komentarze
  • 39. Fanvettel
    • 2017-03-27 22:40:39
    • *.IP.cloudmosa.com

    Ciekawe jak Alonso spisze się przed własną publicznością .

  • 40. dexter
    • 2017-03-28 01:15:45
    • *.dyn.telefonica.de

    @33

    Nie! Ja nie wiem czy Ty w ogole zdajesz sobie sprawe jaka skale mial caly incydent ? To nie byl tylko szantaz na Dennisie, lecz afera odbila sie w negatywny sposob na calym koncernie Mercedesa. A co w ksiazce pisze nie wiem, poniewaz nie czytalem takich ksiazek.

    Cytuje slowa: „albo wypuscisz mnie z podpisanej umowy, albo zaczne kablowac“ - uwazasz takie zachowanie za stosowne ? Dennis postapil tak, jak kazdy inny szef w podobnej sytuacji. Tzn. nie poszedl na zadania i szantaz pracobiorcy tylko poinformowal FIA. Sek w tym, ze bez informacji cala sprawa nie wyplynela by do publicznej wiadomosci.

    Co do umiejetnosci Hiszpana za kierownica nikt nie ma zadnych watpliwosci (absolutny top). Jest tylko jeden maly problem... Alonso podczas wizyty w fabryce w Woking zapewnial ze ma tylko jeden cel: chce zostac mistrzem swiata z McLarenem. Flavio Briatore, ktory nadal w tle kieruje losem Hiszpana mowi, ze jego podopieczny ma wazna umowe z McLarenem do konca 2017 i absolutnie nie jest do wziecia (w koncu milionowa prowizje managerska trzeba od Mercedesa skasowac). Briatore nawet skarzy sie ala: „dlaczego Alonso zawsze wrzucany jest na pierwszy plan ?“

    Sek w tym, ze Briatore byl jednym z pierwszych ludzi ktorzy po rezygnacji Rosberga zameldowali sie u Toto Wolff'a. On chcial pociagnac za wszystkie mozliwe drazki aby ulokowac Hiszpana w Mercedesie. I to nie byl tylko Briatore, poniewaz Alonso sam chcial zasiasc za kierownica Merca.
    Alonso chce wygrywac, nic wiecej ! Mity o zespole: cale bla bla bla - nie sa nic warte, poniewaz nic mu nie daja.

    Problem lezy w tym, ze on chcialby byc w Mercedesie i wszystko probowal aby sie do Mercedesa dostac. Glupie jest tylko to, ze McLaren nie pozwoli mu po prostu tak tylko odejsc, a Mercedes nie chce go az tak, jak by Alonso sobie tego zyczyl. O wlasnych umiejetnosciach Hiszpan nie musi w Mercedesie nikogo przekonywac, ale kombinacja w polaczeniu z Lewisem jest wybuchowa.

    W 2007 obaj jezdzili razem w McLarenie. Partnerstwo zakonczylo sie odejsciem Hiszpana po zaledwie roku wspolpracy i najwiekszym skandalu technicznym w historii F1. Caly szantaz zainicjowany przez Alonso kosztowal Mercedesa 100 mln. dolarow! - a takich rzeczy nie mozna zapominiec. Przynajmniej nie zapomina sie w Zarzadzie Daimlera, ktory podczas podejmowania decyzji personalnych zasiada takze przy stole.

    Glupi jest takze fakt, ze nic nie mozna utrzymac w tajemnicy. A wiec Biatore i Alonso musza w odpowiedni sposob reagowac, tzn. podjac srodki zaradcze aby samemu nie wyjsc na glupca i uspokajac McLarena. Po prostu reagowac tak, jak by nic sie nie stalo. Choc, po tym oswiadczeniu ktore teraz padlo, pozaru chyba tak szybko nie da sie ugasic. Sek w tym, ze McLaren w slowa Alonso tez juz nie wierzy. Ale McLaren potrzebuje Hiszpana - i to bardzo potrzebuje ...

    Trzeba pamietac, ze licencjonowany zawodowy kierowca wyscigowy ogolnie w F1 podpisuje 5 kontraktow. Tzn. caly pakiet miedzy kierowca a zespolem wyscigowym sklada sie z pieciu umow.
    *umowa kierowcy wyscigowego
    *umowa zwiazana z testami
    *umowa marketingowa
    *umowa reklamowa
    *dodatkowa umawa z klauzulami ktora odnosi sie do wszystkich 4 umow.

    Kazda umowa zalezna jest od sukcesu i polaczona jest z pozycja kierowcy w klasyfikacji kierowcow - i/albo pozycja w klasyfikacji konstruktorow. Co to oznacza ? W normalnym przypadku kierowca podpisuje umowe dwuletnia albo trzyletnia. Kazdy licencjonowany zawodowy kierowca wyscigowy daje sobie zagwarantowac, ze w dowolnym momencie moze rozwiazac umowe jesli zespol na koncu sezonu nie zdobedzie odpowiedniej pozycji w klasyfikacji konstruktorow. Taka gwarancja jest jedynym rozwiazaniem aby przez lata nie ugrzeznac w zlym zespole i docierac do mety na tylnych pozycjach. Kazda umowa jest wypelniona przeroznymi opcjami. W malych zespolach zawsze wpisana jest klauzula wyjsciowa za oplata, jesli jakis topowy zespol bedzie zainteresowany. Niektore umowy sa tak skonstruowane ze umowa automatycznie zostaje przedluzona gdy pewna pozycja w klasyfikacji kierowcow -albo konstruktorow zostanie osiagnieta.

    Kazda negocjacja jest gra w pokera, poniewaz a) w gre wchodza milionowe kwoty b) trzeba sobie zostawic wszystkie furtki otwarte c) zawsze podczas gry w pokera (prowadzac negocjacje) rozgrywa sie karty z wieloma graczami.

    Mercedes wlasciwie ma taka polityke, ze zawsze jest w stanie poswiecic wolniejszego z dwoch kierowcow jesli bedzie mial opcje zakontraktowania topowego zawodnika. Jesli zespol jest przekonany do topowego zawodnika to aspekt finansowy mozna ciagnac do granicy bolu.

    I to nie jest tak ze zespol w F1 tak sobie wypusci z umowy topowego zawodnika jesli widzi ze bezposredni konkurent bedzie zagrozeniem. Podobnie jak jeden topowy kierowca (jesli bedzie dysponowal takim wpisem w umowie, a klauzule sa roznorodnie skonstruowane), moze innego kierowce w szczegolnym przypadku legalnie posrednio zablokowac.

  • 41. dexter
    • 2017-03-28 01:24:41
    • *.dyn.telefonica.de

    * jakby Alonso sobie tego zyczyl.

  • 42. St Devote
    • 2017-03-28 01:55:25
    • *.static.korbank.pl

    Dla Alonso sens ma przejście tylko do jednego z trzech zespołów: Mercedesa, Ferrari lub RedBulla. Jak ktoś wierzy, że majstra można zrobić w ciągu najbliższych 3 lat w jakimś Williamsie czy Renault, to jest ultrasem optymizmu. Przechodzenie do takich zespołów jest nie dla takiego przekwitającego mistrza jak Hiszpan. I teraz pytanie co z tego jest realne i na ile.

    W RedBullu nie lubią Alonso, nie potrzebują go i stawiają na swoich młodych, którzy są tańsi i bardziej perspektywiczni - czyli odpada. W Mercedesie teoretycznie jest fotel Bottasa, ale jeśli on się rozkręci i zacznie jeżdzić jak Rosberg, to po co im stary Alonso? Od wygrywania mają Hamiltona, więc dopóki Hamilton tam rządzi, to Alonso mógłby być tylko batem zarządu na jego niepokorne zagrywki - ale jakoś na razie konflikt się nie zapowiada i przysłowiowy Murzyn robi swoje.

