"Jak zbudować samochód". Kultowa książka Adriana Neweya wreszcie w Polsce!
Polscy fani Formuły 1 pytali o nią od dawna. Wydana w 2017 roku książka "How to build a car" w końcu doczekała się tłumaczenia na język polski. Rusza przedsprzedaż słynnej już i cenionej w świecie F1 publikacji Adriana Neweya, która u nas trafi na półki w księgarniach 26 lutego nakładem Wydawnictwa SQN. Redakcją merytoryczną polskiego wydania zajął się Mikołaj Sokół.- - dostajesz jako pierwszy – czytasz jeszcze przed premierą!
- - atrakcyjne pakiety z kubkiem inspirowanym książką lub innymi gadżetami i publikacjami o F1
- - z kodem 3ZA2WYPRZ przy zakupie trzech produktów najtańszy otrzymasz GRATIS!
Fragment książki:
Do kolejnego zabawnego incydentu doszło na Monzy.
- Nigel, jak to jest, że jesteś w szykanie o tyle szybszy od Riccardo? - dopytywał Patrick.
- Cóż, to w sumie jest bardzo proste - odparł Nigel z szerokim uśmiechem. - Zbliżam się do krawężnika i zapieram ręce o ścianę kokpitu, żeby kierownica nie mogła odbić. Pomaga mi to utrzymać równiejszą linię.
Patrick poszedł z tą informacją do garażu Riccardo.
- Riccardo, musisz trzymać równiejszą, czystszą linię. W tym celu zaprzyj dłonie o kokpit.
Riccardo był gotów spróbować wszystkiego, więc zrobił, co mu poradzono. Gdy trzy okrążenia później wrócił do alei serwisowej, wierzchnią część rękawic w miejscu kłykci miał poznaczoną krwią. Kolejna zagrywka Nigela.
Jego tajemną bronią był tubalny głos z akcentem z Birmingham. Roztaczał wokół siebie jakąś taką śmiertelnie poważną aurę. Gdy jechał na prowadzeniu, zaczynał śpiewać przez radio piosenki dla dzieci: "Humpty Dumpty sat on a wall…" Tak dla rozrywki.
Pewnego razu jechał na prowadzeniu i śpiewał sobie pod nosem, gdy nagle zapadła cisza.
- Przegram ten wyścig - odezwał się po chwili przez radio.
- Dlaczego?
- Odpadło mi lusterko. Stłuczone lustro to bardzo zły znak.
Był naprawdę przesądny. Z radością jednak donoszę, że jego obawy okazały się bezpodstawne. Tamtego dnia wygrał.
Silverstone, nasz domowy wyścig, po raz drugi z rzędu dał nam szczególne powody do radości. Pod koniec Nigel miał 50 sekund przewagi nad jadącym na trzeciej pozycji Martinem Brundle'em. Drugie miejsce zajął oczywiście Riccardo. Prawdę powiedziawszy, dla kibiców ten wyścig musiał być dość nudny, jednak miejscowi wielbiciele "Naszego Nige'a" byli w ekstazie. Setkami napierali na barierki, by w końcu wbiec na tor. Nigel musiał się zatrzymać i wysiąść z samochodu na okrążeniu zjazdowym po tym, jak przy bardzo małej prędkości potrącił jednego z kibiców. Nazajutrz dostaliśmy list od tego pechowca. Pisał, że ma co prawda złamaną stopę, ale czuje się zaszczycony, iż obrażenia te zadał mu sam Nigel.
Trudnym wyścigiem natomiast było dla nas Grand Prix Monako. Nigel wywalczył pole position i pewnie prowadził w wyścigu do momentu, gdy na dziesięć okrążeń przed końcem obluzowało mu się tylne koło. Zjechał do garażu, gdzie mu je zmieniliśmy, ale trwało to na tyle długo, że Senna zdążył wyjść na nieznaczne prowadzenie. Nigel był szybszy od Senny pewnie o jakieś trzy sekundy na okrążeniu, lecz pomimo spektakularnej jazdy i nieustannego pokazywania się Brazylijczykowi w lusterkach nie zdołał go wyprzedzić. Senna był zbyt mądrym kierowcą, by zostawić Nigelowi miejsce.
Po wyścigu znaleźliśmy przyczynę poluzowania się nakrętki. Mechanik przytrzasnął nią jeden ze sznurów mocujących koc grzewczy. Gdy nakrętka została przykręcona, przecięła sznur, ale jego resztki utkwiły między kołem a osią. W czasie wyścigu sznur się powoli ścierał, nakrętka się poluzowała i skończyło się, jak się skończyło. W Formule 1 można się wyłożyć na tak wielu różnych drobiazgach… dokładnie takich jak ten.
To była wielka szkoda, ponieważ w sześciu moich sezonach w Williamsie ani razu nie wygraliśmy Grand Prix Monako. Jasne, że najważniejszy jest tytuł mistrza świata, ale spośród pojedynczych wyścigów najbardziej prestiżowym jest właśnie Monako. To tam można liczyć na największy blichtr, największe wyniki oglądalności, to tam przyjeżdżają wszyscy sponsorzy… Niestety, nam Monako zawsze się wymykało.
Poza tym jednak dominowaliśmy przez cały sezon. Nigel zapewnił sobie tytuł mistrza świata na Węgrzech, a my tytuł w klasyfikacji konstruktorów w Belgii. Panowała znakomita atmosfera. Nie myślałem wtedy o "chwale" i nadal nie myślę w tych kategoriach, ale nie będę zaprzeczał - świadomość uzyskiwania najlepszych wyników w najbardziej zawansowanym technologicznie sporcie na świecie, zwycięstwa w wyścigach i tytuł mistrza świata dają dużą satysfakcję. Zacięta rywalizacja o tytuł mistrzowski jest zazwyczaj skrajnie stresująca i wyczerpująca, ale nie tym razem. Czułem się wspaniale.
Do dzisiaj zadziwia mnie, jak bardzo pierwszy sukces wyróżnia się na tle innych. Doskonale pamiętam, jak po pierwszym zwycięstwie Riccardo szedłem przez lotnisko w Mexico City. To osiągnięcie postawiłbym na równi z narodzinami moich dzieci. Wiem, że nie powinienem tak pisać, ale we własnej obronie chciałbym dodać, że do tego celu prowadziła cała moja droga życiowa - od pierwszych rysunków, które robiłem jako dziecko, przez modele, aż po objęcie kierownictwa nad projektowaniem samochodu wyścigowego, który wyjeździł tytuł mistrza świata Formuły 1.
Pamiętam, że pomyślałem sobie wtedy: to jeden z najwspanialszych dni w moim życiu.
O książce:
Adrian Newey - najlepszy na świecie projektant w Formule 1 i niewątpliwie jeden z najwybitniejszych brytyjskich inżynierów - spisał swoje fascynujące wspomnienia.
Ta wyjątkowa, długo wyczekiwana przez polskich fanów F1 książka opisuje historię jego niezrównanej 35-letniej kariery w Formule 1. Opowiada o samochodach, które Newey zaprojektował, o kierowcach, z którymi współpracował, wreszcie o wyścigach, w których miał swój udział.
Adrian jest prawdziwym geniuszem projektowania, od najmłodszych lat dążył do tego, by jego myśli przybierały konkretną formę i kształty. Pierwsze projekty zaczął kreślić już w wieku 12 lat, a podczas letnich wakacji poszedł na kurs spawania. Opisuje kolejne etapy swej kariery zawodowej, od IndyCar aż po bezprecedensowe sukcesy w Formule 1, a przy okazji w rzetelny, ciekawy i zabawny sposób wyjaśnia, jak tak naprawdę działa samochód.
Projektował maszyny dla takich kierowców jak Mario Andretti, Nigel Mansell, Alain Prost, Damon Hill, David Coulthard, Mika Häkkinen, Mark Webber czy Sebastian Vettel, zawsze stawiając sobie jeden cel: sprawić, by samochód był szybszy. Jego kariera to pasmo niespotykanych sukcesów, ale bywały one przeplatane tragediami – zapewne największą z nich była śmierć Ayrtona Senny, gdy ten był kierowcą Williamsa.
Książka została pięknie zilustrowana niepokazywanymi dotąd grafikami. Historia Adriana pokazuje, dlaczego Formuła 1 jest tak ekscytująca – bo wymaga całkowitego zjednoczenia człowieka z maszyną, poszukiwania doskonałego połączenia stylu, wydajności i szybkości.
Książkę polecają:
Niełatwo jest zrozumieć geniusza, ale warto go jak najlepiej poznać. Kim jest i skąd się wziął człowiek, którego samochody wygrały ponad 220 wyścigów Grand Prix i zdobyły 26 tytułów mistrzowskich w Formule 1? Kulisy pracy i kariery tak wyjątkowej postaci, jaką jest Adrian Newey, to lektura obowiązkowa nie tylko dla tych, którzy równania Naviera-Stokesa rozwiązują w pamięci i potrafią zademonstrować efekt Coandy przy pomocy odkurzacza oraz piłeczki pingpongowej. W jego przypadku określenie „guru” wcale nie jest na wyrost: w erze komputerów i symulacji żaden inny projektant nie ma w pojedynkę tak dużego wpływu na szybkość i wydajność samochodu F1. Do tego, niczym ostatni dinozaur, posługuje się staromodną deską kreślarską. A kiedyś wydalono go ze szkoły…
Mikołaj Sokół
Adrian Newey jest największym inżynierem Formuły 1 czasów nowożytnych. W erze, w której zespoły są złożonymi organizacjami liczącymi ponad 1000 osób, on nadal może zrobić różnicę i zbudować zwycięski samochód. Ta książka to jego klasa mistrzowska.
Marcin Budkowski
Adrian ma wyjątkowy dar rozumienia kierowców i samochodów wyścigowych. Rywalizuje niezwykle zacięcie, ale potrafi przy tym świetnie się bawić.
Damon Hill
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz