F1 potwierdziła rozmowy z trzema azjatyckimi promotorami

Plotki o organizacji kolejnych zawodów w Azji nasiliły się po bardzo udanym powrocie F1 do Chin. Wówczas pojawiły się wyraźne wskazówki o zainteresowaniu ze strony Tajlandii, Korei Południowej i... samych Chin i ewentualnej rundy w Guangdong.

Zostały one tymczasowo zastopowane przez pogłoski mówiące o tym, że Liberty Media chciałaby zorganizować kolejny wyścig w USA. Tym razem jako cel miała wybrać Chicago. Dość błyskawicznie wszelkie domysły w tej sprawie uciął serwis Motorsport, który podał, że włodarze serii nie chcą już dłużej skupiać się na amerykańskim rynku, przerzucając się na ten azjatycki.

Łączy się z tym wypowiedź Grega Maffei'a udzielona podczas czwartkowej imprezy F1 in Depth w Monako. Amerykanin wymienił nazwy trzech lokalizacji, z jakimi rozmawia Stefano Domenicali i spółka. Co ciekawe, nie ma w tym gronie ani Guangdong, ani Indii, o której w tym tygodniu wspomniał Joe Saward. Pojawiła się natomiast Indonezja:

"Mieliśmy szczęście, że po czterech latach byliśmy w stanie zorganizować rundę w Chinach. To był naprawdę sukces. Zainteresowanie w Chinach częściowo wzrosło z powodu kierowcy z tego kraju. Wyraźnie można zaobserwować tę tożsamość kulturową, gdy pojawia się zespół lub kierowca z danego państwa. Świetnie było zobaczyć taki rozwój w Chinach", powiedział CEO Liberty Media.

"Istnieje jednak spore zainteresowanie w całej Azji. Mamy zainteresowanie z wielu miast. Jak słusznie zauważyliście, chodzi o Tajlandię, Seul i pojawiło się też zainteresowanie ze strony Indonezji. Wiele miejsc chce gościć F1."

"Przeanalizowaliśmy, gdzie mieszczą się nasi kibice, gdzie takowi mogliby jeszcze być, kto mógłby zorganizować znakomity wyścig i kogo też, na niego stać. Sprawdziliśmy każde połączenie tych kwestii. Dość łatwo można stworzyć drugą rundę w południowo-wschodniej Azji."