    Zostaje więc Ferrari. Plusem jest to, że w Ferrari zostały pieniądze Alonso - czyli Santander. Teoretycznie Raikkonen jest do odstrzału, ale znowu P1 to Vettel i jak zacznie wygrywać, to będzie chciał za plecami mieć śpiącego misia, który od biedy będzie punkty dowoził do zespołowego majstra. Vettel nie lubi Alonso i na bank będzie blokował powrót kolesia, za którego przeszedł do Ferrari.

    Alonso jest więc w asturskiej niebieskiej d. i nadaje się jedynie jako straszak na jedynki w topowych zespołach. Tylko nie ma na razie kogo i po co straszyć. Cała nadzieja, że taki Machiavelli motorsportu jak Flavio uknuje jednak jakąś intrygę i Hiszpan wróci do gry o tytuły. Po tych 4 latach okazuje się, że zapaść McLarena jest szkodliwa dla całego sportu i topowych kierowców w szczególności, bo nagle ubyło dwóch foteli które regularnie liczyły się w walce o podia. Jak to trafnie podsumował Fernando - McLaren jest dosłownie i w przenośni na samym końcu stawki w tym momencie.

  • 43. dexter
    • 2017-03-28 08:53:50
    • *.dyn.telefonica.de

    @snakesparer

    „Mimo, że za nim nie przepadałem w jego początkowych latach (ale to może dlatego, że nie lubię dominacji jakiegoś kierowcy czy zespołu, bo jako kibic cenię emocje)“

    Alonso spokojnie moglby powiedziec tak:

    Do widzenia. Po co dalej caly ten stres ? Uprawiajac sport motorowy przezylem wspaniale chwile, zwiedzilem caly swiat, jestem zdrowy, mam setki milionow dolarow ulokowane w roznych projektach i inwestycjach finansowych na calym swiecie ktore przynosza nad kreska odpowiedni profit i na ciepla zupke bedzie mnie w zyciu stac. Wnioslem potrzebny entuzjazm i poswiecilem cale moje zycie dla sportu motorowego. Cale zycie sie motywowalem, od najmlodszych lat ciezko pracowalem, z cala pewnoscia ucierpialy wszystkie moje kontakty socjalne - po jakiego czorta dalej caly ten stres ?

    Jest tylko jedna mala rzecz. Kazda osoba ktora zawodowo angazuje sie calym sercem w sport motorowy - obojetnie czy to kierowca, inzynier, mechanik chce zawsze byc na czolowej pozycji. Drugie miejsce nikogo nie interesujace, poniewaz oznacza porazke. Liczy sie tylko pierwsze miejsce i na kazdym kroku czlowiek permanentnie przed okiem bedzie mial wynik swojej wlasnej pracy. I to jest ten prawdziwy bodziec, poniewaz nie ma na swiecie nic lepszego jak pokonanie swojego konkurenta, smak zwyciestwa, smak absolutnej dominacji.

    Nie ma porownywalnie lepszego uczucia od sytuacji gdy czlowiek zdaje sobie z tego sprawe, ze praca ktora wykonuje i swiat ktory go otacza jest pod jego calkowita kontrola. Nie ma lepszego uczucia jak walka o zwyciestwo, dominacja nad konkurentem, walka o mistrzostwo. Nie ma po prostu na swiecie nic lepszego...

    Obojetnie jaka czescia calego zespolu wyscigowego bedzie kierowca wyscigowy, inzynier wyscigowy, inzynier od danych, inzynier od strategii, czlowiek odpowiedzialny za opony, konstruktor, szef mechanikow, mechanik, osoba na stanowisku kierowniczym ktora odpowiedzialna jest za funkcjonowanie zespolu itd. itp. - dla tych ludzi nie ma nic lepszego niz wlasny samochod ktory jezdzi na torze i odnosi sukces, tzn. wygrywa wyscigi i dominuje. Bo o to tylko w calym zaangazowaniu i poswieceniu chodzi.

    Oczywiscie, sa dni w ktorych nie wszystko bedzie perfekcyjnie sie ukladac, ale w takiej sytuacji dla zespolu nie ma wiekszego wyzwania jak zachowanie odpowiedniego spokoju i luzu. W takich sytuacjach wazne jest aby przeanalizowac kazdy mozliwy detal. Najpierw trzeba zrozumiec ktore rzeczy nie pasuja w calej ukladance, co wykluczyc, co przestawic, co przesortowac.. Trzeba byc przekonanym we wlasne umiejetnosci, wlasna analize sytuacji i trzeba patrzec aby caly statek znowu wyprowadzic na odpowiedni kierunek.

    Motorsport jest absolutnym wyzwaniem i jedno jest pewne ze ludzie ktorzy pracuja w Motorsporcie kochaja swoja prace, kochaja wyzwania i kochaja zwyciestwa. Bardzo ciezko pozniej jest opuscic ten swiat, poniewaz dla osob z paliwem w zylach jest to najlepsza praca jaka czlowiek moze sobie wymarzyc. Dla osob pracujacych w sportcie motorowym nie ma lepszego uczucia gdy wychodza z domu jada na tor wyscigowy i tam odnosza absolutny sukces - to jest uczucie nie do opisania. Dla takich wlasnie chwil osoby zwiazane ze sportem motorowym z duzym poswieceniem wykonuja swoj zawod i ciezko pracuja.

  • 44. EryQ
    • 2017-03-28 10:40:56
    • *.ghost.net.pl

    @40 Nic nie ujmując z Twojej wiedzy powiem, że mógłbyś jeszcze doczytać trochę z innych źródeł:
    Tu masz fragment ciekawy od którego się wszystko zaczęło trochę inaczej niż z Twoich żródeł:
    "W połowie lipca w Silverstone Fernando Alonso ostro walczył o drugie miejsce i wyprzedził o włos Lewisa Hamiltona, swojego kolegę z zespołu McLarena. Już gdy Lewis – nad którym czuwał ojciec i jego pieniądze – wygrywał w kolejnych pośrednich mistrzostwach na drodze do Formuły 1, wszyscy wiedzieli, że jest protegowanym Rona Dennisa. Ta szczególna relacja dała początek niezwykłej rywalizacji między kolegami z zespołu. Alonso uważał, że Hamilton udaremnia mu próby zdeklasowania Kimiego Räikkönena z Ferrari, mimo że stosunki Hamiltona z Dennisem też bywały napięte. W rezultacie Alonso zapragnął opuścić McLarena na korzystnych warunkach finansowych. Zadzwonił do Flavia Briatorego, swojego poprzedniego pracodawcy, i ujawnił, że korespondował mejlowo z pewnym inżynierem McLarena, który sugerował, że McLaren posiada podręcznik Ferrari. Briatore, wcale nie zasmucony tym, że jego były kierowca sprawia problemy Dennisowi, powiedział o tym Ecclestone’owi, a Ecclestone powtórzył jego słowa Mosleyowi. Wszyscy trzej postanowili nie reagować. Nie było sensu ponownie otwierać sprawy i siać zamętu w Formule 1. Wkrótce Alonso wygrał wyścig na torze Nürburgring i objął prowadzenie w klasyfikacji głównej.

    Dwa tygodnie później na Węgrzech nadzieje Alonso rozwiały się za sprawą Lewisa Hamiltona, który zdobył przewagę w sesjach kwalifikacyjnych. Rano w dniu wyścigu niezadowolony mistrz świata poszedł do Dennisa i oznajmił swojemu pracodawcy: „Masz dopilnować, żeby Hamiltonowi zabrakło paliwa”. W wersji Dennisa dodał: „Jeśli tego nie zrobisz, trzymam na swoim komputerze informacje, które pokazują, że McLaren wiedział o podręczniku Ferrari”. Dennis osłupiał i pod wpływem silnych emocji nazwał to nieco na wyrost „szantażem”. Wezwał swojego dyrektora generalnego Martina Whitmarsha. „Powiedz Martinowi to samo, co przed chwilą mnie”, polecił Hiszpanowi. Gdy Alonso powtórzył swoją groźbę i odszedł, Dennis zadzwonił do Mosleya, który przebywał wówczas na urlopie we Francji. „Jestem szantażowany”, oznajmił, przytaczając słowa kierowcy. „Co zamierzasz zrobić?”, zapytał Mosley. „Zwolnię go”. „Uspokój się – poradził mu Mosley, wątpiąc w rzekomy «szantaż». – Pozwól mu się ścigać i niech zrobi, co zechce”. „Okej”, zgodził się Dennis, nie mając pojęcia, że Mosley już wie o mejlach Alonso. Pod koniec miesiąca do Mosleya dotarły bowiem kopie tych mejli i wezwał on radę światową FIA na ponowne obrady we wrześniu. Na tym etapie nastąpił gwałtowny zwrot, który zapoczątkował w Formule 1 pasmo bezprecedensowych katastrof trwające aż do dwa tysiące dziesiątego roku."
    To był dopiero początek...

  • 45. EryQ
    • 2017-03-28 10:50:39
    • *.ghost.net.pl

    Cztery tygodnie później Alonso zwyciężył w Grand Prix Włoch i przyszedł przeprosić Dennisa za wcześniejsze ultimatum. Dennis przyjął przeprosiny i wziął to za dobrą monetę. Nie wiedział, że jego kierowca przekazał już mejle Mosleyowi, który z kolei skierował pismo do wszystkich kierowców, oferując amnestię w zamian za ujawnienie wszelkich obciążających informacji o aferze, którą zaczęto nazywać „Spygate”. W odpowiedzi na tę ofertę Alonso dał Mosleyowi swój komputer z prowadzoną w języku hiszpańskim korespondencją dotyczącą nowego układu hamulcowego Ferrari i gazu stosowanego przez ten zespół do pompowania opon. Mosley mógł zignorować poszlaki, a niemożność znalezienia twardych dowodów na to, że Dennis wiedział o sprawie, uznać za wystarczającą podstawę do zakończenia śledztwa. Zamiast tego, usłyszawszy od Ecclestone’a, że włoska policja zabezpieczyła nagrania trzystu dwudziestu trzech SMS- ów wymienionych w ciągu trzech miesięcy przez Coughlana i Stepneya, doszedł do wniosku, że Dennis nie był do końca szczery. „Nikt nie dostaje ot, tak ponad trzystu SMS-ów ustalających warunki wizyty w Hondzie”, powiedział Mosley dziennikarzowi. Po proteście szefa McLarena Mosley „zgodził się unikać” kwestionowania uczciwości Dennisa, a we wrześniu, gdy zespoły przybyły na czternasty wyścig sezonu na tor w belgijskim Spa, zaproponował, że zapozuje z Dennisem do „pojednawczego” zdjęcia. Później Dennis protestował, mówiąc, że była to prowokacja. Gdy stał w zwyczajnej ocieplanej kamizelce przed tłumem fotografów na schodkach campera McLarena, ubrany w garnitur Mosley wszedł o stopień wyżej i wyniośle się uśmiechał. W każdym razie ten pokaz nikogo nie przekonał, gdyż nawet Dennis przyznawał, że walczy o „swoje dobre imię i dobre imię swojego zespołu”. Był oburzony, że nikt mu nie wierzy.

    Ecclestone zauważył, że atmosfera w Spa jest zła, lecz dodał: „Nikt się nie spodziewał, że to wyjdzie na jaw. Całą sprawą przejmowały się tylko zamieszane w nią zespoły, a pozostałe cieszyły się, że dwaj rywale mają kłopoty”. Od wyścigu w Silverstone rywalizacja między McLarenem a Ferrari przybrała na sile. Losy mistrzostwa świata miały się rozstrzygnąć podczas czterech ostatnich grand prix. W przeddzień wyścigu w Belgii w biurze Mosleya zjawił się Alonso. „Chce twojego zapewnienia – powiedział Ecclestone do Mosleya – że nie wpakuje się w żadne kłopoty”. Alonso zaliczał się do najlepszych kierowców, lecz był również jednym z najbardziej nielubianych. Niektórzy krytycznie nastawieni Hiszpanie obwiniali za to jego ojca, niesympatycznego inżyniera od wybuchów, pracującego w wiejskiej kopalni. Twierdzili, że podsycał w synu podłość, która stała się rdzeniem jego ambicji. Mosleya nie obchodził jednak charakter kierowcy. Po prostu dał swojemu gościowi osobistą gwarancję, której ten zażądał. „Max nie lubi, kiedy Ron robi sobie jaja – powiedział Ecclestone przyjaciołom. – Ron to aktywny menedżer, więc musiał coś wiedzieć”. Rozmawiając z dziennikarzami w Spa, Mosley podsycił obawy Dennisa. „Do tej pory – powiedział – wierzyłem we wszystko, co Ron mi mówił. W końcu znam go od czterdziestu lat. Ale teraz nie wierzę, że był całkowicie szczery”.

  • 46. EryQ
    • 2017-03-28 10:53:57
    • *.ghost.net.pl

    Mosley uważał, że Dennis cały czas kłamał, żeby zataić swoją próbę zatuszowania faktów. Wzajemna niechęć tych dwóch mężczyzn stała się stałym elementem życia na zapleczu toru, ale nawet Dennis był w szoku, gdy chwilę po wywiadzie dziennikarze donieśli mu o oskarżeniu, które padło z ust Mosleya. „Za rządów Mosleya wszystkie zespoły, które nie są jego protegowanymi, muszą chodzić na paluszkach. Pamiętając zdarzenia z przeszłości, wolał uniknąć roli kolejnej ofiary ciętego języka Mosleya lubiącego upokarzać ludzi”. W sporcie motorowym obowiązywał system sądownictwa jak z Alicji w krainie czarów. Dennis obawiał się, że najpierw zostanie skazany, a dopiero potem rozpocznie się proces. Twierdził, że Mosley „koloryzuje dowody, bo im bardziej wnika w sprawę, tym mniej ich znajduje”. Spekulował, że Mosleyem powoduje zazdrość. „Max zawsze był zazdrosny – powiedział swoim doradcom – o to, że Frank, Ken i ja tak dobrze sobie radzimy, podczas gdy jego samochodom się nie udało. Dawniej był jednym z nas, ale odkąd został przewodniczącym, atakuje każdego, kogo się da. Władza przewróciła mu w głowie”. Usłyszawszy te oskarżenia,



    Mosley zażądał odrębnego śledztwa w sprawie systemu komputerowego McLarena. Ponad trzydziestu ekspertów zatrudnionych przez Sidleya Austina, amerykańską kancelarię prawniczą, skrupulatnie analizowało całą korespondencję, a adwokat przesłuchiwał inżynierów McLarena. Zanim powstał raport, Mosley i dwudziestu sześciu członków światowej rady FIA zebrało się w Paryżu, by wysłuchać obrony Dennisa w świetle nowych dowodów.

  • 47. EryQ
    • 2017-03-28 10:56:07
    • *.ghost.net.pl

    Podczas trzygodzinnej rozprawy w Paryżu Dennis twierdził, że kierownictwo McLarena nie wiedziało o tym, co zrobił Coughlan i jego poplecznicy. Podkreślał, że nie ma żadnych dowodów na istnienie konspiracji oprócz twierdzeń Ferrari, które zamierzało zrobić coś niezgodnego z przepisami. Oskarżanie Ferrari z ławy oskarżonych zemściło się na Dennisie. Następnie został upokorzony w krzyżowym ogniu pytań. Według Mosleya istniały dowody na to, że McLaren skopiował plany Ferrari dotyczące zmiany układu hamulcowego. „Skopiowaliśmy to, co zobaczyliśmy w telewizji”, odparł Dennis. „Ron myśli, że to walka klas”, zauważył Mosley, kiedy Dennis wyszedł z sali i czekał na werdykt. Mosley podsumował: nikt nie wierzy Ronowi Dennisowi. Jednogłośnie orzeczono winę McLarena. Mosley, przewodniczący FIA, ogłosił wyrok: „McLaren zostaje zawieszony na dwa lata”.

    „Trochę ostro”, powiedział Ecclestone, odzywając się jako pierwszy. Zaalarmowany tym, że sprawiedliwość w wykonaniu Mosleya może zniszczyć jedynego rywala Ferrari i zrujnować mistrzostwa, Ecclestone przyrównał zawieszenie na dwa lata do kary śmierci. „Musisz mieć listę kar proporcjonalnych do przestępstwa – ciągnął – a nie osobiste uprzedzenia opierające się na twoim samopoczuciu po przebudzeniu”. Według Ecclestone’a w Formule 1 chodziło raczej o osobowości, niż o treść. Podczas gdy inni menedżerowie próbowali znajdować rozwiązania, Dennis zawsze wszczynał kłótnie, a potem czekał, aż Ecclestone albo Mosley popełnią jakiś błąd. Teraz Mosley zmierzał właśnie ku takiemu błędowi. Ecclestone zasugerował sto milionów dolarów grzywny, zdecydowanie najwyższą karę pieniężną w historii FIA. Po dyskusji Mosley zgodził się na kompromis. „Pięć milionów za wykroczenie – zażartował – i dziewięćdziesiąt pięć milionów za to, że Ron zachowuje się jak fiut”. Na salę wezwano Dennisa, zdruzgotanego zniewagą. Wiedział, że konsekwencje będą okropne – obawiał się między innymi reakcji Mercedesa, do którego należało czterdzieści procent zespołu. Koncernowi nie podobała się bezustanna krytyka w mediach, w których mówiono o powiązaniu Dennisa z „bandą oszustów”. Wiedząc, że Ecclestone i Mosley rozmawiają o jego losie z Mercedesem, Dennis był oburzony na niesprawiedliwość. „Tylko popatrzcie, jakie grzywny dostają korporacje za nieumyślne spowodowanie śmierci – powiedział. – Parę milionów funtów. A wy wlepiacie McLarenowi pięćdziesiąt razy więcej. To chore”.

  • 48. EryQ
    • 2017-03-28 10:57:33
    • *.ghost.net.pl

    Ron Dennis czuł się prześladowany. Dawniej ignorowano oszustwa innych zespołów. Renault właśnie przyznało się do winy, po tym jak w jego systemie komputerowym odkryto projekty skradzione McLarenowi. Za radą Ecclestone’a Briatore wylewnie przeprosił i Mosley nie wlepił mu żadnej kary. Toyota wykorzystała materiał bezprawnie dostarczony przez byłego specjalistę Ferrari do spraw aerodynamiki, by zbudować swoje modele na rok dwa tysiące trzeci, i Mosley też nie zareagował. Odkryto, że Honda skonstruowała bolid z ukrytym zbiornikiem paliwa – Ecclestone nazwał to „diabolicznym oszustwem” – co wyszło na jaw, gdy Renault zatrudniło byłego pracownika Hondy. Jednak kara ograniczyła się do wykluczenia zespołu z trzech wyścigów. Ross Brawn przeszedł z Benettona do Ferrari wraz ze swoimi wszystkimi projektami. A Ferrari właśnie zdobyło mistrzostwo świata, stosując niedopuszczalną część – ruchomą płytę podłogową – i to także zostało zignorowane. „To rozbój w biały dzień dokonany przez umierających ludzi! – zawołał sympatyk McLarena. – Będą musieli umrzeć i zostać pogrzebani, zanim zdołamy wprowadzić tu jakieś zmiany”. Dennis nie spuścił z tonu. „Bez względu na to, jak bardzo mi dokopią, bez względu na to, jak bardzo mi dowalą, prawda wygląda tak, że kocham Formułę 1”. Mimo że kierował swoją złość na Mosleya, winił Ecclestone’a za odmowę stanięcia w obronie uczciwego krytyka: „Bernie nie strzela z armaty do wróbla. Wybiera odpowiedni oręż, by zmiażdżyć opozycję – nigdy nie używa większej siły, niż to konieczne”.

    Wyrok wydany przez Mosleya został powszechnie potępiony – między innymi przez Jackiego Stewarta – jako „niesprawiedliwy i nieuzasadniony”. Mosley nie znosił „na wskroś nieodpowiedzialnej” krytyki z ust tych, którzy ignorowali ogromne problemy związane z utrzymaniem równowagi w Formule 1. „Stewart nigdy nie przestaje gadać – powiedział – więc nie ma szans, żeby kogokolwiek posłuchać, i nie wie, co się dzieje. Kierowcy stroją sobie z niego żarty. Chodzi ubrany jak facet z rewii z lat trzydziestych. To patentowany półgłówek”. Stewart nie wiedział, że wkrótce po rozprawie Sidley Austin przedstawił Mosleyowi swój raport. Prawnicy przeanalizowali jeden terabit i trzysta gigabitów informacji zawartych w komputerach McLarena – równowartość osiemdziesięciu milionów stron – i znaleźli jedną korespondencję między głównymi inżynierami McLarena, w której wspominano o „krecie” McLarena w Ferrari. Mosley i Ecclestone zgodnie uznali, że ponowne otwarcie sprawy zniszczy McLarena i Formułę 1. Zamiast tego obydwaj zadzwonili do Mercedesa i zasugerowali zwolnienie Dennisa. „Szukaliby kłopotów – wyjaśnił Eccelstone obojętnym tonem – a nie było potrzeby. Nie obchodzi mnie, co się stanie z Ronem”.

  • 49. EryQ
    • 2017-03-28 10:59:32
    • *.ghost.net.pl

    Fragmenty afery z książki: FORMUŁA 1 TO JA – BERNIE ECCLESTONE

  • 50. St Devote
    • 2017-03-28 13:43:37
    • *.static.korbank.pl

    @EryQ Widać z tego charakterystykę Alonso, którą wiele osób tutaj już wcześniej dostrzegło i za to go nie lubi. Wyrachowany, chorobliwie ambitny człowiek, który do osiągnięcia swoich celów nie powstrzyma się przed najbardziej podłym trikiem. Robił to względem Hamiltona i Vettela gdy nie był w stanie osiągami na torze ich pokonać. Nie wiedziałem, że to syn górnika, ale to robotnicze pochodzenie wiele wyjaśnia.

  • 51. EryQ
    • 2017-03-28 13:52:23
    • *.ghost.net.pl

    @50 stąd moja niechęć do niego i McLarena, która zaczęła się 10 lat temu. Po tamtej aferze straciłem do Alonso i zespołu Denisa szacunek choć w tamtych czasach byłem ich wiernym kibicem. Odmówić Alonso talentu nie odmówię nigdy ale nie jestem smutny, że jego kariera nie potoczyła się po jego myśli i nie ma szczęścia do trafienia na mistrzowski bolid. Karma???

  • 52. dexter
    • 2017-03-28 16:06:46
    • *.dyn.telefonica.de

    „Tu masz fragment ciekawy od którego się wszystko zaczęło trochę inaczej niż z Twoich żródeł

    Nie rozumiem tylko seku, co niby mam z tekstu wywnioskowac ? Fajny tekst, tylko ze takie czy inne rzeczy nie sa dla mnie nowoscia.

