komentarze
  • 1. fanAlonso=pziom
    • 2013-04-22 19:10:14
    • *.230.88.84.rzeszow.mm.pl

    po mapce to wygląda jak druga korea ja nie spodziewam się nic dobrego

  • 2. krzysiek000
    • 2013-04-22 21:08:24
    • *.244.210.77

    A ja bardzo lubię tor w Korei. Jakoś bardziej do mnie przemawia niż Silverstone, czy Hockenheim.
    Ale podobieństwa nie widzę zbyt wielkiego. Podoba mi się, bo nie jest tak prosty jak w Bahrainie.

  • 3. 6q47
    • 2013-04-23 12:48:32
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    DC śmiało może być przewodnikiem po rosyjskich "szlakach".

    Będac na etacie w McLarenie używał sobie będąc w stanie nieważkości - On i jego bolid doświadczali uczuć jakie towarzyszą kosmonautom:)

    Jak znajdę tekst, to postaram się go wrzucić w ramach hiostorycznych wspominek.

  • 4. 6q47
    • 2013-04-23 13:47:43
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Dwa lata minęły od kiedy mistrz świata F1, Mika Hakkinen, przeżył niesamowity lot w zerowej grawitacji w ramach programu West in Space.
    Nadeszła kolej na podróż Davida Coultharda do Gwiezdnego Miasteczka pod Moskwą, bardziej znanego jako Kosmonautyczne Centrum Treningowe im. Jurija Gagarina.
    Niewątpliwie Davidowi chodziło po głowie dziecięce powiedzonko „jak om może, to i ja”.
    Ale Coulthard przeżył więcej niż Hakkinen, bo nie tylko odbył jedną z najbardziej ekscytujących podróży, wyprawę „kosmiczną”, ale i zabrał ze sobą swój samochód, McLaren MP4/14!
    Kiedy Coulthard opowiada, jak bardzo ma napięty plan zajęć, można odnieść wrazenie, ze nie ma on czasu na dotykanie stopami ziemi – i tym razem okazało się to prawdą.
    Szkocki kierowca testował swój bolid na torze Silverstone przed wyścigiem o GP Wielkiej Brytanii, a w kilka godzin później rzeczywiście leciał, i był to lot jego życia.

    Loty zero grawitacyjne (dalej skrót tekstu z mojej winy) nigdy nie obejmowały samochodu F1.
    Test odbył się w specjalnie przygotowanym do takich lotów Iliuszynie 76 MDK.
    As teamu West McLaren Mercedes po prostu usiadł na podłodze obok swojego bolidu, jakby poszukiwał oparcia w jedynym znajomym widoku.
    Kiedy samolot z rykiem ogromniastych silników turboodrzutowych ruszył po pasie startowym, Coulthard nie miał zbyt tęgiej miny.

    „Sam start był zwyczajny i normalny – powiedział potem. – Ale w kilka minut potem wszystko wokół mnie oszalało”.

    Rzeczywiście tak było, bo kiedy Ił osiągnął 6000 m, pilot skierował nos samolotu gwałtownie w górę i – jak by to powiedzieli kierowcy – wkopał gaz w podłogę.
    Wznoszenie przebiegało niemal w pionie, a przeciążenie zbliżało się do wartości 2 g. Potem nagle ciąg silników został odłączony, a samolot runął dziobem w dół, w szaleńczą pikę.
    Nurkowanie zafundowane Coulthardowi było gwałtowne, tym razem niemal zupełnie zanikła siła ciążenia. Za pomocą instruktorów David zaczął nawet nieco na chłodno przyglądać się tym zjawiskom, tak bardzo zbliżającym człowieka do muchy.
    I tak Coulthard uprawiał „pływanie” po ładownii samolotu oraz chodzenie po suficie. I jak już się zdołał z tym oswoić, zaczął się śmiać jak szalony.

    „Czułem się, jakby nic na świecie nie ważyło!”

    Ten stan nieważkości trwał około 30 sekund – wykonano 10 takich skoków.

    Po pewnym czasie Coulthard tak się rozzuchwalił, że zaczął sam wymyślać zabawy, kończąc w kokpicie swego McLarena, który też się swobodnie unosił we wnętrzu samolotu.

    „Odbyłem właśnie pierwszy na świecie wyścig GP w stanie nieważkości” – żartował potem.

    - - - - - - - - - - - - -
    W dalszej części tekstu jest opis wrażeń Davida podczas testu w wirówce.
    - - - - - - - - - - - - -

    Pułkownik pilot kosmonauta Jurij Bogorodickij oświadczył dowcipnie:

    „A teraz, mister Coulthard, wyjawi nam pan tajemnice swego samochodu albo zamienimy pański mózg w kisiel”.

    Davida bardzo to ubawiło... przy 4 g David uznał, że ma dość.
    Obecni twierdzili, że wyglądał już jak komiksowy Flash Gordon – skóra na twarzy zaczęła mu się zsuwać w stronę uszu.
    Dowiedziawszy się o tym, że kosmonauci muszą znosić przeciążenia rzędu 9 g odparł: „Wyrazy najwyższego szacunku. Oni najwyraźniej się do tego lepiej nadają ode mnie”.
    - - - - - - - - - - - - -

    Nieco skróciłem tekst podczas testów w wirówce – wstawki były nic nie znaczącym ubarwieniem

    Źródło: Auto Świat nr 31(227) z 28 lipca 1999 roku.

  • 5. Skoczek130
    • 2013-04-23 14:49:46
    • Blokada
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    @krzysiek000 - popieram - tor w Korei akurat udał się Tilke. Silve w nowej specyfikacji stało się nijakie, a i wcześniej moim zdaniem nie mógł być zaliczany do klasyków przez duże "K". Hocke było rewelacją przed 2002r.

  • 6. krzysiek000
    • 2013-04-24 18:37:03
    • *.ostrowmaz.mm.pl

    5. Skoczek130
    Miło, że się zgadzamy ;) Masz rację co do starego Hockenhemu. Niedawno oglądałem relację z 1998 roku. Tor wydaje się strasznie prymitywny, ale i bardzo mi się podobał.

Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo