Norris uważa, że to Verstappen atakował w czasie kontrowersyjnej walki z GP USA
Zawodnik z Bristolu podtrzymywał swoją niezgodność odnośnie kary przyznanej mu w GP USA również po przyjeździe do Meksyku. Brytyjczyk nie był również przekonany co do konieczności zmiany swojego stylu jazdy podczas pojedynków z Maxem Verstappenem.O kontrowersyjnej sankcji Lando Norrisa z amerykańskich zawodów powiedziano i napisano już wiele, ale ten wątek był również mocno maglowany podczas sesji medialnych w Meksyku. Sporo do powiedzenia miał zwłaszcza sam ukarany, który tuż po zakończeniu zmagań nie był aż tak ochoczy do dzielenia się mocnymi stwierdzeniami.
Wicelider mistrzostw świata podzielił się ciekawym spostrzeżeniem, podkreślając, że to Verstappen powinien zostać uznany za atakującego przy incydencie z 52. okrążenia. Problem polega na tym, że Holender w tym czasie bronił swojej pozycji, a wszelkie przepisy i wytyczne w tej materii nie są aż takie przejrzyste:
"W ogólnie nie rozmawiałem z Maxem, bo zrobił to, co uważał za słuszne, a ja zrobiłem to, co uważałem za słuszne. Wciąż z tym się nie zgadzam, podobnie jak zespół. To, co oglądaliśmy u George'a [Russella] i Bottasa, było pod pewnymi względami bardzo podobne do naszej sytuacji", mówił zawodnik McLarena, cytowany przez Motorsport.
"Znajdowałem się wyraźnie przed Maxem i to o ponad długość bolidu. Nie byłem samochodem atakującym. To on nim był. Znajdowałem się przed Maxem i musiałem przejść do defensywy. To on mnie atakował i w efekcie za mocno się wypuścił. Wyprzedził, będąc poza torem. Podtrzymuję moje stanowisko i jestem pewny, że to coś, o czym będziemy rozmawiać."
"Od poprzedniego weekendu jest to temat dyskusyjny. Sporo innych kierowców z tym się nie zgadzało i dotyczyło to też zespołów. Chodzi tutaj o to, że był przede mną na szczycie zakrętu, bo wyjechał poza tor. Nie znalazłby się z przodu na wierzchołku, gdyby zahamował tam, gdzie powinien i został na torze. Moim zdaniem to oczywiste."
Biorąc pod uwagę fakt, iż nie po raz pierwszy Norris wyszedł gorzej na takim bezpośrednim pojedynku z Verstappenem, otrzymał interesujące pytanie o konieczność zmiany swojego stylu jazdy:
"To nie jest takie proste tak powiedzieć. Czy muszę wprowadzić jakieś zmiany? Tak, trochę bardziej muszę się dostosować. Czy jednak wszystko robię źle? Także nie. Miałem sporo przyjemności i szanuję tę walkę, jaką stoczyliśmy. Wciąż znajduje się na topie, a ja muszę go pokonać. Muszę zatem zmienić parę rzeczy, aczkolwiek nie całe podejście."
"Max jest prawdopodobnie najlepszy na świecie w tym, co robi. Gdy rywalizuję z przeciwko najlepszemu na świecie, nie będzie to łatwe do zrobienia. On ściga się w takim położeniu dłużej ode mnie. Zdecydowanie nie wykonuję swojej roboty perfekcyjnie, natomiast nie wykonuję jej źle."
"Są pewne kwestie, z jakimi się nie zgadzam, ale nadal chcę się ścigać. Nie chcę, by istniały zasady dotyczące absolutnie wszystkiego. Nie akceptuję po prostu tego, jak otrzymałem tę karę w poprzedni weekend i powiązanych z tym konsekwencji. To jedyna rzecz, jaka musi się zmienić. Jego intencje były klarowne i trudno mi z tym się pogodzić."
komentarze
1. ekwador15
absurdalne sędziowanie. koleś specjalnie opóźnia hamowanie, wie, że się nie zmieści a w wyniku tego atakaujący rywal Norris także. to samo bylo z Lewisem w Brazylii 2021. przeciez kiedy nie bylby atakowany Max ale Norris bylby blisko, to za takie wyjazdy bylaby kara wyjechania poza tor i zyskania przewagi dla kierowcy red bulla, bo zdobywasz cenne częsci sekundy szerzej pokonując tor. ale jak juz zyskasz przewagę przy bezposredniej obronie przed atakiem tym specjalnym niezmieszczeniem się w torze, to bez kar. absurd.
2. Jero
W sumie Lando ma rację, skoro wyprzedził Maxa już na prostej, to przecież Max był atakującym i nie zmieścił się w trakcie ataku w torze
3. Supersonic
@1. Kto jest winien zaistniałej sytuacji? Sędziowie czy przepisy?
4. giovanni paolo
W takim razie Verstappen atakował, przed "szczytem zakrętu" był z przodu czyli to teraz norris atakował i zaatakował poza torem, zyskując pozycję poza torem.
5. EnderWiggin
@3
Trudno powiedzieć kto jest winny. Winnej nie ma tylko jednej osoby czy tylko jednej strony.
Po części winę ponoszą sędziowie, którzy w przeszłości pozwalali Verstappenowi na tego typu zachowania i pozostawiali je bez konsekwencji i którzy wciąż pozwalają na tego typu zachowania Verstappena na torze, które są niedopuszczalne. Nie ustawili granic i teraz bardzo trudno jest im je utrzymać.
Przepisy też są odpowiedzialne za to jak wygląda obecna sytuacja, bo osoby odpowiedzialne za te przepisy wciąż nie wprowadzili do nich takich poprawek aby wykluczyć tego typu brzydkie zachowania kierowcy na torze. Gdyby zmodyfikowano przepisy tak aby zaradzić tego typu brzydkim zachowaniom kierowcy na torze, sędziowie musieliby wyciągać z nich konsekwencje.
Myślę, że winna też jest sama FIA, która od początku kreowała Verstappena na kogoś wybitnego, chcieli mieć nową twarz i gwiazdę, a co za tym idzie pozwalali Verstappenowi na więcej. W 2021 roku zrobili z niego nową twarz F1 robiąc z Niego sztucznie mistrza świata. Chcieli gwiazdy to ją mają, tylko kompletnie nad nią nie panują, a Verstappen robi co mu się żywnie podoba. FIA też mogła zrobić wiele aby do tego nie dopuścić, jednak pieniądze były ważniejsze.
Ostatnim winnym jest sam Verstappen, który nie potrafi się ścigać uczciwie i łapie się wszystkich możliwych brudnych sztuczek i zagrywek aby kosztem innych, osiągać swoje cele. Mentalność dziecka sprawia, że Verstappen albo dostaje to czego chce albo psuje całą zabawę bo nikt nie ma prawa się bawić jeśli On się nie bawi.
Najgorsze w tym wszystkim jest to że F1 w ogóle nie uczy się na błędach. Dokładnie tak samo postępowania z Hamiltonem, który od początku był kreowany na wybitną postać, pozwalano mu na więcej, F1 zrobiła z niego gwiazdę i twarz ligi, która miała przejąć pałeczkę po Michaelu Schumacherze. Tylko Hamilton nie jest kierowcą, który po trupach dąży do celów
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz