Jakie skutki wywoła zaktualizowana dyrektywa ws. przednich skrzydeł?
Piątkowa decyzja FIA o nowych wytycznych ws. elastyczności przednich skrzydeł wywołała sporo kontrowersji. Wiele wskazuje na to, że będzie miała niebagatelny wpływ na sezon 2025.W miniony piątek doszło do nieczęsto spotykanej sytuacji w F1, ponieważ FIA jeszcze przed rozpoczęciem sezonu poinformowała o zaktualizowanej dyrektywie technicznej TD018. Odnosi się ona do elastyczności przedniego skrzydła. Zmniejszenie maksymalnego ugięcia z 15 do 10 milimetrów ma uniemożliwić ekipom stosowanie nieszablonowych rozwiązań.
Sama idea takiej zmiany jest jak najbardziej zrozumiała, biorąc pod uwagę to, ile kontrowersji pojawiło się na froncie elastyczności w 2024 roku. Problem polega jednak na tym, że zespoły wyprodukowały już elementy według starych wytycznych, bazując m.in. na grudniowych zapowiedziach Nikolasa Tombazisa.
Grecki inżynier nie przewidywał bowiem zwiększenia testów obciążeniowych dot. przednich skrzydeł, co niektórzy przyjęli za pewnik, że żadnych modyfikacji już nie będzie. Według doniesień AutoRacer.it w taką pułapkę miał wpaść Red Bull, który - wspólnie z Ferrari - jednoznacznie przeciwstawiał się trikom opracowanym przez McLarena czy Mercedesa.
Ponieważ jednak FIA ograniczyła się jedynie do wytycznych związanych z montażem dodatkowych kamer, Scuderia opracowała własne elastyczne rozwiązanie, które zostało wprowadzone w Singapurze. Efekt był znaczący, gdyż zespół był realnym zagrożeniem dla Pomarańczowych w walce o mistrzostwo świata.
Z kolei Red Bull - z powodu swoich problemów z RB20 - nie opracował odpowiednio sprężystego skrzydła i dopiero w zimę miał w to zainwestować mnóstwo środków. Z obawy na postęp rywali - zdaniem AutoRacer.it - to McLaren zaczął naciskać na Federację w kwestii zaostrzenia wskazówek, które pierwotnie wydano w 2023 roku.
Jednakże doniesienia z Półwyspu Apenińskiego kłócą się nieco z tym, co przekazały brytyjskie media. Serwisy Motorsport oraz PlanetF1 zgodnie podały, że od jakiegoś czasu - co najmniej od końcówki listopada 2024 roku - analizowano pomysł zmodyfikowania dyrektywy, o czym ekipy wiedziały od FIA.
Co więcej, Motorsport przekazał nawet, że Federacja planowała wprowadzić odświeżone wytyczne już w Australii, ale po interwencji niektórych drużyn odroczono to najpierw na Imolę, a finalnie na Barcelonę. Fakt, iż zmiany zaczną obowiązywać dopiero od 9. rundy sezonu na pewno wpłynie na układ sił.
Będzie to nie tylko spowodowane koniecznością porzucenia elastycznych sztuczek, ale też wprowadzeniem niezbędnych zmian w podłodze i samej wysokości jazdy. W innym wypadku zespoły będą narażone na powrót porpoisingu, co mieli przekazać anonimowi inżynierowie portalowi AutoRacer.it.
Ostatnią problematyczną kwestią jest rozwój pod kątem sezonu 2026, w którym dojdzie do olbrzymich modyfikacji w regulacjach technicznych. Zespoły, jakie nie poradzą sobie szybko z odświeżoną dyrektywą, będą musiały przeznaczyć sporo na to zasobów, co wpłynie na przyszłoroczne przygotowania.
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz