Brundle: Hamilton i Alonso wciąż żywią do siebie urazę
Były kierowca F1 odniósł się do jazdy i komentarzy byłych mistrzów świata z GP Monako. Brytyjczyk nie ma wątpliwości, że mając w pamięci dawne zawirowania pomiędzy tą dwoją, nadal mają na pieńku.Tegoroczna runda w Monte Carlo przyniosła kolejną odsłonę rywalizacji między Fernando Alonso a Lewisem Hamiltonem, która dostarczyła oczywiście ciekawych wrażeń. Ponownie to Hiszpan skutecznie blokował Brytyjczyka, wykorzystując wąską nitkę monakijskiego obiektu.
Jego tempo było na tyle wolne, że momentami jechał 4 sekundy wolniej niż liderzy wyścigu. Powodowało to więc niesamowitą frustrację u siedmiokrotnego mistrza świata, ale też wśród przedstawicieli Mercedesa. Toto Wolff pokusił się nawet o stwierdzenie, że Alonso jechał tempem bolidu F2.
40-latek nic sobie jednak nie robił z narzekań Hamiltona i dopiero po komunikacie o karze dla Estebana Ocona przyśpieszył. Po zawodach swoją wolną jazdę tłumaczył chęcią zadbania o pośrednie opony, ale Martin Brundle uważa, że stał za tym inny powód. Zdaniem Brytyjczyka, Alonso ponownie chciał napsuć trochę krwi Hamiltonowi, pamiętając wydarzenia z sezonu 2007, gdy byli zespołowymi partnerami:
"Norris miał luksus w postaci dodatkowego pit-stopu tylko, dlatego że Fernando Alonso wszedł w - niezbędny w tamtym momencie - tryb oszczędzania ogumienia. Reszta stawki jechała więc za nim w kolejce, począwszy od naprawdę sfrustrowanego Lewisa Hamiltona", napisał były kierowca F1 w swoim felietonie dla Sky Sports.
"Z wypowiedzi Fernando - "to nie mój problem" - można odnieść wrażenie, że wciąż między nimi iskrzy po wspólnym sezonie startów dla McLarena w 2007 roku. Nieoczekiwanie potem Fernando przyśpieszył i chcąc utrzymać swoje 7. miejsce, przejechał trzecie najszybsze okrążenie wyścigu."
Poirytowanie Hamiltona mogło być też związane z tym, że po raz kolejny przegrał ze swoim nowym partnerem, George'em Russellem. 37-latek musiał uznać wyższość młodszego kolei szósty raz z rzędu. W Monako zawodnik z King's Lynn stoczył ciekawą walkę z Lando Norrisem o 5. lokatę, z której ostatecznie wyszedł zwycięsko. Brundle pochwalił ich za tę rywalizację:
"George Russell znów popisał się znakomitą jazdą, by dowieźć 5. pozycję dla Mercedesa. Wjechał na metę zaledwie 0,2 sekundy przed Norrisem z McLarena, który zrobił najszybsze "kółko" na swoich świeżych pośrednich oponach. A trzeba pamiętać o tym, że założył je dopiero na 51. okrążeniu tego wyścigu, który zakończył się ostatecznie po 64."
komentarze
1. Aeromis
ALO i HAM to nie są młodzi chłopcy, zadry mają już dawno za sobą. Brundle, dorośnij, toż do klikbajt dla młodzieży i emocjonalnych oszołomków.
2. Faustus
Prawdę, świętą prawdę i g**** prawdę zna tylko Alonso.
3. belzebub
Tą urazę między tymi dwoma kierowcami to co chwila głównie ci, którzy lubią odgrzewane stare kotlety. Różne portale informacyjne to podchwytują i tradycyjnie wyolbrzymiają. Hamilton i Alonso są w różnych konkurencyjnych zespołach i logiczne że będą ze sobą rywalizować. A doszukiwanie się tutaj drugiego dna jest dziecinne.
4. belzebub
"Tą urazę między tymi dwoma kierowcami to co chwila wyciągają..."
5. sliwa007
Z wypowiedzi Alonso z ostatnich miesięcy a nawet lat jasno można wyczytać, że dalej nie potrafi sobie poradzić z sukcesami jakie ma na swoim koncie Hamilton. To się nadaje do leczenia u specjalisty, kibicowałem Alonso od samego początku i w sumie dalej trzymam za niego kciuki, ale na stare lata zrobił się po prostu żałosny.
Pamiętam czasy gdy Vettel zdobywał tytuły jeden po drugim, wtedy również Alonso miał dużo do powiedzenia, oczywiście o Vettelu i oczywiście nie były to pochwały. Wtedy nawet próbował zjednoczyć się z Hamiltonem w tej "wojnie" z Vettelem. Później to Hamilton zaczął dominować, więc "sojusz" się skończył i Alonso zaczął umniejszać sukcesom Hamiltona.
Mówiąc krótko - ten typ tak ma, Schumacher słaby, Vettel słaby, Hamilton słaby tylko wielki Alonso trzyma poziom.
Alonso równie dobrze mógłby być na miejscu Vettela czy Hamiltona i też miałby kilka tytułów więcej, ale życie potoczyło się inaczej i został z "marnymi" dwoma tytułami. Tutaj na jego miejscu wypadałoby schować swoją urażoną dumę i przynajmniej przed kamerami zachowywać się z klasą, niestety nie potrafi tego zrobić.
6. belzebub
@5 "Z wypowiedzi Alonso z ostatnich miesięcy a nawet lat jasno można wyczytać, że dalej nie potrafi sobie poradzić z sukcesami jakie ma na swoim koncie Hamilton. To się nadaje do leczenia u specjalisty..."
Przytocz te słowa, w których wprost wytyka sukcesy Hamiltona. Tak się składa, że takie osoby jak Ty wyciągają zdania wyrwane z kontekstu które pasują do wybranych poglądów. Tak się składa, że ostatnio w temacie Hamiltona stwierdził to co wiadomo od dawna, że bolid ma duży wpływ na zdobycie mistrzostwa, ale z drugiej strony stwierdził, że Hamilton na te tytuły zasłużył. Tylko Ty i Tobie podobni wyciągają swoje błędne wnioski.
Rozumiem, że masz ukończoną specjalizację, że kierujesz kogoś do specjalisty? Raczej nie, a może to Ty potrzebujesz porady lekarskiej, bo widać temat Alonso stał u Ciebie obsesją...
7. Aeromis
@4. belzebub
Jak tak już uściślasz, to jeszcze jedno, to popularny błąd: tę urazę. W rodzaju żeńskim końcówka zaimka jest taka jaką ma po rzeczownik po odmianie, np.:
Z tą urazą dalej nie pogadamy
Tę urazę zachowam dla siebie.
8. mirror_to_ja
Wrócić do F1, żeby udawać ślimaka..... albo dwa ślimaki hehe
9. Manik999
Bawią mnie teksty, w których Ferdek robi coś na przekór Lewisowi, bo niby dalej "chowa urazę". A jaką on ma chować urazę do gościa, który był debiutantem i starał się spisać najlepiej, jak potrafił? A, że mu szło bardzo dobrze, to co? Hiszpan miał z tego powodu go nie lubić? Konflikt to był między Ferdkiem a Ronem Dennisem. Ale to było dawno, bo w 2015 roku powrócił do współpracy z nim. Media, a w szczególności brytyjskie (swoją drogą bardzo stronnicze i nieobiektywne) jak zwykle szukają "dziury w całym", a fanatycy jednego bądź drugiego kierowcy im wtórują. Kiedyś nawet było to śmieszne, ale dziś tylko żałosne...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz