Formuła 1 zbliża się do końca sezonu, ale dla Lewisa Hamiltona nie będzie to łatwa przeprawa ku upragnionej przerwie po długim i trudnym sezonie. Brytyjczyk ledwo pogodził się z kontrowersyjną przegraną w zeszłym roku, a jego rany ponownie zostały rozdrapane przez informacje o przekroczeniu limitu budżetowego przez Red Bulla.
To właśnie ekipa z Milton Keynes i Max Verstappen rzucili w zeszłym roku twarde wyzwanie 7-krotnemu mistrzowi świata. Brytyjczyk przyjeżdżając na tor Yas Marina dysponował taką samą ilością punktów co Max Verstappen i miał ogromną szansę sięgnąć po rekordowy, ósmy tytuł mistrzowski.
Mając za sobą pewne zwycięstwo na torze Interlagos w Brazylii i w dwóch kolejnych rundach w Arabii Saudyjskiej i Katarze, zdominował również weekend w Abu Zabi, aby wszystko zostało wywrócone do góry nogami po wypadku Nicholasa Latifiego, do którego doszło w samej końcówce finałowego wyścigu i kontrowersyjnych decyzjach byłego już dyrektora wyścigowego Michaela Massiego.
Po tych wydarzeniach Hamilton wraz ze swoim przełożonym Toto Wolffem nie stawili się na oficjalnej gali wręczenia nagród FIA, a zawodnik przez dwa miesiące praktycznie odciął się od mediów, skupiając się na przemyśleniach w zaciszu rodzinnym.
Podczas gdy Brytyjczyk odpoczywał i próbował odbudować swoją wiarę w Formułę 1, media na całym świecie plotkowały, że ten może nawet przedwcześnie zakończyć swoją karierę.
Tak się nie stało. Hamilton postanowił powrócić i spróbować jeszcze powalczyć z Maksem Vertappenem. Szybko jednak okazało się, że Mercedes popełnił błąd przy projektowaniu bolidu W13 i ten na początku sezonu miał ogromne problemy z osiągami, a przede wszystkim efektem podskakiwania, którego nie przewidzieli inżynierowie.
Hamilton nie miał więc możliwość "odegrania się" na Verstappenie, który już w Japonii przypieczętował swój drugi tytuł mistrzowski.
Nieco wcześniej na padok została zrzucona medialna bomba o tym, że ekipa Red Bulla jest podejrzewana o przekroczenie limitu budżetowego. Dzień po zdobyciu drugiego tytułu mistrzowskiego przez Holendra Federacja potwierdziła, że Red Bull dopuścił się "nieznacznego" złamania przepisów finansowych.
To stanowiło kolejny cios dla Hamiltona i przywołało demony z przeszłości, gdyż jasne jest, że nawet niewielkie przekroczenie limitu mogło mieć wpływ na wyścig rozwojowy jaki zespoły Mercedesa i Red Bulla prowadziły w zeszłym roku, o czym nie raz już wspominali przedstawiciele Mercedesa.
Hamilton nie ukrywa, że informacja o przekroczeniu przez Red Bulla limitu wydatków w sezonie 2021, "wywołuje u niego trochę emocji."
"Udało się to już pochować i pójść do przodu i nagle to powraca. To tak jakbyś dostał kolejny cios" mówił w wywiadzie dla BBC. "To wszystko na nowo odżyło. I znowu trzeba było powrócić do fazy przejścia przez to i uporania się z tym."
Wydawać by się mogło, że po tym wszystkim co w ostatnich 12 miesiącach przeżył 7-krotny mistrz świata F1, ten nie chciałby przedłużać swojej umowy z Mercedesem, tym bardziej, że jeszcze nie tak dawno mówił iż nie wyobraża sobie siebie ścigającego się w F1 z 40-tką na karku.
Teraz jednak wygląda na to, że zmienił zdanie, a wizja ścigania się w takim wieku nie jest niczym nierealnym dla niego. Hamilton po raz pierwszy publicznie wspomniał iż chce przedłużyć umowę z Mercedesem, a wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się szef ekipy, Toto Wolff.
"Podpiszemy kolejną umowę" mówił. "Usiądziemy i przedyskutujemy wszystko w ciągu kolejnych kilku miesięcy."
"Moim celem jest kontynuowanie pracy z Mercedesem. Jestem z nim związany od 13 roku życia. To naprawdę moja rodzina. Mercedes-Benz był ze mną na dobre i na złe."
"Byli ze mną, gdy wyrzucano mnie ze szkoły. Byli ze mną, gdy przechodziliśmy przez wydarzenia w 2020 roku [kwestie dywersyfikacji i równouprawnienia w F1]. Byli ze mną podczas moich błędów i gdy przeżywałem wzloty i upadki."
"Naprawdę wierzę w tę markę. Wierzę w ludzi, którzy ją tworzą. Chcę być dla nich najlepszym kumplem, gdyż uważam, że możemy stworzyć jeszcze lepszą markę, bardziej dostępną, mocniejszą niż jest obecnie. Myślę, że mogę być tego częścią."
"Jeżeli chodzi o moje plany na przyszłość. Pod koniec każdego roku siadam i staram się przeanalizować sezon i to co będę robił w terminie trzech do pięciu lat. Ciężko jest przewidzieć co będzie się robiło za 10 lat."
"Ale gdzie siebie widzę? Co chcę robić? Jakie są moje cele? To wszystko się sumuje. Mam wiele biznesów. Odnoszą wiele sukcesów i mam wiele możliwości na zewnątrz."
"Ale chcę się ścigać. Uwielbiam to. Robię to od 30 lat i nie czuję, że muszę to zakończyć. Myślę, że zasługuję na utrzymanie tej posady. Cały czas chcę być lepszy."
"Mógłbym teraz to przerwać i mieć wiele innych zajęć, które sprawiłyby, że byłbym bardzo skoncentrowany i bardzo zajęty."
"Jestem tutaj z czystej miłości do pracy dla tej organizacji. Tak więc będziecie musieli ze mną jeszcze pożyć. Zostaniecie ze mną jeszcze przez jakiś czas."
28.10.2022 06:57
0
Cieszę się że HAM jeszcze pojeździ. Iron serio jest chory.
29.10.2022 08:23
0
To są tylko wyścigi, a daliście się spolaryzować jakby od tego zależało życie na planecie. Można wami manipulować jak marionetkami, nic w życiu nie osiągnięcie.
29.10.2022 08:36
0
@21 Hamilton twardy? Hahahaha Czy Schumacher kiedykolwiek tak nad sobą płakał jak ta ci.pa? Czy kiedykolwiek opowiadał o swoich bolesnych uczuciach i rozterkach? Nigdy. Przecież to jest najbardziej miękki driver w całej stawce a może nawet i w całej historii F1. Takiej cioty to nie pamiętam, a oglądam od 1989r. I proszę Cię, nie porównuj go z wielkim mistrzem Senną. Bo on nie ma z nim nic wspólnego. A wiesz dlaczego? Bo pan mistrz Senna, wielokrotnie wygrywał w nie najmocniejszym bolidzie ze stawki, czego Twój guru nigdy nie był wstanie dokonać. On wygrywa tylko w najmocniejszym sprzęcie. Taka jest prawda o jego talencie. Miło będzie patrzyć jak mistrz polityki i płaczu, stacza się na sam dół. Bardzo dobra decyzja.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się