    Publiczne skargi Alonso na temat ze jest w zespole nierowno traktowany, jego grozby i szantaze wobec kierownictwa i wspolwlascicieli zespolu przed milionowa publicznoscia podczas wyscigu w Indianapolis, jego manewr blokujacy na Hamiltonie (po prowokacji) na Wegrzech, takie rzeczy sa w calej branzy - niezaleznie od motywow Alonso - uwazane jako razace naruszenie wewnetrznych regul. To jest No-Go!

    Summa summarum: pracodawca, w tym przypadku McLaren-Mercedes byl szatazowany przez pracobiorce (Alonso ma szczescie, ze jest licencjonowanym zawodowym kierowca wyscigowym F1, a nie zwyklym Kowalskim ktory wykonuje biurowa prace w przedsiebiorstwie).

    Hiszpan w tym przypadku zachowal sie tutaj jak "zielony za uszami" osiemnastoletni amator ktory nie zdawal sobie sprawy co rozpetal. Skandal byl ogromny. Mercedes poniosl ogromne szkode finansowa o wizerunkowej nie wspomne.

    McLaren-Mercedes wypadl jak wyscigowy zespol ktory na swoja korzysc wykorzystuje przeslany material zdrajcow i stara sie to ukryc. Ferrari jak pracodawca ktory doprowadza swoich pracownikow do takiego punktu ze tajemnica zakladowa przechodzi dalej. A cala branza jak jedna wielka wojna i galaz biznesu, w ktorej nie ma zadnego fairplay ani honoru.

    Ale to wszystko byloby nie tak razace, gdyby istniala pewna instancja, ktorej mozna zaufac aby pelnila dozor nad trudna klientela. Ale taki komitet w F1 nie istnieje ...

    Federacja przez swoj wlasny osad, nie chciala sobie zniszczyc ekscytujacego sezonu. Kto rozumie przedstawione kwestie jako podstawe prawna to moze sie zastanowic jak w innych przypadkach dochodzi do decyzji. Dlaczego McLaren-Mercedes musial zaplacic grzywne 100 mln. dolarow, a nie np. 10 ? Zwiazek potrzebowal pieniadze ?

    Oczywiscie dobrze zdaje sobie z tego sprawe i wiem jak kierowca wyscigowy funkcjonuje. Wiem do czego musi byc zdolny, aby uzyskac swoj cel. W koncu McLaren-Mercedes na prozno nie zaangazowal Hiszpana placac mu kwote grubo ponad 20 mln. dolarow rocznie + cala hiszpanska enklawe ktora skadala sie z ludzi jego otoczenia. “Splendid Isolation“ na terytorium wroga ;-).

    Na prezentacji nowego samochodu Walencja 2007, Fernando Alonso rozlozyl rece, objal caly McLaren-Mercedes retorycznie w ramiona i powiedzial „moj team“. Byl dumny, chcial wreszcie „samochodem marzen“ z dziecinstwa wyruszyc na triumfalny podboj calego swiata. Tylko osiem miesiecy pozniej mimo ze kontrakt mial wazny do konca 2008 roku, juz chcial odejsc. Hmm...

    To ja sie pytam: czy na tym swiat polega aby juz przy pierwszej lepszej okazji sie poddac, rzucic kask i rekawice do rogu, isc pod prysznic i wlosy zelem sobie wysmarowac ? Zostawic caly zespol na pastwe losu i jeszcze swojego szefa szantazowac? Nie! Tak swiat motorsportu nie funkcjonuje. Takim sposobem respektu w druzynie zawodowy sportowiec sobie nie wypracuje...

    Absolutnie zdaje sobie z tego sprawe ze kierowca wyscigowy zasadniczo jest bardzo wrazliwym czlowiekiem i potrzebuje calkowite wsparcia zespolu wyscigowego aby dobrze funkcjonowac. Zaufanie jest kluczowym aspektem w kazdym zespole wyscigowym. Sek w tym, ze regula zawsze obejmuje obie strony...

    Tego nie powinienem oficjalnie pisac, ale napisze:

    Gdybym ja wtedy byl na miejscu Dennisa, tylko reke bym wycignal w kierunku natrysku.... Mozliwe ze pod zimnym prysznicem (wode ciepla bym zakrecil) sportowiec by ochlonal. Dodatkowo (co jest zagrywka ponizej pasa) sprowokowal bym kierowce przed cala zebrana druzyna (inzynierowie, mechanicy - kompletny team), rozpoczynajac temat: „zachowanie i duch walki w zespole wyscigowym.“ Moze wtedy zawodnik poczulby sie wystarczajaco doceniony...

    PS. Szkoda tylko, ze zespoly nie moga napisac ksiazki na temat swoich niektorych gwiazd, bo wtedy naprawde zrobilo by sie ciekawie...

  • 53. iamweek
    • 2017-03-28 16:40:43
    • *.225.84.65

    @52 dexter

    Ja patrzę na to trochę inaczej - cóż takiego działo się w tym zespole, że twardy zawodnik, dwukrotny mistrz świata, obrońca tytułu mający bądź co bądź konkurencyjny bolid, po kilku miesiącach ma ochotę spierniczać jak najszybciej, gdziekolwiek i posuwa się do takich, a nie innych zagrywek?

    Jakieś pomysły?

  • 54. EryQ
    • 2017-03-28 16:50:48
    • *.ghost.net.pl

    @52 Sęk w tym Dexterku, że w tym wpisie cyt.: "PS. Ja osobiscie ciekaw jestem czy Dieter Zetsche wybaczyl juz Hiszpanowi incydent z 2007 roku ktory kosztowal wszystkie zebrane punkty w klasyfikacji konstruktorow (nie mowie juz o grzywnie w wysokosci 100 mln.dolarow)."
    , jakoby winą za wszystko obarczyłeś Alonso(przynajmniej takie odniosłem wrażenie). Mianowicie można by stwierdzić, że cała afera nie miałaby miejsca gdyby nie machlojki inżynierów i Denisa(nie wierzę do dzisiaj w jego niewinność).
    Alonso miał asa w rękawie na Denisa czym chciał sobie utorować drogę do mistrzostwa. Każdy niech sobie sam oceni jego występek czy nazwie po swojemu tą sytuację sprzed dekady.
    Dieter Zetsche moim skromnym zdaniem powinien mieć w tym przypadku wonty tylko i wyłącznie do Rona Denisa i reszty zarządu McLarena bo Alonso nie był właścicielem teamu tylko pracownikiem. Więc nie rozumiem dlaczego napisałeś tak o Alonso i Dieterze w sensie "wybaczenia". McLaren nadal jezdził na silnikach Mercedesa przez kolejne lata więc raczej ten producent wybaczył Denisowi bo to przez jego team straty wizerukowe powstały. Alonso tylko zapoczątkował co i tak wcześniej czy później wyszłoby wszystko na jaw i mogło się skończyć o wiele gorzej dla wszystkich.

  • 55. dexter
    • 2017-03-28 18:45:22
    • *.dyn.telefonica.de

    Przeciez problemem nie jest jego ambicja. Problem lezy gdzies indziej. On moze robic wiele rzeczy, ale nie szantazowac i publicznie krytykowac swojego pracodawce. Taka droga nigdy do niczego nie zaprowadzi. Jesli cos sie nie podoba, to zawsze mozna porozmawiac. Wymagania wobec zespolu zawsze trzeba stawiac, ale tylko wewnatrz zespolu i nigdy publicznie i do kamery.

    Zacznijmy od tego, ze na poczatku kazdy kierowca wyscigowy potrzebuje jakas wizje. Alonso ma bardzo wysokie wymagania do siebie samego jak i do zespolu w ktorym pracuje. Ja wlasciwie jestem jego fanem, wiem za kierownica potrafi sobie wysmienicie poradzic, dlatego tez m.in. razem z Renault zdobyl tytul mistrza swiata. Ale z drugiej strony coraz bardziej watpie w jego zdolnosci przywodcze. A dlaczego? Dlatego ze w Ferrari nie potrafil sobie z taka rola poradzic - i to trzeba jasno podkreslic. Nie pierwszy pierwszy raz, poniewaz jego wczesniejsza historia ktora wlasnie w ostatnich postach jest omawiana w glownej mierze bazowala na podobnym problemie.

    Kierowca wyscigowy jest kluczowym graczem i to w kazdym zespole. Co profesjonalny kierowca wyscigowy musi potrafic? Musi potrafic wokolo siebie napedzac ludzi, motywowac, ustawiac. Musi potrafic nastawic ludzi do samego siebie, wyznaczyc kierunek, pokazac droge. Po prostu trzeba wiedziec jak rozmawiac z ludzmi. W ktorym miejscu dokrecic srube, w ktorym poluzowac tak aby pasowalo. Takich zdolnosci mu brakuje. I wlasciwie troche mnie to dziwi, poniewaz takie kompetencje trzeba liderowi zawsze przypisywac. Takie sa po prostu wymagania od lidera.

    A Fernando predzej czy pozniej swoje rozczarowanie i frustracje bedzie publicznie rozglaszal. W takiej sytuacji bedzie sie skarzyl i glosno narzekal. Na poczatku usmiech pelen radosci, wszystko pieknie i rozowe, pozieniej chwila spokoju i nagle atak w strone zespolu. Tutaj nie trzeba duzo dyskutowac: Alonso jest top-racerem, ale tez jest narcyzem. W takim przypadku czlowiek nie bedzie potrafil w ciezkiej sytuacji w calosci, tzn. do kupy razem utrzymac zespolu. On jako osoba kluczowa czyli lider zespolu musi potrafic z danej sytuacji ktora panuje wyciagnac to co najlepsze dla niego. A nie najpierw nic nie mowic, potem byc obrazonym, nastepnie gdy sytuacja nie bedzie sprawiala satysfakcji nie miec checi, a na koncu skarzyc sie i narzekac.

    Bez dwoch zdan, Alonso jest typem, ale kazda osoba ktora z nim miala do czynienia na plaszczyznie zawodowej mowi, ze Fernando jest za kulisami ogromnym politykiem i to w najlepszym tego slowa wydaniu. Jego slowa nie padaja z czystej emocji, tylko jego wbijanie igly jest swiadome i dokladnie przemyslane.

    On, jako kluczowa figura na ktora wszyscy patrza, jest liderm zespolu i nie powinien z takim nastawieniem tak podchodzic do rzeczy. Kropka. To nie jest tak ze kierowca zawsze moze robic co chce. Nie! Kierowca niekiedy musi stanac na „dywaniku“ i zlozyc przed pracodawca raport.

    Co do ambicji ?

    Ambicja jest podstawa aby w zyciu zawodowym osiagnac sukces. Ja sobie nie wyobrazam ludzi bez ambicji. Szczegolnie w sporcie zawodowym ambicja jest potrzebna. I to obojetnie czy ktos dzis zdobywa tytuly, a jutro gra w karty. Ludzie ambitni chca w kazdej dyscyplinie wygrywac. Drugie miejsce nie powinno sie liczyc. Aby zdobyc sukces niekiedy trzeba wyciagnac swoje lokcie, to jest przeciez naturalne. Bez ambicji, woli walki zaden kierowca nie bedzie potrafil w 100 procentach sfokusowac sie na wlasnych celach.

  • 56. dexter
    • 2017-03-28 18:54:09
    • *.dyn.telefonica.de

    * post #55 adresowany jest do @wuja

  • 57. dexter
    • 2017-03-28 19:59:01
    • *.dyn.telefonica.de

    54. EryQ

    Prosze, odloz na chwile cala lekture na bok, aby za bardzo nie skupiac sie na scenariuszu napisanej ksiazki. Teraz chlodno, analitycznie spojrz na koncowy rezultat oraz konsekwencje.

    Dr. Dieter Zetsche jest kluczowa postacia, poniewaz on w Mercedesie bedzie proszony o ostatnie zdanie.

    PS. No i mam nadzieje ze dalej pozostaniemy przy merytorycznej rozmowie ? Ja opisalem sytuacje z bardziej praktycznego, a mniej opartego na ksiazce punktu widzenia. I to jest nie prawda ze cala wine zwalilem na Alonso, tylko napisalem gdzie wedlug mnie zostala przekroczona pewna granica.

    Apropos: To jest jakas autoryzowana biografia Ecclestone'a ?

    Pozdr.

  • 58. EryQ
    • 2017-03-28 20:27:23
    • *.ghost.net.pl

    @57 To nie tak, że całą wiedzę o ówczesnej aferze opieram na faktach z tej książki. Ot w zeszłym roku dostałem w prezencie od żonki i czytając Twój post przypomniał mi się pewien rozdział, którego fragmenty wkleiłem w kilku postach. Owszem Alonso zapoczątkował cały łańcuch późniejszych zdarzeń lecz śledząc tą aferę nigdy nie trafiłem nigdzie na informację, że Dieter Zetsche ma jakieś żale do Hiszpana. Do Rona to i owszem.
    Co do książki autor napisał ją na podstawie wywiadów i opowieści osób ze świata F1 (i nie tylko) przedstawiając Berniego przez wszystkie lata rządzenia w ich oczach. Ciekawa lektura.

  • 59. St Devote
    • 2017-03-28 21:31:25
    • *.static.korbank.pl

    Ale ja nie mam nic przeciwko ambicji, tylko napisałem skąd ta niechęć do Alonso u wielu osób. EryQ wrzucił ciekawy fragment książki i to dużo pokazuje w temacie charakterów różnych osób w tym sporcie. Z telewizora i prasowych opowiastek rodem z działu PR takich rzeczy się nie dowiemy. Ja tam lubię gwiazdorów i wybaczam im wszystkie fanaberie ALE muszą być wyniki. Jak ktoś tak jak Alonso przegrywał seryjnie z Vettelem i próbował potem poza torem zyskiwać przewagę swoimi intrygami, to mi się już mniej podoba. Karma jest jak plaża ;)

  • 60. mentos11
    • 2017-03-28 23:01:04
    • *.opera-mini.net

    Może McLaren jest ostatni, może Alonso jest wkurzony ale reklame maja ze hej bo wszyscy o nich rozmawiają, szkoda tylko że jest to czarny piar.

  • 61. rowers
    • 2017-03-29 01:48:46
    • *.dynamiz-zab-04.vectranet.pl

    W sumie miło poczytać dyskusję bez obrzucania się mięsem i "fanboystwa" :D Zgadzam się tutaj w dużej mierze z Dexterem. Fernando bez dwóch zdań nastapił na odcisk zarówno szefostwu McLarena jak i Mercedesa. W końcu w jakiś sposób zachwiał ich wizerunek i wiarygodność. Kto by przypuszczał, że jedna taka decyzja będzie po 10 latach dla Alonso tak uciążliwa i tak bardzo wpłynie na jego karierę. Czy ja wiem czy to by wszystko wyszło na jaw bez Alonso. Jakoś wątpię. Wydaje mi się jednak mimo tego, że Zetsche może nie sympatyzować z hiszpanem, nie znaczy to że go nie zatrudni, albo że będzie blokował zatrudnienie. Wydaje mi się jednak, że w F1 nie chowa się urazy. Alonso 3 ostatnie lata pracował dla Ron'a. Gdyby Dennis był "obrażony", nie zatrudniłby go płacąc mu tyle kasy. Chyba, że chciał mu uwalić karierę wiedząc o poziomie Hondy :D Można gdybać w rózne strony, jednak prawda jest zwykle gdzieś po środku.

    Jeśli chodzi o charakter Alonso, z pewnością wydaje się trudny. Nikt z nas go nie zna tak na prawdę, tak całkowicie na gruncie prywatnym. Jednak jeśli chodzi o rywalizację, widać jaki jest. Ja osobiście uważam, że szkoda jego kariery tak na prawdę. Jakby nie patrzeć była/jest niezwykle barwna. Piszę była, bo mam jakieś przeczucie, że Alonso odejdzie po tym sezonie, chyba że dostanie fotel w Mercedesie. Nie potrafię sobie wyobrazić co by mogło nim kierować, żeby zostać... Myślę o tym przez ambicję Alonso. Nie sądzę, że zostanie tylko dla kasy. Nie potrafię sobie wyobrazić jak dużo musi mieć w sobie frustracji i bezsilności. Przykre to, F1 bez niego to by była lipa. Zobaczcie ile mówi się o Alonso mimo, że nie wygrywa wyścigów itd. Znacznie większe jest zainteresowanie tym, że Alonso nie kończy wyścigów, aniżeli czymś innym.

  • 62. YOOGI
    • 2017-03-29 10:12:23
    • *.obr-pok.one.pl

    We wspomnianym fragmencie jest wymienionych wiele "kradzieży" danych technologicznych bez konsekwencji, więc widać wyraźnie iż ktoś (czyt. Mosley i Ecclestone) załatwiał przy okazji tej sprawy własne interesy i porachunki.
    Jeżeli chodzi o Alonso w tej sprawie to przypisywane jest mu więcej niż tak na prawdę powinno i niż zrobił. Dodatkowo w Polsce mamy niestety zakorzenione, że jak ktoś poinformuje o tym, że ktoś oszukuje albo kombinuje to jest "donosicielem" czy też "kablem" itp. ale OSZUSTWO jest OSZUSTWEM i nie powinno być tu pobłażania.
    Alonso jest to zawodnik chorobliwie ambitny, jak większość legendarnych zwycięzców np. Schumi, czy obecni Vettel lub Hamilton. Z opinii wynika, że być może daje się poznać jako bardziej od innych niesympatyczny. Pytanie czy ma prawo narzekać publicznie, gdy Mcl-Honda daje aż takiego ciała czy też nie, zależy chyba od odbiorcy bo jedni powiedzą iż "racja już dawno miarka się przebrała" inni powiedzą "nie powinien prać brudów publicznie". Zauważmy tu jednak, że zarówno Alonso jak i Stoff wypowiadają się podobnie, więc być może jest to celowa zagrywka MCL??

  • 63. dexter
    • 2017-03-29 18:51:37
    • *.dyn.telefonica.de

    @YOOGI

    No, Alonso postawiony przed FIA, nie mial juz szans aby odmowic zeznania, poniewaz w takim przypadku FIA mialaby prawo teoretycznie kierowce wyscigowego zawiesic. Przed sadem cywilnym, jednak juz wszystko wyglada inaczej. Alonso nie mial by zadnej mozliwosci aby dalej obwiniac McLarena ze jego osobisty wizerunek zostal zniszczony, poniewaz on jako osoba wtajemniczona byla automatycznie wspolwinna.

    Summa summarum calej historii: Alonso mogl odejsc, ale pieniadze nie poplynely. A to oznacza - Alonso nie musial zaplacic kary za zlamanie umowy, a Mercedes zaoszczedzil dziesiatki milionow nie wyplacajac odprawy.

    „ale OSZUSTWO jest OSZUSTWEM i nie powinno być tu pobłażania“

    Odpowiedzialni inzynierowe dostali grzywne po 150.000 i 180.000 euro.

    Prosze zostawic teraz aspekt Polski i zakorzenienia na chwile na boku i zastanowic sie, co tak naprawde oznacza wewnatrz przedsiebiorstwa czy spolki akcyjnej szantaz prowadzony przez zawodnika wobec szefa, a nastepnie wydanie w przypadku szpiegostwa. W takiej sytuacji Kimi jako mistrz swiata w Ferrari byl dla McLarena zespolu naprawde najmniejszym zlem.

    „Pytanie czy ma prawo narzekać publicznie, gdy Mcl-Honda daje aż takiego ciała czy też nie, zależy chyba od odbiorcy bo jedni powiedzą iż "racja już dawno miarka się przebrała" inni powiedzą "nie powinien prać brudów publicznie". Zauważmy tu jednak, że zarówno Alonso jak i Stoff wypowiadają się“

    Kierowcy narzekaja na McLarena czy na silnik Hondy ?

    Publiczna krytyka wlasnego zespolu ostatecznie zawsze moze wzburzc rozne fronty i doprowadzic do pewnych napiec. Pozniej na tym cierpi cala atmosfera w zespole. Publicznie mozna zespol obronic, postawic na pierwszym miejscu albo skrytykowac. Kazdy sportowiec ktory wypowiada sie publicznie do kamery musi wiedziec co robi i jakie moga byc tego konsekwencje. Ostra krytyka ktory wyrazana jest publicznie nigdy nie bedzie w duzych zespolach mile widziana. Trzeba pamietac, ze sa sponsorzy, sa partnerzy, jest filozofia zespolu i wiele roznych innych aspektow. Wiekszosc zespolow przewaznie od kierowcy wymaga aby byl szybki, nie popelnial bledow i (kluczowy punkt) byl takze teamplayer'em.

    Znowu wewnatrz zespolu lider powinien potrafic powiedziec jasno co od kazdego pracownika oczekuje. Powinien wiedziec jak rozmawiac ze swoimi ludzmi aby wszystko dookola pasowalo. Lider zespolu musi dokladnie wiedziec jak zmotywowac ludzi. W ktorym momencie wesprzec, poklepac po plecach, a kiedy besztac. Wymaganie wobec zespolu trzeba zawsze stawiac. Niekiedy trzeba kogos pare razy „zlapac za krawat“, nim mocno potrzepac i powiedziec: „halo przyjacielu slonca przerwa sie skonczyla“. Ale nigdy nie szantazowac.

    Tak jak mowie, niekiedy dobrze jest spakowac swoich chlopakow i pojechac z nimi gdzies w gory (bo znany kierowca F1 do burdelu z nimi nie pojedzie) na jeden czy dwa dni, aby prywatnie ze swoim zespolem spedzic czas. Poznac kazdego blizej, zapytac sie na temat prywatnej sytuacji etc. - bez zadnej presji, danych telemetrii i reporterow. Tak sie buduje druzyne.

    I tylko taki styl pracy moze wniesc do zespolu odpowiednia dyscypline i precyzje. Lider musi byc w stanie wziac sprawy w swoje rece, musi byc konsekwenty w tym co robi. A zespol przewaznie bedzie podazal za kierowca ktory potrafi odpowiednio napedzac druzyne.


    „Alonso jest to zawodnik chorobliwie ambitny“

    Alonso przede wszystkim jest narcyzem. Roznica miedzy Fernado Alonso a Michaelem Schumacherem jest taka, ze Michael wypowiadajac sie publicznie zawsze stawial zespol na pierwszym miejscu. W sytuacji niby bez wyjscia - nigdy nie krytykowal publicznie swojego zespolu.

    I jeszcze raz ambicja nie jest choroba !

    Po prostu kierowca musi wiedziec co chce w tym sporcie osiagnac, a tutaj sam talent nigdy nie wywstarczy. Trzeba posiadac zdolnosci i cechy charakteru ktorych inni nie maja. Trzeba byc zawsze lepszym i madrzejszym od innych. Trzeba metodycznie podchodzic do swojej pracy, bo tylko wtedy czlowiek osiagnie optymalny wynik.

