
Red Bull nie traci nadziei, ale do Australii nie jedzie z najszybszym bolidem
Zespół Red Bull nie miał problemów z przyznaniem się do faktu, że przedsezonowe testy potoczyły się dla niego nieco inaczej niż zakładano.Do komplikacji przyłożyły się zmienne warunki atmosferyczne i problemy z niezawodnością konstrukcji RB21, która ani razu nie była w stanie złożyć właściwego długiego przejazdu. Na wszystko nałożyły się niewidoczne gołym okiem zmiany w konstrukcji, które sprawiły, że ekipa Christina Hornera została dość mocno zasypana pytaniami o przygotowanie do nowego sezonu.
Po trzech dniach testów w Bahrajnie padok jest zgodny, że faworytem w pierwszych wyścigach powinien być McLaren, czyli mistrzowska ekipa, a tuż za nią ma znaleźć się nowy zespół Lewisa Hamiltona, Ferrari. Red Bull nie próbował nawet zaprzeczać takiemu scenariuszowi.
W komunikacie prasowym po testach zespół przyznał, że nie przebiegły one tak sprawnie, jak się spodziewał, a zmiana kierunku na jaką liczył nie sprostała póki co oczekiwaniom.
Obóz Red Bull daleki jest jednak od wpadania w panikę. Nie można zapominać, że konstrukcja RB21 stanowi ewolucję bolidu RB20, który jakoby nie było sięgnął w zeszłym roku po 9 zwycięstw. Być może nowy bolid wymaga jedynie odblokowania potencjału i znalezienia właściwych ustawień, co w Bahrajnie przysparzało sporo problemów ze względu na dość nieoczekiwaną aurę. Niska, jak na ten region, temperatura i nietypowe opady deszczu, do których doszedł też bardzo porywisty wiatr.
Christian Horner pytany o zmiany w nowym bolidzie, kilka dni temu przyznał, że tylko z pozoru są one niewielkie, a spora część elementów, która została zmieniona jest niewidoczna. W tym kontekście nie można zapominać, że za osiągi obecnych bolidów w dużej mierze odpowiada podłoga auta.
W podobnym stylu wypowiada się teraz Pierre Wache, dyrektor techniczny Red Bulla: "Otrzymaliśmy pewne informacje zwrotne, które są zgodne z naszymi oczekiwaniami - jeśli chodzi o reakcje samochodu oraz jego balans. Charakterystyka jest bardziej płaska niż szczytowa [w porównaniu do zeszłego roku]."
"Ale myślę, że wciąż mamy sporo pracy, aby wykorzystać potencjał auta. Obecnie trudno jest odpowiednio zbalansować bolid, ale testujemy różne rozwiązania."
"Pierwszy dzień [testów] był w porządku. [Drugiego dnia] nie udało nam się znaleźć optymalnego ustawienia. Mieliśmy też pewne problemy. Dlatego na ten moment trudno powiedzieć coś konkretnego o konkurencyjności."
Mimo stosunkowo niewielkich zmian widocznych gołym okiem Wache przekonuje, że tegoroczne poprawki są znacznie większe niż te wprowadzone między sezonami 2023 i 2024.
"Myślę, że różnice są większe niż te, które widzieliśmy pomiędzy RB19 a RB20 pod względem charakterystyki" mówił.
"Po zakończeniu sezonu z RB19 nastąpiła ewolucja. Kształt [RB20] zmienił się znacząco, ale koncepcja pozostała taka sama."
"Teraz jednak wyraźnie widać, że sposób, w jaki wydobywamy prędkość i charakterystykę auta, jest zupełnie inny."
Zmiana filozofii projektu miała sprawić, że zespół będzie miał podczas weekendów wyścigowych szersze okno pracy, gdyż ubiegłoroczna konstrukcja potrafiła być piekielnie szybka, ale w bardzo wąskim zakresie.
Konsekwencją takiego podejścia jest konieczność znalezienia i nauczenia się wszystkich ustawień auta od nowa, a na to zabrakło czasu w Bahrajnie.
Ekipa otwarcie przyznaje, że do Australii nie jedzie jako faworyt, ale nie traci nadziei, że w dalszej części sezonu jej decyzje okażą się opłacalne.
"Aby być konkurencyjnym, trzeba w pewnym momencie wydobyć z bolidu pełen potencjał poprzez sposób, w jaki się go wykorzystuje" mówił Wache.
"To, co dają nam [zmiany na 2025 rok], to trochę więcej możliwości w kwestii ponownego zbalansowania bolidu. Zajmuje to jednak więcej czasu, aby zrozumieć, która opcja jest najlepsza i myślę, że właśnie w takim procesie teraz jesteśmy."
"Myślę, że będzie ciasno" mówił Wache, odnosząc się do przewidywanego układu sił w stawce.
"Na ten moment nie wygląda na to, żebyśmy byli wystarczająco szybcy, ale zobaczymy później. Wygląda na to, że McLaren i Ferrari są szybsi."
komentarze
1. Rextrex
Jeszcze jakby ten McLaren był szybszy w przypadku Piastriego... Ale wiadomo, postawią na Lando (co w sumie jest słuszne, choćby na fakt, że jest z nimi od kilku dobrych lat).
2. goralski
Moja cierpliwość względem McLarena się kończy, tam wszyscy próbują być bardziej poprawni niż to warte. Zespół aspirujący do dwóch tytułów takie rzeczy, jak wspieranie nr 1 kosztem 2 kierowcy, powinien mieć rozpisany na kilka scenariuszy jeszcze przed rozpoczęciem sezonu...oni mentalnie dalej są przedszkolem F1
3. kawabandos
Spokojnie. Jeśli Norris mentalnie się nie poprawił, to taki bolid jak z końcówki wystarczy na mclarena. Zresztą od kąd mak zaczął mieć najszybsze auto, to przewaga Ver nadal rosła. Od Miami przecież nic nie odrobił bo z 50 zrobiło się 60. Ale Ferrari i Leclerc może być dużym zagrożeniem. Ja się nastawiam na walkę o MS między Ver, Lec i Nor. Kontruktorów na Ferr i Mclr.
4. kawabandos
Co prawda, to same 2 miejsca, nie wystarczyłby na Ver w zeszłym roku, ale na Norrisa już by wystarczyły same 3 miejsca.
5. HuskyContainer
@3 Zastanawia mnie dlaczego jednogłośnie wykluczasz Hamiltona z walki ?
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz