian bedzie posiadac odpowiednia punktowa przewage. W takiej sytuacji drugi kierowca moze byc szczesliwy, ze w ogole moze prowadzic bolid Ferrari. Kimi doskonale zdaje sobie sprawe, ze ryzykuje cockpit, jesli bedzie gral role dzikiego cowboya. Fin akceptuje taka sytuacje, poniewaz takim sposobem zabezpiecza sobie mozliwy kolejny rok pracy. A jesli nie bedzie chcial, to od 2019 Charles Leclerc dokladnie w jego role sie wcieli. I jestem przekonany, ze "Iceman" ma rowniez miliony innych powodow aby akceptowac swoj los. Maranello tradycyjnie stawia wszystkie karty na jednego kierowce. Tak bylo w przeszlosci w przypadku Niki Laudy, Jody'ego Schecktera, a takze w przypadku Michaela Schumachera. W dzisiejszej nowej erze Sebastian Vettel jest numerem 1. No coz, kazdy zespol ma wlasna koncepcje sukcesu. Dlatego Kimi nie ma innego wyjscia: jesli chce myslec o mistrzostwie swiata, to musi byc szybszy od Sebastiana Vettela. W klasyfikacji punktowej musi po prostu pokonac Sebastiana. A to jest mega trudne zadanie. "Leclerc jest przygotowywany, ale wszystko zależy od tego co pokaże na torze. Więc jeszcze nie wiadomo, kto zastąpi Kimiego, kiedy Ten odejdzie z Ferrari ... Równie dobrze może to być np. Perez, czy Grosjean ... Wiele zależy również od Vettela. Ma trzyletni kontrakt i pozycję lidera. Ale dopiero tytuł mistrzowski zdobyty z zespołem ugruntuje Jego silną pozycję w Ferrari. Jeśli w tym roku Sebastian zdobędzie mistrza, to pewnie i Kimi będzie miał przedłużony kontrakt. Fin jest bardzo wygodnym partnerem dla Niemca." Prawda. Patrzac na dotychczasowa polityke Ferrari, to zespol z Maranello wybieral zawsze dwoch doswiadczonych zawodnikow. Choc musze przyznac, ze z punktu sportowego Leclerc dotychczas zrobil na mnie duze wrazenie.Najpierw zdobyl tytul w serii GP3, pozniej dominowal w F2. Rok 2017 nie mogl byc lepszy dla rodowitego obywatela Ksiestwa Monaco: 8 Pole-Positions i 7 zwyciestw. Mozna wrecz mowic o gladkim przemarszu przez serie F2. Nagroda: fotel w Sauberze obok Marcusa Ericssona. Bez dwoch zdan Ferrari ma bardzo utalentowanego juniora, ktory w przyszlosci moze byc ciekawa alternatywa. Dla Ferrari szybki Leclerc jest zawsze opcja aby Kimiemu stworzyc presje. Z tym, ze zobaczymy jak rozwinie sie jego dalsza kariera w F1, tzn. jak kierowca poradzi sobie w nowym swiecie z cala presja. "Jeśli w tym roku Sebastian zdobędzie mistrza, to pewnie i Kimi będzie miał przedłużony kontrakt. Fin jest bardzo wygodnym partnerem dla Niemca." Z pewnoscia istnieje tez taka opcja. Jesli Kimi bedzie mial radosc z jazdy, motywacje i bedzie potrafil wywolac wymagany performance, to dlaczego nie? W kazdym razie na wsparcie kolegi zespolowego, sponsorow, partnerow, FOM i swoich licznych fanow na calym swiecie powinien liczyc. W koncu Kimi Räikkönnen jest dosc duza marka w F1. A jesli nie bedzie takiej opcji, to ja osobiscie na jego miejscu w wieku 38 lat innego zespolu w F1 bym juz nie szukal. Dzieki Bogu 16 lat bez wiekszych przygod w krolewskiej dyscyplinie sportow motorowych. Zdobyty wymarzony tytul mistrza swiata z Ferrari, 2 razy wicemistrzostwo swiata z McLarenem, pobite albo wyrownane rozne rekordy. Ponadto wygenerowany szacowany majatek w wysokosci okolo 200 milionow euro, rodzina, dzieci - to nie jest taki zly dorobek zycia ;-) PS. Jak tam samopoczucie po Swietach? Dobrze spedzilas wolne dni? Pozdrawiam
04.04.2018 00:44
0
Witaj dexter, " Moja rada: utrzymuj kontakt z osobami, ktore moga Cie inspirowac i bardziej rozwinac. Nawet jesli jest to tylko kontakt wirtualny. " Wiem, wiem ... i na pewno Ty również wiesz, że pisanie z Tobą jest dla mnie tego typu inspiracją. Właściwie zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Chociaż może doczepię się do jednego ... ;-) " Lewis znowu, od samego poczatku musial o wszystko podwojnie czy potrojnie walczyc. Jego kariere mozna okreslic: z samego dolu na sam szczyt. Podobnie jak: Michael Schumacher, Sebastian Vettel, albo Max Verstappen " Max Verstappen ? Jego raczej bym zaliczyła do grona - " syn idzie w ślady ojca ". Czyli podobnie jak Nico Rosberg. W końcu Max jest synem Josa Verstappena, który dobrych kilka lat spędził w F1. Dokładnie poznał ten " świat " i doskonale wiedział jak pokierować karierą syna, zwłaszcza na początkowym etapie. Obecnie Max już bazuje na swoim talencie, ale i tak można odnieść wrażenie, że ojciec cały czas czuwa nad Jego decyzjami np. w sprawie wyboru zespołu, który jest najlepszą opcją " na teraz " dla syna. Co do Kimiego i polityki Ferrari .... Oczywiści doskonale rozumiem podejście zespołu i podział kierowców na Nr 1 i Nr 2. Ale nie jestem zwolenniczką takiego podziału. Wolę oglądać czystą rywalizację na torze, kiedy kierowca w każdym wyścigu musi udowadniać, że jest lepszy od swojego zespołowego partnera, niż sytuację kiedy jeden z zawodników " odgórnie " ma zapewnione lepsze wsparcie teamu i pomoc kolegi. Ale to takie moje zdanie, którego zbyt często nie piszę na forum ;-), ponieważ wiem, że w F1 najważniejsze dla każdego zespołu jest wygranie tytułu, a najlepiej dwóch ( w konstruktorach i kierowcy ), a nie zacięta walka zawodników jednego teamu. Na odejście Kimiego z F1 już raczej jestem przygotowana. Gdy zdecydował się opuścić ten sport po 2009r., to było dla mnie zbyt wcześnie i nie w tym momencie, kiedy właściwie został " kozłem ofiarnym " Ferrari, obwinianym za złe wyniki zespołu - wtedy wszystko było nie tak jak powinno. Ale teraz już raczej spokojniej podchodzę do Jego emerytury ;-), bez względu czy będzie to już w przyszłym roku, czy jeszcze za sezon czy dwa ... Ale jeśli następcą Fina będzie Leclerc, który okaże się takim talentem jak sądzisz, to nie wiem czy będzie to wygodna sytuacja dla Vettela ? No chyba, że Charles zgodzi się na rolę pomocnika Sebastiana i dopiero po Jego odejściu z zespołu, przejmie pałeczkę lidera ... " Jak tam samopoczucie po Swietach? Dobrze spedzilas wolne dni? " Całkiem przyjemnie, chociaż pogoda paskudna, więc Święta raczej siedzące przy stole ( zamiast aktywnie na świeżym powietrzu, co bardziej by mi odpowiadało :-) ) A jeśli wolno spytać - to jak Twoje Święta ? Pozdrawiam
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się