  • 64. dexter
    • 2017-03-29 19:02:19
    • *.dyn.telefonica.de

    Ambicaja i chec poprawy wlasnych wynikow jest asem w kieszeni utalentowanego kierowcy wyscigowego. Kierowca musi miec ochote do ciezkiej pracy i czasami spedzic troche czasu z inzynierami nad analiza danych. Np. porownac wlasne wykrecone czasy do wynikow kolegi z zespolu i zastanowic sie w ktorym miejscu on jest lepszy, a w ktorym np. ja ma przewage.
    Np. mlody kierowca zawsze powinien obserwowac co robi jego starszy kolega i sie od niego szybko uczyc, a przy tym wykorzystac wlasne szanse Jesli bedzie posiadal predkosc podstawowa, tzn. talent naturalny i natychmiast bedzie posiadal zdolnosc do szybkiej jazdy to bedzie na dobrej drodze.

    Sa pewne cechy charakteru oraz umiejetnosci ktore sa niezbedne

    Inteligencja wyscigowa oraz spontanicznosc
    Tzn. umiejetnosc szybkiego i odpowiedniego reagowania na wszelakie nagle sytuacje wyscigowe oraz sytuacje strategiczne.

    Ambicja i absolutna chec zwyciestwa
    Tzn. wola walki i umiejetnosc nie poddawania sie w sytuacjach nawet pozornie beznadziejnych czyli powiedzmy bez wyjscia.

    Bezwzglednosc
    Tzn. w danej sytuacji bezduszne znieczulenie, czyli pewna obojetnosc w stosunku do swoich przeciwnikow ale i siebie samego. Potocznie mowiac umiejetnosc podejmowania wiekszego ryzyka.

    Egoizm i bezgraniczna pasja
    Poniewaz jestem zdania, ze tylko kierowca wscigowy ktory bedzie wykonywal swoj zawod z pasja, absolutnym zaangazowaniem, odpowiedzialnoscia osobista i profesjonalizmem (i to na kazdej plaszczyznie) bedzie mial najwieksze szanse aby odniesc sukces w tym sporcie

    Gen kanibalizmu rozdziela znakomitych licencjonowanych zawodowych kierowcow wyscigowych od dobrych licencjonowanych zawodowych kierowcow wyscigowych. Gen albo prosto mowiac wlasciwosci charakteru kierowcy wyscigowego na koncu czesto przesadzaja czy sportowiec zostanie mistrzem swiata, czy nie.

    Tak na marginesie powiem szczerze, gdybym ja nie mial ambicji to wiele lat temu, w wieku 23 lat nie jezdzil bym nigdy nowym Porsche 911, ktore kupilem za pierwsze wieksze zarobione pieniadze.

    Taki przyklad na boku: nawet albo tym bardziej jesli ktos pochodzi z zamoznej rodziny, to najpierw musi sie wykazac. Rzadko kiedy rodzice przepisza na dzieci duze przedsiebiorstwo czy majatek jesli beda widziec, ze dzieci nie maja dyscypliny, ambicji i nie potrafia ponosic odpowiedzialnosci.

  • 65. dexter
    • 2017-03-29 19:10:40
    • *.dyn.telefonica.de

    * Alonso nie mialby zadnej mozliwosci

  • 66. dexter
    • 2017-03-29 20:16:04
    • *.dyn.telefonica.de

    @53. iamweek

    Wlasciwie nic szczegolnego. Naturalne starcie miedzy dwoma zwierzetami „alpha“ ktore musialo kiedys eskalowac, poniewaz jeden jest znany z tego, ze za kulisami jest ogromnym politykiem, a drugi ze nie popusci i bedzie do konca gryzl jak terier z ulicy.

    Po tzw. „hiszpanskiej blokadzie“ w alei serwisowej ktora kosztowala Brytyjczyka ewentualne PP sytuacja eskalowala do takiego stopnia ze praktycznie nikt juz nie widzial na horyzoncie zielonego swiatla. Zwlaszcza ze jeszcze Miedzynarodowa Federacja Samochodowa interweniowala i brutalnie ukarala zespol ktory walczyl o mistrzostwo swiata.

    Dzien pozniej podczas wyscigu Alonso jak szalony ignorowal wszystkie polecenia zespolu. Reagowal tylko na tajemnicze ruchy reka swojego fizjo.
    Hiszpan wedlug wlasnych zeznan czul sie tak odizolowany od zespolu, ze po wyscigu ujawnil hiszpanskim dziennikarzom, iz czuje sie tak opuszczony, a brytyjscy dziennikarze i tak sluchaja tylko tego co mowi Dennis itd. itp....

    Sek w tym, ze po calej katastrofie w kwalifikacjach Dennis chcac obronic Hiszpana glownie za caly chaos obwinil Hamiltona, ktory niby mial zignorowac instrukcje zespolu. Na skutek czego Hamilton przez radio podziekowal swojemu szefowi cieplym slowem: „Fuck You Dennis“.

    Dodatkowo w 2007 FIA wyjawnila ze pojawily sie nowe dowody w sprawie afery szpiegowskiej.

    W stajni wyscigowej zadaniem kazdego licencjonowanego zawodowego kierowcy wyscigowego jest w pierwszej linii pokonanie swojego partnera w zespole. Jesli teraz w zespole pojawi sie kierowca ktory powiedzmy bedzie mial podobny charakter i obaj beda w sytuacji ktora umozliwa im walke o mistrzostwo swiata, tzn. beda dysponowac szybkim i niezawodnym autem to niekiedy moze dojsc do wymiany zdan. W bardzo ekstremalnym przypadku zespol bedzie musial nawet przebudowac Motorhome i zaplanowac kalendarz terminow w taki sposob aby obaj kierowcy nie mieli mozliwosci razem spotkac sie na parkingu, gdzies na korytarzu czy meetigu albo na konferencji prasowej. Kazdy zawodowiec zna wiele brudnych trikow jak prowadzic wojne psychologiczna ze swoim partnerem na torze i poza torem wyscigowym. Wtedy zawodnik zachowuje sie jak maly przestepca.

    Kazdy zdaje sobie sprawe, aby funkcjonowac potrzebne sa klarowne zasady. Kary finansowe sa jedna forma regulacji. Niekiedy bez srodkow odstraszajacych nie przemowi sie do swiadomosci. Ale trzeba pamietac, ze na plaszczyznie zawodowej zwyciestwa sa wazniejsze niz sprawiedliwosc, spokoj, ciasto i kawa na stole. Wtedy taka osobowosc z pewnymi cechami charakteru jest w zespole potrzebna, poniewaz w trudnych i decydujacych sytuacjach wlasnie tacy kierowcy potrafia wyciagnac goracy wegiel z ognia. Tzn. zdobywac punkty i wygrywac wyscigi. Przewaznie tacy ludzie na koncu wygrywaja mistrzostwo swiata. Zawsze pytanie brzmi czy zespol potrzebuje koniecznie dwie mega-gwiazdy ktore beda prowadzic swoja prywatna wojne na torze i poza torem ?

  • 67. dexter
    • 2017-03-29 20:39:29
    • *.dyn.telefonica.de

    Alonso przekalkulowal wszystko ale jedna rzecz zapomnial, ze jego partner z zespolu moze byc dla niego jakims wyzwaniem. Dlaczego akurat w takim przypadku Hiszpan mial byc faworyzowany ? Nie mam pojecia.

  • 68. YOOGI
    • 2017-03-29 21:21:12
    • *.dynamic.chello.pl

    Dexter tak jak napisałem, sugeruje raczej że wypowiedz Alonso i Stoffa w tym samym tonie sugeruje raczej celowe zagranie MCL wobec Hondy, lub też wybielanie MCL.
    Pozdro

  • 69. dexter
    • 2017-03-30 14:07:25
    • *.dyn.telefonica.de

    Tendencyjnie na to wyglada. Wypowiedz zawsze bedzie miala jakis cel, ale nie wsadze mojej dloni do komory spalania RA617H V6 Turbo.


Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo