komentarze
  • 1. Biziscoot
    • 2024-03-09 23:44:46
    • *.proneteus.pl

    Brawo Oliver, kolejny młody talent.

  • 2. wro40i4
    • 2024-03-10 00:27:41
    • *.

    To tylko pokazuje jak łatwa (w świecie wyścigowym) jest obecna F1. W latach 90-2009 dawno skończyłby wyścig jak Stroll.

  • 3. artur2-74
    • 2024-03-10 10:01:47
    • *.core.ynet.pl

    Dokładnie jak kolega mówi. Co nie zmienia faktu że chłopak pokazał potencjał.
    Boli mnie to że ferrari zakontraktowało Hamiltona ..... To wygląda jakby Hamilton odchodził na emeryturę do jakiegoś sobie tam zespołu...zmarnuje tylko miejsce przez dwa lata.....a mógłby tam się znaleźdź taki młody z potencjałem.....którego upchną do zespołu satelickiego i zmarnują

  • 4. yaiba83
    • 2024-03-10 10:19:50
    • *.8.161.115.ipv4.supernova.orange.pl

    @2 Właśnie jak łatwa w prowadzeniu jest pokazali doświadczeni kierowcy... Zhou, Stoll, Logan, Norris, Alonso...

  • 5. ElKivikos1981
    • 2024-03-10 12:16:08
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    @2 Wsiądź do takiego bolidu i pojedź xD

  • 6. artur2-74
    • 2024-03-10 12:39:09
    • *.core.ynet.pl

    Kolega. wro40i4 dobrze napisał o prowadzeniu obecnych bolidów ...w nawiasie dopisał (w świecie wyścigowym) ...A wy pienicie się i wsadzanie siebie do bolidów.

  • 7. Vale 46
    • 2024-03-10 12:59:59
    • *.cable.smsnet.pl

    moje zdanie jest takie, że po jednym wyścigu, robienie z chłopaka gwiazdy, to błąd :( z pewnością wykorzystał szansę od losu, pojechal dojrzałe, nie popełniał błędów i chwała mu za to, ale za wcześnie na to aby robić z niego bohatera, poza tym on ma dopiero 18 lat, a już jest bardzo wysoki (jak na kierowcę ) nie trzeba nikomu tłumaczyć, że w tym sporcie wzrost atutem nie jest :(

  • 8. brain87pl
    • 2024-03-10 17:16:23
    • *.124.126.11.rybnet.pl

    Z jednej strony faktycznie prowadzenie bolidów dziś może być łatwiejsze niż kiedyś, z drugiej pamiętajcie że 20 lat temu nie było tak zaawansowanych symulatorów, a później długi czas nie korzystano z nich tak powszechnie jak obecnie. Dlatego dziś znacznie łatwiej przygotować zawodników do startów w F1. Nie zdziwiłbym się gdyby niektórzy dzisiejsi debiutanci mieli "przejechanych" więcej kilometrów niż zawodnicy którzy spędzili 2-3 sezony w Formula 1 20 lat temu.

  • 9. Ram_zes39
    • 2024-03-11 10:08:08
    • *.8-4.cable.virginm.net

    2. wro40i4- Widziałeś zagłówek Bearmana po wyścigu? Jak był odgnieciony od głowy? Więc nie mów że to jest łatwo bo tobie lub mnie by tam urwało łeb od przciążeń - i nie zgodzę się również że kiedyś było trudniej. Poprostu była inna mentalność i nikt dzieci do bolidów nie wsadzał, bo były one wtedy śmiercionośne- nie było tyle stref bezpieczeństwa itp. . Spędził dużo czasu w symulatorze to wiedział co i jak, dodatkowo znał tor dobrze, chłopak miał PP w F2.

  • 10. Syrenka
    • 2024-03-11 18:01:37
    • *.datapacket.com

    Wyścigów F1 od dłuższego czasu nie oglądam. Ale patrząc na ich skróty to jedyne, co przyciąga uwagę to wyłącznie malowanie i ciągłe zmiany nazw zespołów.

    8. brain87pl - co do symulatorów, to masz rację. Dawniej mało kto miał peceta w domu, o Internecie czy PlayStation z realizmem na miarę filmów Spielberga nawet nie wspominając. Dzisiaj odpalasz kompa i czujesz się jak prawdziwy piłkarz :-) :-) no może, nie czujesz aż takich fizycznych przeciążeń, ale odczucia emocjonalne masz mniej więcej porównywalne

    4. yaiba83 - dwadzieścia lat temu było mnóstwo utalentowanych kierowców, którym w Formule 1 się nie powiodło (Tarso Marquez, Enrique Bernoldi, Ricardo Zonta). Kojarzymy ich "powszechnie" jako "niewypały", ale jednocześnie zapominamy o tym, że wtedy talent odgrywał większą rolę i trzeba było wybierać ze sporego grona kierowców. Tacy kierowcy, jak Fernando Alonso, Kimi Raikkonen czy Jenson Button mieli po prostu więcej szczęścia. Może ten wpis będzie zaskakujący, ale zwróć uwagę na to, że na przełomie tysiącleci menedżerowie i szefowie zespołów do dyspozycji mieli pokolenie przełomu lat 70. i 80. Jeżeli jednych zaprosili do dalszej współpracy, to kolejnym musieli podziękować. I to było w czasach, w których podpisanie kontraktu między kierowcą a szefostwem wymagało od wszystkich sporego ryzyka. Kierowca musiał siłą rzeczy udowodnić swój talent, bo raz: nie chciał przetracić swoich zainwestowanych pieniędzy, bo dwa: kierownictwo nie chciało się na nim zawieść. Wtedy debiutowano w marnych zespołach jak Arrows czy Minardi, a mimo tego ładowano niemałe pieniądze na cały ten interes. O tym, że Nando i Iceman byli utalentowani to się już dobitnie przekonaliśmy. Ale gdyby postawiono na innych zawodników, to ci inni, przynajmniej moim zdaniem, święciliby radość z pokonania Schumachera w połowie lat 2000. Dzisiaj, niestety, nawet jak miałbyś pod ręką dwudziestu megautalentowanych kierowców, to i tak zatrudnisz po znajomości tego dwudziestego pierwszego, a tamtym po kolei odmówisz współpracy.

    Niepokojącym problemem oczywiście są płatni "terroryści" (wróć! kierowcy). Chociaż ciężko już tak mówić o zawodnikach (??? no w sumie warto się podrapać po czuprynie, bo a'nóż to ostatnie określenie jest bardziej prawidłowe, czyżby?). No bo przecież, jak Twój tadko jest jakiśtam bossem czy influancerem, to na chłopski rozum: i Ciebie w F1 ma zabraknąć???

    Żeby rozwiązać problem pay-driverów, najpierw należy rozwiązać problem pay-bossów. To jest źródło obecnej bylejakości F1. Popatrzmy na to, kto obraca się w kręgach tego sportu. To są właściciele linii lotniczych, liderzy sieci komórkowych, kierownicy przedsiębiorstw napojów energetycznych, czyli po prostu zwyczajni biznesmeni niemający nawet związków ze sportem motorowym. To nie są zwykli sponsorzy. To są dyrektorzy. To są cwani ludzie, którzy w trosce o swoje ego wolą posadzić "swoich, nieutalentowanych" aniżeli "nieswoich, utalentowanych".

  • 11. Appelsin
    • 2024-03-11 20:43:22
    • *.mbb.telenor.dk

    @10. Pay driverzy byli zawsze. Formuła 1 była i jest sportem dla bogatych lub ew. wyższej klasy średniej. Kierowcy mieli i mają własnych sponsorów bo inaczej się nie da debiutować.
    Ja powiedziałbym, że teraz próg wejścia jest teoretycznie niższy, dzięki szkółkom i programom juniorskim dla młodych talentów.

  • 12. brain87pl
    • 2024-03-12 10:31:54
    • *.124.126.11.rybnet.pl

    @10. Chciałbym doprecyzować co miałem na myśli pisząc o symulatorach. Owszem te dostępne dla zwykłego zjadacza chleba są dziś całkiem niezłe i dają jakaś namiastkę uczuć czy emocji. Ale ja miałem głównie na myśli symulatory w zespołach, które mają odwzorowywać rzeczywiste bolidy. Warto sobie przypomnieć wypowiedź Toto Wolffa który chwalił Micka Schumachera że ten całą noc pracował w symulatorze nad ustawieniem bolidów dla Hamiltona i Russella. Zdaje sobie sprawę że Toto Wolff trochę wtedy popłynął, ale mimo wszystko wskazuje to że bolidy i symulatory są do pewnego stopnia porównywalne i doświadczenie z symulatorów nawet jeżeli nie w całości to przenosi się do umiejętności na torze. Dlatego podejrzewam że rezerwowy kierowca, który ćwiczy na symulatorach może mieć już całkiem nieźle wyrobioną pamięć mięśniową i ogólne rozeznanie bolidu F1 czy jego zachowania w różnych warunkach.

  • 13. Igor
    • 2024-03-12 13:42:23
    • *.telekomunikacjawschod.pl

    Nawet Kubica powiedział że kiedyś było ciężej mimo kontroli trakcji.

  • 14. alfaholik166
    • 2024-03-15 10:02:05
    • *.gdansk.vectranet.pl

    Próbując rozstrzygnąć dylemat czy bolidy były łatwiejsze w prowadzeniu dziś czy kiedyś należałoby chyba jeszcze rozszerzyć tę kwestie o to co dla kogo jest łatwe :-) Chodzi mi o to, że gdyby pierwszy lepszy kierowca z licencją wyścigową miał możliwość potestować sobie McLarena Senny a potem wskoczyć do Ferrari Leclerca to w ogarnięciu maszynerii na torze musiałby zwracać uwagę na inne elementy, które wymuszają określoną technikę prowadzenia.

    Dużo można byłoby mówić o tym dlaczego Michaelowi Schumacherowi nie wychodziła za dobrze jazda Mercedesem W 02 czy W 03 i dlaczego z taką regularnością był objeżdżany przez Nico Rosberga. Niby "Schumi" był przyzwyczajony do "trudnych" w prowadzeniu bolidów ze swoich czasów, więc tym bardziej powinien był z łatwością wyciskać wszystko z maszyny nowej generacji. Pamiętam jednak ten nieszczęsny kanał F w tych bolidach i ten "entuzjazm" wymalowany na twarzy Michaela kiedy dla jakiegoś programu adresowanego do fanów F1 przybliżał charakterystykę bolidu którym przyszło mu jeździć.

    Do dzisiaj mam jakieś takie nieodparte wrażenie, że przyszło mu jeździć bolidami, które pod względem charakterystyki kompletnie mu nie odpowiadały i których nie był tak nauczony jak juniorzy z obecnych akademii wyścigowych, które stanowią bezpośrednie zaplecze dla F1.

Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo